Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2013, 21:08   #13
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Interludium 1

Retsu i Zwiastun

Zwiastun oczekiwał na koniec walki Retsu, obserwując ją z zaciekawieniem. Starał się jak najlepiej zrozumieć tego człowieka z którym wiedział że przyjdzie mu się zmierzyć, bo w to że przyjdzie im walczyć nie wątpił. Już wtedy, gdy spotkali się po raz pierwszy wyczuł siłę która nie pozwoli mu się zatrzymać i zapewne gdyby nie to że na swej drodze napotka Zwiastuna nie zatrzymałby się ani na chwilę aż do momentu swego zwycięstwa w turnieju. Ich walka zapewne będzie jednym z najciekawszych starć jakie mogą sobie tylko wymyślić i obaj dadzą z siebie wszystko… a może nawet jeszcze więcej

- Gratuluję wygranej - melodyjny głos A’Doxa powitał Retsu gdy ten po swym zwycięstwie pojawił się na powrót w Elizjum
Retsu poprawił odruchowo krawat i wygładził swój garnitur. - Tak samo gratuluje tobie, obserwowałem twoją walkę… tak jak sądziłem nie było szans bys przegrał. -stwierdził ten którego twarz pokrywały blizny. - Jednak jak mniemam nie czekasz tu na mnie, tylko po to by złożyć gratulację. -dodał a papieros w magiczny sposób, już dymił się w jego ustach.
A’Dox wpatrywał się w Retsu, dosłownie świdrując go wzrokiem
- Mylisz się, przede wszystkim czekam tu po to by złożyć ci gratulacje. Nie wątpiłem w twoje zwycięstwo, było ono nieuniknione i zbliżyło nas obu o krok do naszego spotkania na arenie. Widziałem jak walczysz, ale teraz chciałem się upewnić jak zwyciężasz
- Hanae była godna przeciwniczką, wiedziała ponikekąd do czego służy walka. Jednak była zbyt zaślepiona swymi sztuczkami, by zrozumiec prawdziwą idee tego zjawiska. -wyjasnił Retsu, powoli krocząc obok Zwiastuna. - Zaschło mi w gardle, chodźmy gdzieś gdzie jest jakiś alkohol. -zaproponował, jednak szybko zmieni łtemat. - Chłopak z którym walczyłeś… czy jego myśli wóciły na swoje tory gdy bitwa się zakończyła? -zainteresował się osobnik w garniturze.
- Obawiam się że tak - ze smutkiem odparł A’Dox ruszając z Retsu - Nie byłem jeszcze na tyle silny by pokonać magię elizjum, mimo że tyle czasu się przygotowywałem. Kalyan zatem wróci do swego więzienia, dalej będąc zaślepionym przez źle pojętą ideę wolności. Określiłeś Hanae jako godną przeciwniczkę, jednak w momencie gdy walka była już rozstrzygnięta rozgniotłeś jej czaszkę. Dlaczego?
- By jej pokazac do czego powinna dążyć. -odparł wojownik. - Sztuki walki to przydatna rzecz… lecz nie potrafią Ci zobaczyc tego co naprawde liczy sie w pojedynku. Gdy zbyt wierzysz w swoje sztuki, to co skopiowałes od innych, myślisz że to wszystko czego potrzebujesz by wygrać. Ja zas musiałem udowodnić jej to, że jedyne co pozwala wygrac to, to co osiągnęło sie samemu. -wyjaśni łfragment swej ideologii mężczyzna w bliznach. - Gdyby nie doświadczyła różnicy sił na własnej skórze, dalej rozwijałaby swoją bezcelową sztukę.
- Czyli liczy się tylko siła, prawda? - zapytał wyraźnie zaciekawiony Zwiastun - Jej jednak siły brakowało… Czy to źle, że jej brak próbowała nadrabiać w ten sposób ucząc się od tych których uważała za lepszych od siebie?
