Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2013, 17:20   #102
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okazało się, że jeśli nie waleczność, to chociaż gościnność mieszkańców wioski stała na poziomie godnym mieszkańców Północy. Znalazło się miejsce nie tylko dla żywych, ale i dla tego, który zginął w walce.

- Jesteśmy wdzięczni za możliwość spędzenia nocy pod dachem - powiedział Taar - tudzież za udzielenie schronienia naszemu towarzyszowi, zanim będziemy mogli go pochować.

Co prawda wolałby (na wypadek ponownego ataku goblinów lub innego paskudztwa) nie rodzielać się, ale nawet gdyby jakieś kłopoty zastały ich w różnych domach, to nie powinno być większego problemu.
No a spędzenie dnia w solidnym i ciepłym budynku nie było czymś, z czego nie warto było skorzystać. A może nie jednego dnia, a dwóch? Gallaway, Torbor, Lenfi - cała trójka była w bardzo kiepskim stanie. A obie dziewczyny - w niewiele lepszym. Potrzeba by solidnej porcji mikstur i ładnych paru czarów, żeby wszystkich postawic na nogi, a Taar był sam. Jeśli nie liczyć owego tajemniczego kapłana, co się zamknął na cztery spusty w świątyni Tempusa.

- Arine, Audrey - Taar zwrócił się do obu dziewczyn. - Zajmijcie się, proszę, naszymi rannymi, a ja sprawdzę, co się stało w świątyni.

Co prawda miał jeszcze kilka pytań do mieszkańców wioski. Czy mieli ostatnio jakieś wieści z Termalaine? Czy szedł ktoś stamtąd w stronę Targos? Czy może gościła tutaj Jezebell Gallaway?
Ale to wszystko były sprawy, które mogły spokojnie poczekać.


Uzbrojony po zęby, czyli z tarczą i toporem w dłoni, stanął przed bocznym wejściem do świątyni Tempusa. Drzwi były otwarte.
Ciekawe zdolności ma ta panienka, pomyślał z ironią. A zgrywa się na takie święte cudo. Istne och i ach.
Nie żeby miał coś przeciwko takim, co otwierają cudze zamki czy sięgają do cudzych sakiewek. W żadnym wypadku. Byle to nie była jego sakiewka.
Popchnął drzwi, które otworzyły się na oścież, z lekki jedynie skrzypnięciem. Odczekał parę uderzeń serca i zrobił ostrożny krok naprzód.

- Jestem Taar, kapłan Tempusa - powiedział.
 
Kerm jest offline