Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2013, 00:14   #28
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Nastał świt kolejnego dnia. Rosa zalegała jeszcze na trawie. Niebo na horyzoncie było czarne. Zbliżała się burza. Puszcza choć z początku przerzedzona, glęciej wydawała się bezkresna. Już od samej obecności w jej pobliżu podróżni czuli się obserwowani.
Zamyślony prorok wstał z ziemi i spojrzał na towarzysza, po czym rozglądnął się po okolicy.
-Chodźmy dalej Maugetar- powiedział do Anubisa ściągając jednocześnie maskę oraz materiał z głowy. Chciał być pewien że obserwatorzy dostrzegą “elfie znamiona”- ruszajmy w głąb, jestem niemal pewien że patrzący z cienia nie pozwolą nam się zgubić.-Przeczesał brudne już włosy palcami. Miał ochotę się umyć.
Las był przepiękny. Obszerny, jasny i dumny. Mimo iż wiedzieli że są obserwowani nie byli w stanie odnaleźć obserwatorów.
Cytat:
Napisał Anubis
Jesteś w stanie powiedzieć czy są wrogo nastawieni? - zapytał Anubis zatrzymując się i węsząc.
-Sądzę że to mieszkańcy tego lasu- odpowiedział cicho--dopóki nie dokonamy profanacji tego miejsca powinniśmy być względnie bezpieczni- eldar mimo to wysłał umysł przed siebie. Chciał określić kierunek w którym należało się kierować aby dotrzeć do obserwatorów przy okazji sprawdził również ich aure.
Cytat:
Napisał Anubis
Szakalogłowy wciąż się rozglądał stojąc w miejscu i czekając na rozwój sytuacji.
- Jeśli to elfy to nic dziwnego, że za nami idą. To jest ich las, a my chcemy ich spotkać.
Należało iść przed siebie. To jedyny kierunek jaki odczytał Eldar. Przed nimi ktoś stał i czekał. Jego aura była dziwna jakby pulsująca Aura obserwatorów była spokojna. Idąc dalej w końcu spotkali osobę ich oczekującą.


Blond włosy młodzieniec ze słuchawkami na uszach. Obrany w białą kurtkę i czarne spodnie. Ręce trzymał w kieszeniach. Siedział na zwalonej kłodzie i kiwał głową w rytm muzyki. Oczy miał zamknięte.
Prorok zbliżył się do chłopaka w taki sposób aby zasłonić światło i zwrócić jego uwagę, jednak wciąż zachowując dystans.|
- Coś... coś długo wam się zeszło. - powiedział nie otwierając oczu.
- To ty się rozleniwiłeś i nie wyszedłeś im na spotkanie. - odparł głos zza Anubisa. Choć wojownicy wiedzieli że ktoś ich śledzi nie byli przygotowani na to że ta osoba pojawi się znikąd. Stała za nim, najpewniej dziewczyna, choc niewiadomej rasy.

Cytat:
Napisał Anubis
Anubis spojrzał wymownie na eldara. Na razie czekał w zwierzęcej formie i obserwował. Był bardzo ciekaw kim są przybysze, ale nie widział potrzeby ujawniania się bez powodu.
Podobnie uczynił Anthrilien, czekał na rozwój sytuacji.
- A więc? - zapytało dziewczę niewiadomej rasy
- A... Tak. Więc jaki jest wasz cel. - powiedział jakby czytał scenariusz. Dziewczę pacnęło się w głowę i rzuciło w młodzieńca sztyletem. Ostrze utkwiło w pniu centymetr od jego nogi.
- Na poważnie Rez.
- Echh. No dobra. O waszej dwójce coś mi wspominał Raptor. Więc czego szukacie w tym lesie?
- Powiedział tym razem na poważnie.
Cytat:
Napisał Anubis
- Masz na myśli tego jaszczura, który za nami łaził? - odezwał się szakalowaty po czym zamienił się spowrotem w humanoidalną postać. Obawiał się, że ta rozmowa mogłaby zejść w złym kierunku, a w tej postaci lepiej nad sobą panował. Założył ręce na piersi i zmierzył wzrokiem rozmówców. W zasadzie ich obecność była mu na rękę. Zdawali się być spokojni i być może znali las. Chodź sądził, że mieszkają tu elfy. - Nie wiem czego chce mój towarzysz, ale ja szukam Króla Lasu. - powiedział tak jakby to było tak oczywiste jak to, że tu stoi.
W czasie gdy Anubis prowadził konwersację, Anthrilien milczał. Skupił się skanując okolicę w poszukiwaniu dziwnego jaszczura, już raz udało mu się odróżnić jego aurę. Był ciekaw czy gad był blisko, oraz czy jest tu jeszcze ktoś.
Niestety jaszczura nie było w pobliżu. A jeżeli już miał by przypuszczać to wrócił on w okolice Lofar.
- Poniekąd. Raptora poznacie w swoim czasie. - Powiedział zagadkowo. Nie był zdziwiony anubisem bo nie otwierał oczu. Za to jego koleżanak byla lekko zaskoczona.- A co do króla? Lune...
- Echh. Ja też nie tutejsza. Może to jakieś potoczne określenie?
- Garet? Pozatym gdzie on jest? Miał przynieść zaopatrzenie.
- Wrócił już do obozu. On raczej nie wie. Może ktoś z pozostałych, “tutejszych” by wiedział o co im chodzi.
- Tylko pytanie dlaczego miał bym im pozwolić pójść dalej? Dlaczego ich nie zetrzeć w pył? -
Nagle napiecie sięgnęło zenitu. Delikatny ruchy, szelesty wszystki rozpraszało i zdawalo się zagłuszać cały śwait. Na twarzy młodzieńca pojawił się zły uśmiech. Przechylił lekko glowę w ich stronę i otworzył oczy. Wtedy, nagle jego twarz wyglądała naprawdę głupio, głupi uśmiech wymazał całe napiecie. - Droczę się tylko. Możesz ich zabrać do obozu i powiedz komu trzeba by przyszedł mnie zastapić. Albo chociaż przyślijcie kogoś do rozrywki. - Odparł wesoło.
- Ech Rez. Ty i twoje poczucie humoru. Prawie tak samo martwe jak twój kumpel. Przekażę twój lament. - popatrzyła na podróżnych - A wy pójdziecie za mną. Obóz jest kawałek na północ stąd. Pewnie dziwi was nasza “uprzejmość”. O tym jednak porozmawiamy już w drodze. - Ruszyła przodem. - Trzymaj się Rez.
- Bon Voyage - powiedział nucąc ton.
Cytat:
Napisał Anubis
- Owszem, choć chętnie z Tobą pójdę i dowiem się kim jesteście. - powiedział Anubis po drodze, oglądając się na mężczyznę z dziwnym urządzeniem na głowie. Jego występ nie robił na nim wrażenia, Anubis nie mógł odczuwać strachu, dosłownie. Wstyd było mu się przyznać, ale przez chwilę na prawdę miał nadzieję, że chłopak zaatakuje. Ale dobrze, że tego nie zrobił. Mimo tego, że czuł się bezpiecznie znów przybrał postać szakala. W razie czego skorzysta z jej wytrzymałości.
Anthrilien nie zwracał już uwagi na mężczyznę ze słuchawkami. Rozglądał się po otaczających ich lesie, który był piękny i tajemniczy. Jego umysł wypełniał błogi spokój. Lubił przebywać wśród przyrody, sprawiało mu to przyjemność. Wyczuwał obecność zwierząt i owadów chodź były to małe aury wciąż dało się je dostrzec. “Jakże wspaniale byłoby tu zostać” pomyślał, jednak miał inne priorytety.
Im szli głębiej tym drzewa stawały się potężniejsze a las bardziej dziewiczy. Po przejściu prawie 2 kilometrów skręcili na zachód, w głąb puszczy. Przeszli jeszcze kawałek po czym dziewczyna się zatrzymała.
- Możemy chwilę odsapnąć. Przed nami jeszcze spory kawałek.
Cytat:
Napisał Anubis
Skoro musiała odpocząć, niech tak będzie. Usiadł niedaleko i zakręcił parę razy nosem obserwując kilka interesujących roślin porastających tutejsze drzewa. Być może warto byłoby je zebrać.
- Więc dokąd idziemy? - zapytał ciekawy.
- Do obozu uchodźców. - Powiedziało dziewczę rozsiadając się na gałęzi drzewa. - Choć trudno nazwać nas uchodźcami. Raczej pasuje “istoty lasu”. Dobrze nam tu wszystkim. Cisza, spokój, natura no i jesteśmy bezpieczni. Rez nas pilnuje. - Uśmiechła się - Choć jesteśmy zlepkiem indywiduów i musimy uważac na nasze... cechy. O Garecie pewnie już słyszeliście i jego sposobie na spokój.
Cytat:
Napisał Anubis
- To znaczy, że uczestniczycie w walkach? W zasadzie nie znamy obojga ludzi, o których mówisz. - powiedział i po zastanowieniu się zapytał jeszcze. - Czemu tak w ogólę idziemy do was?
- Poniekąd - odparła - Raczej bronimy naszego terenu. Jednak skoro oznacza to walkę to nie mamy wyboru. Choć teraz wszystkim zajmuje się Rez. - chwilę pomyślała - Bo w lesie raczej nikogo nie spotkacie, albo nie zobaczycie. To jest wielki teren i trudno było by w nim kogoś szukać. W obozie jednak na pewno ktoś się znajdzie.
-Jeżeli już odpoczęłaś ruszajmy dalej. Możemy porozmawiać po drodze- wtrącił się obojętnym tonem prorok- nie traćmy czasu jeśli długa droga przed nami.
I znów ruszyli nieznanymi ścieżkami lasu, w kierunku obozu.
Cytat:
Napisał Anubis
Anubis zatrzymywał się po drodze parę razy zbierając porosty, które zauważył wcześniej. Każdy po obwąchaniu i czasem po obcięciu kilku niepotrzebnych mu części chował do sakiewki.
- Wspomniałaś o niejakim... Garecie i Rezie? Kim oni są?
- Garet to najprościej ujmując samotnik. Chyba elf? To znaczy na takeigo wygląda, ale twierdził że nie do końca tak jest. “Mieszka”... pomieszkuje na uboczu obozu. Jest łowcą i to niezwykle silnym. Zaskarbił sobie miano “Ducha Lasu”, w śród ludzi. Choć zdobył je w dość nieładny sposób. - Zerwała kilka liści jakiejś rośliny i znów szła przodem. - Rez, a dokładniej Rezoner, zaoferował swoją pomoc całemu obozowi. Jest sympatyczny, choć wygląda jak człowiek. Ba można rzec że jest człowiekiem, tyle tylko że również nie do końca. Ma pewne znamię, które odróżnia go od ludzi. - Popatrzyła na niebo. I cicho powiedziała do siebie. - Zaraz zacznie padać.
Cytat:
Napisał Anubis
Egipcjanin również spojrzał na niebo i pokręcił nosem. Rzeczywiście poczuł rosnącą w powietrzu wilgoć i napięcie przed deszczem. Dobrze się będzie schronić. Źle znosił deszcz. Przypominając sobie o treści oddanego listu w jego głowie narodziło się jeszcze jedno pytanie.
- Uverworld... macie z nimi tutaj problem? - zapytał zastanawiając się jaki cel mogą mieć wpływając na walki, które odbywają się rzekomo o las.
- Uverworld? Rzeczywiście słyszałam taką nazwę. Nie kojarzę jednak o czym mówisz. Kim oni są ? - zapytała przyspieszając kroku. - Już prawie jesteśmy.
Cytat:
Napisał Anubis
Zawachała się, był tego pewien. Poruszył nosem w niego inny sposób niż zazwyczaj łapał zapachy. Zwolnił, a potem zatrzymał się, w duchu dziękując sobie, że nie jest Zwierzęcym Totemem inaczej zdecydowanie mocno by się rozzłościł.
- Kłamiesz. Wy jesteście Uverworld, prawda? - zapytał stosunkowo spokojnie jak na swoje usposobienie. - Dokąd nas prowadzisz?
Dziewczę popatrzyło na niego niepewnie.
- Zarzucasz mi kłamstwo? - zapytała wzruszając rękoma - Znaczy się wiesz więcej niż ja. Bo zapytałeś czy mamy tutaj z nimi problem. Ja natomiast wiem że są problemem w śród “ludzi”, a nikogo tu takiego nie ma. A nawet jeśli to się dobrze zamaskował i nie sprawia problemu. A więc jak to jest? - Zapytała, zerkając na chmury.
Cytat:
Napisał Anubis
Przyjrzał się jej uważnie.
- Nie wierzę, że nie wiesz kim jest Uverworld i nie sądzę, żebyś nam wszystko powiedziała. - stwierdził po prostu. Jeśli takie słowa mogły zranić kobietę to Anubis nawet o tym nie wiedział. Powiedział po prostu to co uważał za prawdziwe. - Jeśli kłamiesz, trafisz pod mój sąd, zgadzasz się? - zapytał znów ruszając powoli.
- Kłamstwem nie jest brak informacji. Kłamstwo to wprowadzanie kogos w błąd mimo iż zna się prawdę. Tak przynajmniej mówiła Evie. - ruszyła w stronę obozu. - Jeżeli naprawde potrzebny ci ten “sąd” zgoda ale dopiero w obozie. Nie chcę moknąć.- ruszyła przodem, tym razem z wiekszym tepem. Po przebyciu jeszcze kilometra trafili w końcu do obozu.

Pod dach zadaszenie weszli praktycznie równo z opadem deszczu, więc udało im się nie zmoknąć. W obozie rozstawione wszędzie były duże pojemniki które zbierały deszczówkę.
Cytat:
Napisał Anubis
Anubis stał blisko wyjścia podziwiając widoki. Tak różny był krajobraz, który widział tutaj od tego, który mógł oglądać na co dzień w swoim świecie.
- Nareszcie jesteśmy.
- A'it seha Lune. - odparł głos osoby z pobliskiego “domostwa”

- A'it seha Aimil. - Odparł długo ucha.
- Siedh’an treh?
- Ta’ya. Pobędę tu aż przestanei padać. Sahe Eli? -
elfka wskazała na w głąb lasu, a dłuchoucha pokiwała porozumiewawczo głową. Oczywiście uwadze elfki nie umknęły postacie przybyszów.
Anthrilien przyjrzał się zaskoczony. Ta kobieta zdawała się być eldarem..jednak ten język mimo że zdawał się brzmieć podobnie był zupełnie inny. Jego zimne, jakby martwe oczy zdawały się przeszywać postać elfki. Wciąż jednak milczał.|
- Ty elf? - zapytała elfka w wspólnym języku. - Ty inny.
- Przybysze. - Poweidziała Luna
-Jest tak jak mówi- skomentował nie spuszczając oczu z elfki. Chodź mieli wspólne cechy ta rasa zdecydowani nie była eldarami. Mimo to raźniej było przebywać wśród sobie podobnych.
- Chyba dziś nie przestanie padać. - wymruczała do siebie Luna.- Aimil. Ewie sadt eum?
- Nei’ah, sadt Nula
- Aghi. Pójdziemy do Ewie. Ona wie o wszystkim. Powinniście ją najpierw poznać. Jest w jednym z pobliskich domów. Mamy szczęście.

