Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2013, 19:40   #11
Zajcu
 
Reputacja: 1 Zajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znanyZajcu wkrótce będzie znany
Autograf diabła

- Witaj - twarz starca nawet nie drgnęła na widok swego przeciwnika. Właściwie to bardziej niż smutek, czy strach, do jego umysłu dostawało się dziwne rozbawienie. Widział swego przeciwnika, jak to, co mogłoby się stać z niektórymi z jego wnuków gdyby historie o muzyce rockowej, czy też metalowej były w jakimś stopniu prawdziwe.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że jeśli bóg istnieje - to bardzo go nie lubi, usilnie nie chce przyjąć go w swoje szeregi. Tak wiele już mu wziął, jednak nie zamierzał dotknąć samej osobistości Starca. Życie jest ciężkie.
- Ukorz się przede mną, a być może okaże ci litość. - oznajmił gardłowy, demoniczny głos, który najłatwiej kojarzyć byłoby z głównymi przeciwnikami w rozmaitych grach RPG o kiepskiej fabule. Strzelił też bojowo z ogona, wywołując przy tym charakterystyczny dla bicza trzask.
- I zabije cie bezboleśnie. - dodał jeszcze, by jego oferta była w pełni zrozumiała. Ot, taki uczciwy z niego demon.
- Niestety, umieranie nie jest mi na rękę - Starzec odpowiedział głosem, który, o dziwo, nie drwił z przeciwnika. Był spokojny, dystyngowany. Widział próby sprowokowania go, jednak zwyczajnie je ignorował. Nie było to dla niego nic, czego by już nie doświadczył.
Irkuck strzelił kolejny raz ogonem, wyraźnie niezadowolony z odpowiedzi. Następnie wzruszył ramionami. Sekundę później metr przed nim ciemny dym zaczął się wyłaniać z ziemi, z której wyszedł - cóż, najprościej powiedzieć, że najzwyklejszy, nadgniły, śmierdzący zombie.
- Szkoda mych umiejętności na tak żałosną istotę jak ty, człowieku. - postanowił jeszcze wyjaśnić swoje postępowanie. Najwyraźniej lubiał, kiedy ktoś go doskonale rozumiał.
- Zawsze możesz się poddać. - ten, którego cała fryzura składała sie z siwych włosów wskazał rozmówcy drugą możliwość. Uśmiechnął się nieznacznie widząc pojedynczego umarłego, który wyłonił się z podłoża. Rozłożył ręce szeroko, a między nimi pojawiły się trzy listki, ułożone w trójkąt. Każdy z nich czekał, delikatnie unosząc się w powietrzu.
- Kyuu! - malutkie, leśne duszki przemówiły, radośnie podskakując, jak gdyby pod ich nogami znajdowało sie cokolwiek.
Irkuck machnął ogonem kolejny raz, teraz jednak już nie dla zdobycia większej ilości fanek, lecz w konkretnym celu. Wyleciały z niego trzy, ciemne szpikulce, jakby uformowane z ciemnego dymu który go otaczał. Wycelowane były jednak one w Kyuu a nie starca. Dwa z nich zdołały uniknąć ataku, trzeci jednak został pozbawiony (nie)przyjemności przebywania w tym wymiarze. Zombie natomiast zaczął zmierzać w kierunku Starca.
-Kyuu! - przegnany z tego wymiaru listek pojawił się raz jeszcze, zaś cała trójca ruszyła w kierunku nóg Zombiego, mając zamiar odciąć chociaż jedną z nich.
Starzec stał zaś niewzruszony, obserwując całą walkę jak gdyby była normalnością. - Jesteś demonem, dasz mi autograf dla moich wnucząt? - zapytał tylko, uśmiechając się nieco na myśl o swej rodzinie.
Kyuu rozcięły część nadgnitych mięsien i ścięgien, przez co zombie zwolnił znacząco, jednak najwyraźniej był zbyt głupi, by wiedzieć, że powinien się wywalić i nie móc iść dalej.
