Nie dało się zaprzeczyć... nad górą wyzwolono potężną ilość magicznej mocy. Galeb czuł to, jednak był bardzo sfrustrowany faktem, że nie był w stanie określić źródła mocy. Czy to Mistrzowie Run zebrali się przy Kowadle Zagłady i szepcząc tajemne słowa zesłali na orków i ogry tą zamieć? A może szamani Waaagh! wykorzystali wielką ilość swoich pobratymców w okolicy i czerpiąc energię z ich gniewu oraz walki wzniecili to wszystko?
Galvinson nie wiedział i to go frustrowało. Musiał przez to zadowolić się swoimi domysłami i czekać na dalszy rozwój wypadków.
***
Wiedział. To wiedział na pewno. Plan nie był idealny, ale pomysłu na lepszy nie mieli. Nie wszystko musiało się potoczyć dobrze i nie potoczyło.. ale przynajmniej stało się coś co przyprawi ogry o dość zmartwień na dłuższy czas, a krasnoludom w twierdzy pozwoli odetchnąć.
Kowal Run wiedział też że podążanie w góry nie będzie bezpieczne, ale jest konieczne. W takiej śnieżycy nie zdołają wrócić do Azul, zaś towarzyszy nie można zostawiać. Ogry zeszły na dalszy plan, głównie dlatego, że do jaskiń te wielkie stwory się zwyczajnie nie załadują. A jeżeli się załadują...
Galeb brnął przez śnieg. Ustalili, że poszukają schronienia sierżanta i bohaterskiego kronikarza. Trzeba się było teraz na tym skupić. |