Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2013, 20:27   #103
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
Arine doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że strzelanie do walczących w zwarciu jest bardzo ryzykowne. Wbrew temu, co mogli sądzić niektórzy, nie była tylko głupiutką blondynką. Dziecię Tymory miało bardzo dużo szczęścia, jak to zwykle bywało w sprawach, w których chodziło o śmierć i życie, i żaden z jego pocisków nie sięgnął sojusznika. Co nie zmieniało jednak faktu, że każdy strzał był bardzo ciężką próbą nerwów dla dziewczyny.

Walka skończyła się równie nagle, jak się zaczęła. Więcej trupów padło po stronie napastników, ale i u drużyny z Targos nie obeszło się bez strat. W krótkim, słownym starciu Audrey i Taara Arine stała po stronie kapłana. Owszem, śmierć krasnoludzkiego towarzysza wstrząsnęła nią mocno. Niemal zbierało jej się na płacz, ale potrafiła zachować te uczucia dla siebie, a nie manifestować je w rozpaczliwym geście całemu światu. Żywi byli ważniejsi. A propos żywych - mieli tu gdzieś osiołka... Pokuśtykała więc szukać zwierzęcia.


Nael nauczyła się w trakcie swojego stosunkowo krótkiego życia, że na Północy trzeba często myśleć o samym sobie. Rany na udzie doskwierały bardzo. Pokuśtykała więc w kierunku osoby, której ufała najbardziej. Wiedziała, że Taar zużył już wiele zaklęć i nie oczekiwała od niego natychmiastowego leczenia. Poruszanie się z drewnem sterczącym z uda było dość nieprzyjemne. Dotknęła delikatnie ramienia kapłana:
- Możesz mi pomóc z tym?
Wyznawca Tempusa nawet się nie zastanawiał. Szybko polecił ludziom wskazanie miejsca, w którym mógłby spokojnie opatrzyć jej rany.
- Chodź. - rzucił tylko i objął dziewczynę w pasie, pozwalając jej wesprzeć się na sobie.

Ruszyli razem ku jednemu z domostw. W niewielkiej izbie z paleniskiem mieli do dyspozycji stół i dwa krzesła. Białowłosa zajęła jedno z nich.
- Najpierw trzeba pozbyć się strzał. - stwierdził Taar.
Arine skinęła lekko głową, oparła nogę na stole i zacisnęła w zębach rąbek swojego płaszcza. W bólu i świeżych strugach krwi kapłan szybkimi i zdecydowanymi szarpnięciami uwolnił dziewczynę od pocisków tkwiących w udzie.

- Zdejmij spodnie. Opatrzę rany. - po części poprosił, po części nakazał.
Nael usłuchała bez zastanowienia. Taar podchodził do całej sytuacji bardzo profesjonalnie, a ona sama już dawno wyzbyła się wszelkiego skrępowania. Podniosła się, zsunęła nogawice i podsunęła nogę do opatrzenia. Kapłan sprawnie owinął rany bandażem i upewnił się, że dziewczyna nie potrzebuje dodatkowej pomocy.
- Dziękuję. - białowłosa wstała o własnych siłach i ubrała spodnie.
Po chwili wahania przytuliła się do Taara, na swój sposób odreagowując strach i niebezpieczeństwo. Kapłan po chwili wahania odwzajemnił uścisk i pogłaskał dziewczynę.
- Wracajmy do pozostałych. - stwierdziła krótko, wypowiadając na głos ich wspólną myśl.


Szpila, którą chciała jej wbić Audrey, zdawała się nie trafić celu. Arine nie miała swojej sylwetce absolutnie nic do zarzucenia, więc przytyk zupełnie jej nie dotknął.
- Przynajmniej w ogóle mam perspektywę zmieszczenia się tam. - mruknęła, w całej tej niewesołej sytuacji rozbawiona przyziemnym komentarzem koleżanki.

- Czy mam z tobą iść do tej świątyni? - spytała Arine, gdy już Audrey zaprosiła kapłana do środka.
Taar spojrzał na nią i pokręcił głową.
- Załatwię to sam - odparł.
~ Mam nadzieję ~ dodał w myślach.
I choć Arine nie znała myśli kapłana, to i ona miała nadzieję, że poradzi sobie sam. Zgodnie z jego sugestią postanowiła pomóc pozostałym rannym - między innymi Lenfiemu. Niewiele mogła zrobić, ale obmycie ran i świeże bandaże nigdy nie były złym pomysłem.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 01-09-2013 o 22:12.
sheryane jest offline