Demon natomiast postanowił nie odpowiadać Starcowi, lecz wyprowadzić kolejny atak. Wytworzył kolejne trzy szpikulce, które wystrzelił machnięciem ogona, te jednak wymierzył w swojego przeciwnika a nie jego przywołańce.
- Ty, który okradasz biednych, Aurcencie - przybyj! - niewątpliwie najstarszy żyjący człowiek podniósł nieco ton głosu. Przed jego ciałem pojawił się odwrócony centaur, z którego łuku wystrzeliły trzy strzały - każda miała wybuchnąć, gdy tylko zbliżą się do szpikulców, neutralizując tym samym atak przeciwnika. Kyuu miały zaś kontynuować sekcję prowadzoną na żywych zwłokach.
Pierwsza część planu okazała się skuteczna. Wybuchowe strzały okazały się dosyć skuteczne, by lecące pociski zmieniły swój tor lotu na tyle, by nie skrzywdzić Starca. Chociaż, trzeba przyznać, mało brakowało, by miał piękny otwór na trzecie oko bądź inny wynalazek któregoś z jego wnuków.
Jeszcze skuteczniejsze okazały się Kyuu, które pozbawiły zombie jednej z nóg. Bezmyślna istota jednak kontynuowała, czołgając się w kierunku przeciwnika.
Irkuck uniósł delikatnie rękę, wyraźnie niezadowolony tym, co się dzieje. Czarny dym skupił się metr przed nim a chwilę później z niego uformowała się nowa istota. Przypominające jaszczurkę, zielone, skrzydlate i humanoidalne coś miało być nowym przeciwnikiem.

- Zielony! - Aurcent wykrzyknął. - Lubię zielony! - dodał po chwili, opisując swe uczucia w kierunku wszystkiego, co jest w jakikolwiek sposób bliskie barwie kojarzącej się z jednostkami monetarnymi. Odwrócony centaur naciągnał cięciwę swego łuku, by wystrzelić kilka strzał w kierunku przeciwnika. Każda z nich miała wybuchnąć, tym razem jednak pokrywając okolice lodem. W międzyczasie Kyuu zamierzały odciąć głowę umarlaka.
Strzały z charakterystycznym świstem poszybowały w kierunku nowego przywołańca. Ten próbował się bronić zasłaniając się skrzydłami. Wiele mu to nie dało, gdyż kolejne eksplozje strzał sprawiły, że mógł na własnej skórze poczuć, jak to jest być rzeźbą lodową. Całe zielone cielsko zostało pokryte lodem. W tym samym czasie Kyuu pozbawiły nieżycia zombie.
Aurcent kolejny raz wystrzelił kilka sztrzał, z których każda miałą wybuchnąć po zetknięciu się z ciałem głównego przeciwnika. Kyuu ruszyły zaś za wroga tuż przy powierzchni ziemi, licząc iż dostaną się za jego plecy niezauważone.
- Mój wnuk słucha Ozzjego czy czegoś takiego - starzec rozprawiał o swej rodzinie. - Naprawdę nie masz z nim nic wspólnego? - zapytał swego przeciwnika.
Strzały błyskawicznie zbliżały się do przeciwnika, który wydawał się je kompletnie ignorować. Większość zresztą poleciała w kompletnie innych kierunkach, zaledwie jedna zdołała znaleźć się przed Irkuckiem. Ten próbował odepchnąć ją ogonem, jednak… nie trafił. Wybuchła na jego klatcę piersiowej, jednak nie było widać jakiś szczególnych obrażeń. Za to widoczna była jego złość, którą zasygnalizował przez wypuszczenie znacznej ilości dymu, z którego nawet zmaterializował sobie miecz. Zaczął iść w kierunku Starca.
- Naprawdę, nie dasz mi autografu? - najwyraźniej ta bardziej ludzka strona bardzo chciała uzyskać jakże małą, choć sprawiającą tak wielką przyjemnosć rzecz. - On byłby szczęśłiwy… - westchnął, widząc, że prośby nie maja zbyt wielkiego sensu.
Aurcent wystrzelił kilka zamrażających strzał w przeciwnika, zaś Kyuu kontynuowały swą wędrówkę niemalże po powierzchni ziemi.
Lodowe strzały poszybowały w kierunku przeciwnika, który nawet nie próbował ich uniknąć - po co, przecież jest wielkim demonem! Jak łatwo się spodziewać, szybko pokrył się znaczną ilością lodu, co zatrzymało go w miejscu. Zwiększył on emisje czarnego dymu - zieloni pewnie go dopadną! - jednak nie był w stanie przełamać przeszkody, chociaż pojawiły się na niej pierwsze rysy. Kyuu natomiast dostały się niezauważone za przeciwnika.
- Czy on ma gdzieś portfel? - Aurcent pytał, najwyraźniej niepewny tego, czy demon jest wogóle wartościowym celem dla jego strzał. Napiął jednak cięciwę kilka kolejnych razy, tym razem wystrzeliwując strzały, które miały pełnić rolę pocisków błyskowych - każda z nich miała wybuchnąć, oślepiając przeciwnika. Odwrócony centaur stał tak, by zasłonić swym ciałem całe wytworzone światło - starzec nie zostanie pozbawiony wzroku, zaś łucznik przymknie tylko oczy w odpowiednim momencie. Znajdujące się za nim Kyuu wielokrotnie zwiększyły swą liczebność i udały się w kierunku głowy przeciwnika.
- Naprawdę nici z autografu? - starzec napierał. Ten jeden przedmiot zdawał się być ważniejszy niż wynik walki.
Irkuck napiął mięśnie, pod wpływem czego lód popękał a on wyzwolił się z pułapki. Tylko po to, by chwilę później dostać serią oślepiających strzał. Bestia zamknęła oczy i ryknęła wyraźnie niezadowolona - i jak łatwo się domyślić, nie są to warunki sprzyjające do dostrzeżenia rozmnażających się Kyuu. Kolejne strzały oślepiały demona, kiedy horda stworków z liści rzuciła się ku jego głowie. Efekt nie był znaczący, ponieważ bestia ryknęła jedynie, wyraźnie tym faktem niezadowolona.
W ten, czy inny sposó - taktyka działała. Kyuu mogły się powielać i atakować, a Aurcent - zajmować przeciwnika wystrzelając mieszankę oślepiających strzał, oraz tych, których wybuch miał na celu czystą destrukcję. O ile te pierwsze miały zwyczajnie przeszkadzać przeciwnikowi, to drugi typo powinien co najmniej uszkodzić nogi celu. Wszystko w imię autografu.
Kolejne strzały trafiały Irkucka i o ile te oślepiające robiły to, co powinny - to wybuchowe wydawały się nie robić mu najmniejszej krzywdy. Ot, twarda bestia z niego była. Co więcej, mimo wzroku blokowanego kolejnymi atakami, postanowił iść dalej w kierunku Starca - bądź pozycji w której ostatni raz go widział. Atak jeszcze większej hordy Kyuu przyniósł minimalny efekt, jedynie głębiej naruszając skóre głowy.
Starzec wraz z odwróconym centaurem powoli cofali się. Ten drugi tym razem wystrzelił kilka zamrażających strzał w dolne części ciała przeciwnika, by chociaż na chwilę zwiększyć dystans dzielący demona i starca.
- Kyuu! - ilość napierających listków była coraz wieksza, zaś każdy z nich, jakby coraz bardziej wredny. Skupiały się na głowie, jednak niektóre zaczynały zwyczajnie rozpędzać się i wlatywać to w lico przeciwnika, to w jego oczy.
Lodowe strzały tym razem nie zdały swojego egzaminu. Chociaż wiele z nich trafiło a nawet pokryło przeciwnika lodem, to ten natychmiastowo się z niego wydostawał, przez co czas kupiony przez Aurcenta mógł być liczony co najwyżej w minisekundach. Jeśli o Kyuu chodzi - wraz z ich liczebnością rosła także skuteczność. Skóra na głowie demona była coraz bardziej pocięta, mimo prób odtwarzania jej. Czarny dym stężniał nagle, by zamienić się w ogień otaczający Irkucka - większość Kyuu wyczuła jednak zagrożenie i zdołała się ewakuować.
Kyuu skupiły całą swą uwagę na rozmnażaniu, latając w bezpiecznej odległości wokół przeciwnika z coraz większą prędkością. Każdy z nich coraz bardziej pragnał pokonać czarnego, brzydkiego przedstawiciela wszystkiego, co w tak wielu wiarach jest negatywne.
Przybysze z innych czasów mogę wiele się nauczyć, gdy tylko poznają obecną w danym świecie technologię. Tak też było i tym razem, a Aurcent wystrzelił strzały posiadajace w sobie porcję… pianki przeciwpożarowej.
Większość strzał została zatrzymana przez pojawiającą się kilka metrów przed Irkuckiem materię powstałą z czarnego dymu. Zaledwie jedna trafiła go w nogę, rozpryskując środek w niej zawarty, jednak demon się tym nie przejmował. Co więcej, wyglądało na to, że odzyskał wzrok, o czym świadczył wystrzelony, czarny pocisk armatni, lecących wprost na Aurcenta. Co więcej, zniszczył przy tym kilka Kyuu latających dookoła niego, jednak to jak z wanny pełnej wody wyciągnąć jedną szklankę.
Aurcent wystrzelił kilka wybuchowych strzał w kierunku nadchodzącej kuli armatniej, by zaraz po tym wysłać kilka kolejnych, mających pokryć ciało przeciwnika wodą, tym razem jednak lobem.
Kyuu rozpędzały się coraz bardziej, wykonując krótką pętle za ciałem celu, tak by nie przeszkodzić atakowi Aurcenta. Ich ilość rosła z każdą sekundą..
- Kyuu! - krzyki były coraz częstsze. Istoty zamierzały uderzyć w zgaszoną nogę przeciwnika, lub w wypadku zgaszenia twarzy - kontynuować ataki w ten właśnie element ciała przy coraz większej prędkości.
Już trzecia celna, wybuchowa strzała zdołała zmienić lot kuli na tyle, by ominęła Aurcenta i Starca. Pierwsza seria wodnych strzał została zatrzymana w ten sposób, jak wcześniej większość gaśniczych - pojawiająca się materia z czarnego dymu powodowała ich przedwczesną eksplozję. Także i strzały wystrzelone lobem spotkał podobny los.
- Dość. - stwierdziła Jego Mroczna Eminencja. Jego włosy zaczęły się poruszać i niczym bicze atakować Kyuu, jednak było to tak nieefektywne, że nawet nie negował tym ich rozmnażania się.
Kyuu ciągle rozpędzały się, zataczając koła o małej średnicy. Nie minął nawet czas potrzebny na kilka mrugnięć, a łąka zaczynała coraz bardziej naginać się pod wpływem nieustającego wiatru, który zdawał się rozchodzić z jednego tylko miejsca.
Aurcent niemalże bez przerwy wystrzeliwał dwa rodzaje strzał - te, które miały zamienić się w wodę, oraz te, które miały tworzyć mały, elektryczny wybuch. Każda z nich miała jeszcze dodatkowy, magiczny ładunek z tyłu drzewca. Odwrócony centaur niie celował jednak w przeciwnika… lecz w podobne do liści dusze, oraz ich tornado mające stworzyć coś, w rodzaju procy wystrzelającej strzał tak, by leciały na wroga zza jego pleców. Ładunek znajdujący się z tyłu miał, za pomocą odpowiedniego odrzutu - sprawić, że zjawisko było możliwe do stworzenia.
Efekt był zaiste piorunujący! Mieszanka wody i elektryczności nie sprzyjała zbytnio Irkuckowi, który był nią bombardowany bez ustanku. Co więcej, biedak nie do końca wiedział jak się przed tym efektywnie bronić, a gdy jakiś pomysł wpadł do jego głowy - było już za późno. Demon upadł wpierw na kolana, później mógł przytulić się do ziemi. Sekundę później wymiar zniknął.
 
Zajcu jest offline