Retsu pokręcił głową na boki. - Nie każdy jest silny… nie każdy może być silny. Na przykład ty. Jestem pewien, że mógłbym zgnieść twoją rękę niczym papierek, a mimo to nie uważam Cię za słabego. -stwierdził. - Czemu miała uważac innych za lepszych i pobierac od nich nauki, skoro każdy z nas jest najlepszy w byciu sobą? -zapytał filozoficznie, zamawiając butelkę sake, w miejscu gdzie zasiedli.
- Wolałbym jednak żebyś nie zgniatał mi rąk, bardzo proszę - odpowiedział na poły żartobliwie A’Dox - Wierzysz zatem, że siłę trzeba odszukać w sobie zamiast czerpać jej namiastkę z zewnętrznych źródeł. Widzę, że w tym punkcie się zgadzamy, ale musiałem się co do tego upewnić. Zwiększy to dodatkowo moją motywację by wygrać następną rundę i spotkać się z tobą w rundzie trzeciej
- Sam musze jeszcze wygrać.. a o wrogu wiele niewiadomo. -stwierdził wskazując na ekran. - A nie wątpie, w twoje zwycięstwo, bowiem masz to co czyni Cie prawdziwym wojownikiem. Masz marzenie, którego się trzymasz, bardziej niż własnego żywota. -odparł Retsu z uśmiechem. - Nie wiem, który z nas wygra, ale obiecuje Ci że od pierwszej sekundy naszego starcia, użyje całej swojej mocy. To najwieksza nagroda jaką moge Ci ofiarować.
- Również mogę obiecać że nie będę się ograniczał, w przeciwieństwie do walki z Kalyanem. Jego starałem się jak najwięcej w trakcie naszego starcia nauczyć, dawałem mu lekcje które ty już dobrze znasz. Będzie to zatem pojedynek którego na elizjum długo nie zapomną - zakończył Zwiastun rozmarzonym tonem - Dziękuję za tą rozmowę, znając cię choć trochę lepiej będę mógł czerpać z naszej walki pełnię radości na jaką zasługuje. Do zobaczenia zatem po następnej rundzie…
- Zwiastunie… trzymaj! -zaśmiał się Retsu i delikatnie rzucił mężczyźnie, swoją malutka odznakę, która wcześniej przypięta była do Garnituru. - W moim świecie daje się je swoim przyjaciołom -wyjasnił, powoli osuszając butelke sake.Odznaka zdaje się że zawisła na chwile w powietrzu dając Zwiastunowi wystarczająco wiele czasu by wyplątać rękę z kaftanu, dopiero wtedy przyśpieszyła lądując bezpiecznie w jego dłoni. Zaraz też przypiął ją do koszuli pod kaftanem, zewnętrze okrycie zrzucał bowiem na czas walki
- Nie mam nic, czym mógłbym się odwdzięczyć… dziękuję
- Wystarczy mi dobra walka. -odparł Retsu, kiwnięciem żegnając się z Zwiastunem i wracając do obserwacji pojedynku, jednej ze swych przyszłych przeciwniczek.

Zwiastun natomiast ruszył ulicami Elizjum, nie interesując się trwającą walką. Niezależnie od tego kto w niej zwycięży będzie tylko następną ofiarą Retsu, kolejnym krokiem przed jego spotkaniem się na arenie z A'Doxem. W myślach wciąż analizował słowa siłacza czując miejsce w którym przypiął otrzymaną od niego odznakę. Od momentu gdy porzucił swą dawną istotę budził wstręt lub przerażenie i tylko jedna osoba wcześniej określiła go mianem przyjaciela. Do końca życia będzie pamiętał tą twarz, twarz mężczyzny w średnim wieku zastygłą niczym maska szaleństwa w wyrazie obojętności. Dwie istoty, każda z nich owładnięta obłędem. Zwiastun, którego szaleństwo narodziło się z chaosu, stanowiący zaprzeczenie wszelkiego rozsądku i zasad obowiązujących w normalnym świecie i jego wróg, który stwierdził że w innych okolicznościach mogliby być przyjaciółmi. Wróg, którego szaleństwo zrodziło się z czystej logiki i zimnej, nieludzkiej konsekwencji w dążeniu do celu. Który podobnie jak on porzucił swe dawne imię i kazał się nazywać Profesorem
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline