Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-09-2013, 19:37   #2
Rebirth
 
Rebirth's Avatar
 
Reputacja: 1 Rebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputacjęRebirth ma wspaniałą reputację


And so it was written, and after all these things,
I saw another angel come down from heaven,
Having great power and the eath was lighted with his glory,
And he cried mightily with the strong voice saying:
"Babylon the great has fallen,
it's fallen and has become the habitation of devils,
and the home to every fowl spirit and a cage of very unclean and hateful men"


*** *** *** ***

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=PDZiKxe2eeA[/MEDIA]



Cris... Cris... Nico...

- Wstawaj Nico do cholery, Jackie wrócił ze zwiadu!


Świeżo znajomy głos wybudził cię z głębokiego snu. Majacząc jeszcze pomiędzy jawą a snem, próbowałeś sobie przypomnieć kim była ta świetlista postać ze snu... Kobietą? Wspomnieniem? Aniołem? Dziwny sen...

- Wszystko w porządku Cris? - ponownie zagadał do ciebie Conny, zwany "Młodziakiem". Tak naprawdę to nie był najmłodszy, ale jakoś tak się przyjęło. Conny miał lat dziewiętnaście i całe życie spędził na ulicy.

- Hej, no dawaj Jackie mów co tam widziałeś.

Kolejny znajomy głos. Ten należał niewątpliwie go Leedsa. Chrapliwy, starczy, przepity. Jak u czterdziestoletniego degenerata. I pomyśleć że ten gość miał dopiero dwadzieścia cztery lata!
Powoli obrazy stawały się przejrzyste, a kontury i sylwetki rozpoznawalne. To wciąż te same brudne podziemia tej pieprzonej planety, jaką w mniemaniu wszystkich tutaj była Elysia Lambda. Jeśli Elysia była układem centralnym Stowarzyszenia Wolnych Kolonii (SWK) na czele z Elysia Prime, tak Elysia Lambda była miejscem na odpadki dla stołecznych mieszczuchów. Takimi odpadkami byli także ludzie, zbyt biedni i zbyt przesiąknięci smrodem by znalazło się dla nich miejsce wśród elit. Chyba, że zostało się zaufanym człowiekiem któregoś z rządowych... Wtedy otwierały się wrota do Elysery - klejnotu całego układu. Ale o tym marzyć mogli tylko najbardziej zdeterminowani. Znacznie więcej zginie po drodze, nim w ogóle obejrzy bramy tego niezwykłego miasta.

- Ww... w-szy... wszystko! - z trudem odpowiedział Jackie swym dziecięcym głosem i typowo dla jego wieku ekspresyjnie do tego gestykulując. To fakt, Jackie jest dzieciakiem. Ma osiem lat, ale gdy Leeds go spotkał brudnego i wyczerpanego ucieczką z domu dziecka, nie mógł go zostawić obojętnie. Mimo pewnych wątpliwości w kwestii przyłączenia jego do grupy, Jackie okazał się być świetnym szczurem zwiadowczym, który wetknie się w każdą rurę, szparę czy wnękę. Zaś gdy go ktoś przypadkiem nakryje, zobaczy jedynie zagubionego urwisa który ze skruszoną miną i na granicy płaczu przyrzeknie że już nigdy tego nie zrobi. Tak było i teraz. Jackie miał przemknąć niezauważony do opuszczonego magazynu, gdzie rzekomo miał się ukrywać kosmiczny handlarz chcący uniknąć rozgłosu.

- No gadaj wprost, Jackie! Do rzeczy, był tam czy go nie było - Leeds ponaglił młodego chłopaka. Ten kilka razy potaknął głową i po paru sekundach dodał.
- Cały magazyn skrzyń i paczek.
- Wow! A więc źródła nie kłamały! To musi być ten handlarz częściami do generatorów!
"Młodziak" wydał się od razu bardzo podekscytowany informacjami które przyniósł Jackie.
- Jesteś pewien że to nie stare skrzynie które są tam od lat?
Leeds był jak zwykle zachowawczy. Zawsze studził zapały i wolał się dwa razy upewnić. Czasami i trzy, albo cztery jeśli była taka potrzeba. Trochę pedant, ale może dzięki temu wciąż żyliście.
- Było jeszcze coś... - Jackie był pewien swego - Statek. Duży. Nowy. No i chyba ktoś tam na nim był...
- No i wszystko jasne. To musi być jego transportowiec. Hah, słyszałeś Nico? Gość ma gruby towar, który wart jest setki tysięcy Kolonisów!
Jego szeroko uśmiechnięta twarz zwrócona była teraz do ciebie. Trudno było oprzeć się jego naturalnemu entuzjazmowi. W zasadzie to dzięki niemu byłeś teraz tutaj. To on znał także Leedsa. Udało mu się namówić by we trójkę stworzyć coś na wzór gangu. Znaliście się już trzy miesiące i dokonaliście paru mniejszych rozbojów. To jednak wystarczyło byście sobie zaczęli ufać i poczuli jako jedna grupa. Teraz miała przyjść pora na tą pierwszą, spektakularną akcję.

- Hmmm... - westchnął Leeds - No cóż. Chyba jednak dopisało nam w końcu szczęście. Faktycznie wiele wskazuje na to, że gość to handlarz na czarno który chce się ukryć. Wybiera więc jakiś odległy od cywilizacji, opuszczony magazyn. Nie zatrudnia ochrony, bo albo go nie stać na nią, albo nie ufa nikomu z tej planety. Całkiem słusznie... Tylko naiwnie wierzy, że wzgórza oczu tutaj nie mają... Heh, dobra robota Jackie - mężczyzna poklepał chłopca po głowie, na co ten wzruszył ramionami i niewinnie się uśmiechnął.
- Wreszcie kupię sobie spluwę! Będę miał nawet lepszą niż Żyleta, haha! - wyrwał się znowu Conny.
- Uspokój się "Młodziak" - sparował Leeds - Wpierw musimy zadbać o pierwsze potrzeby. Zapasy nam się kończą, a nigdy nam się nie przelewało. Akcja wykradzenia części sprzętu tego gościa zapewni nam byt na co najmniej kilka miesięcy...
- Chrzanić żarcie, mogę głodować, jeśli tego wymaga karabin z modułem EKO - gdy "Młodziak" to mówił, wycelował przed siebie z wyimaginowanego karabinu, na wzór tak jak to robią oddziały specjalne. Nie wiedziałeś czy mówi serio, czy tylko się zgrywa.
- A czy ja też będę mógł kupić sobie pistolet? - zapytał niesfornie najmłodszy w waszym gangu.
- Jesteś za mały by używać broni, jeszcze sobie krzywdę zrobisz - z lekką nutą ironii odpowiedział mu Conny
- Nieprawda! Strzelam lepiej od ciebie!
- Dosyć! - uspokoił ich od razu Leeds - Najpierw musimy się tam zakraść i wynieść co trzeba. To nie będzie takie łatwe. Nawet jeśli nie wynajął nikogo, może mieć jakieś maszyny bojowe. A raczej na pewno ma. Dlatego wyniesiemy tylko tyle ile trzeba, bez przeszarżowania. Przed magazynem podzielimy się. Ja i Żyleta odwracamy uwagę i robimy za ochronę, zaś Jackie i "Młodziak" wynoszą towar. Dopniemy jeszcze plan na miejscu przed magazynem. Jasne?
Wszyscy skinęli akceptująco głowami.
- Hej, Cris - odezwał się do ciebie Conny - Wszystko gra, co nie? Dawaj, pora zaistnieć w końcu - i podczas tych słów wyciągnął do ciebie dłoń. Przez moment patrzyliście sobie w oczy. Obydwaj czuliście teraz więź tej samej pasji, tego samego celu. Do pięcia się wyżej po drabinie społecznej.
 
__________________
Something is coming...

Ostatnio edytowane przez Rebirth : 17-10-2013 o 16:29.
Rebirth jest offline