Znów chwila przemieszczenia. Na szczęście krótka, choć trochę mokra. Wnętrze leśnego domu było dość ubogie. Raczej służyło tylko spaniu i odpoczynkowi niz mieszkaniu. Było jednak wystarczajco miejsca by pomiescić małą grupę gości. W śroku były 2 panie.


- Ewie. Nula - Powiedziała uradowana Luna.
- Witaj spowrotem. Długo zostaniesz?
- Tyle by deszcz przeminął. Ewie oni do ciebie.
- wskazała przybyszów. - Nowi. - Dziewczyna z dziwnymi uszami przyjrzała się przybyszom.
- W czym mogę panom pomóc? - odparł łagodny uspokajajacy głos.
-A’it seha- odpowiedział Anthrilien. Specjalnie źle zaakcentował słowa które jak się domyślał były powitaniem w tym języku. Nie chciał obrazić kobiet gdyby źle odebrał znaczenie, jak również zamierzał dać im do zrozumienia że nie włada tym językiem, a jedynie zwraca się do nich w sposób grzecznościowy- Nazywam się Anthrilien, jestem osobą którą określacie mianem przybysza. W raz z moim....towarzyszem przybyliśmy do Twego domu w celu zadania kliku pytań- Anthrilien spojrzał na Egipcjanina dając mu możliwość przedstawienia się oraz zapytania o informacje których szukał.
Cytat:
Napisał Anubis
Anubis natomiast na chwilę zapomniał po co tu przyszedł. Stał przy wejściu do “chatki” i przyglądał się gęstemu lasowi obserwując jak deszcz uderza o jego zieleń.
- Więc wojna toczy się o ten las? - zapytał w zadumie. - Dlaczego?
- Tak. - Odparła Ewie - Ludzie chcą drzew, ale nie dają nic w zamian. Po wyciętym drzewie nie pozostaje nic. Poza tym przywłaszczyli go sobie. Twierdzą że jest ich, choć w rzeczywistosci należy do wszystkich. Część jego mieszkańców sprzeciwiła się ludziom, a konflikt zaczął narastać. Chcieli nas wykurzyć siłą, tak jak my chcieliśmy pozbawić ich dowodców. Teraz las stał się jedynei pretekstem do wzajemnej niechęci. Później zaczął się napływ “nowych”. Tych którzy byli w stanie bez problemu nas zgładzić, jak i tych którzy stanęli po naszej stronie. Jeszcze nie spełna miesiąc temu trwała zażarta walka... Teraz utrzymuje się równowaga.
-Co zapewnia tą równowagę?- wtrącił się Anthrilien.
- Wojownicy. A raczej osoby. W głównej mierze renoma Gareta, Rezoner, Skorpion. Do tego także Alvarez i Yougan. I wszyscy którzy w jakiś sposób dali o sobie znać. Także natura jest po naszej stronie. Wszyscy chcemy jedynie spokoju i to nas jednoczy.
-Doskonale rozumiem wasze motywy Athilas Ewie. I najchętniej zostałbym tu oby was wesprzeć w walce z tą plagą. Moje priorytety jednak mi to uniemożliwaiają, muszę wrócić do swojego świata.
- Rozumiem. - Odparła przyjaźnie. - Nieliczny z nas także próbują powrócić do swoich światów. W oczekiwaniu na możliwość i ślady, osiadają tutaj. Macie wolną drogę do przebywania w całej puszczy. Waszym chwilowym problemem będzie zapewne poruszanie się po lesie ale i na to coś się zaradzi.
-Czy komuś udało się dowiedzieć coś o możliwości powrotu?
- Tylko tyle że ma to związek z czarną bramą i jej otwarciem. Tylko że jest 50% szans że otwarcie bramy was odeśle. Albo prosto mowiąc albo się uda albo nie. Do jej otwarcia będzie potrzebnych 5 kluczy. Każdy jest skryty w innym miejscu. Najgorsze w tym jest to że nic więcej nie wiemy. Jest jednak szansa je odnaleźć. - Powiedziała po chwili namysłu. - Słuszeliście kiedyś o pojęciu aura?
-Jeśli masz na myśli aurę jaką posiada każdy z nas to tak, wiem o co chodzi. Co w związku z tym?
- Córka władcy całego kraju obdarzona jest pewną mocą, związaną z aurami. Jaka to moc, wie zapewne tylko ona i osoby z jej otoczenia. Moja moc mówi mi, że bez niej nie da się odnaleźć kluczy.
-Co do bramy....co oznacza pozostałe 50%? Co jeśli brama nie odeśle? Czy oznacza to śmierć, czy jedynie pozostanie w tym świecie?
- Nie wiadomo. Ale kto nie próbuje ten stoi w miejscu. Nieprawdaż. - Uśmiechła się przyjaźnie - Czasem warto zaryzykować. Wierzę jednak, że samo jej otwarcie nie przyniesie śmierci.
-Głupotą jest bezsensowne narażanie życia Athilas. Jeśli umrzemy nie osiągniemy naszego celu. Ryzykowanie dla 50% szans....na co komu zdamy się martwi?- jakby ślepy wzrok przeszywał Ewie, przyprawiając ją o dreszcze. - Z moich informacji wynika że członkowie uverworldu mogą wiedzieć więcej o możliwości powrotu, wiesz coś może na ich temat?
- Tylko tyle że stanowią problem wśród ludzi. Głównie polityczny. Nam się nie naprzykrzali więc jakoś się nimi nie interesowaliśmy. Co więcej. Są wszędzie i nigdzie. Mogą byś wśrod nas, ale i nie muszą. Nie interesujemy się życiem prywatnym naszych towarzyszy, no chyba że w grę wchodzi miłość. - zaśmiała się uroczo.- Dlatego też nie wiemy kto do nich należy. Nie wydają się być źli, choć ich działania temu przeczą. Dlatego też mają ciche przyzwolenie na działanie. Hmm... Ciekawe. - Wzrok zamyślenia. - Wydaje mi się że córka władcy jest w stanie ich odnaleźć za pomocą swojej mocy...
Cytat:
Napisał Anubis
- Więc jednak będzie nam na rękę pomóc w jej odnalezieniu. - powiedział Anubis do towarzysza wspominając ich rozmowę w karczmie. - Skończymy jednak najpierw to co przyszliśmy tu zrobić. - powiedział tym razem już do wszystkich. - Zanim podejmę próbę wydostania się stąd, muszę wiedzieć więcej o tym świecie i o tym dlaczego jestem tu tak... słaby. Dlatego potrzebuję porozmawiać z Królem Lasu... - powiedział niepewny.
- Królem lasu? - powtórzyła lune
- A... Z długowiecznym. Królem bym go nie nazwała. - Zaśmiała się - Ale faktycznie jest to istota, która wie najwięcej o tym świecie. Powinien być na zachód od obozu, ale potrzebny będzie wam przewodnik. Co do rozmowy z nim powiem już teraz, że może tego nie chcieć. Powinien was jednak wysłuchać. Taki już jest.
-Czy jest ktoś kto mógłby wskazać nam drogę?
Cytat:
Napisał Anubis
- Jest swego rodzaju Bogiem?
- Kogoś znajdę, kto was doprowadzi. - Powiedziała lune.- Tym się nie martwcie.
- Nie. Nie jest bogiem. Jest tylko wyjątkowy, jedyny. - Odparła Ewie.
-Każdy jest “wyjątkowy” Athilas Ewie. Czy posiada tak wielką wiedzę że stawiasz go ponad reszta?
Cytat:
Napisał Anubis
“Może nie jest bogiem, ale najwyraźniej wie jak ich znaleźć... powinien ze mną porozmawiać” - pomyślał.
- Będę wdzięczny za pomoc. - powiedział delikatnie się skłaniając.
- Wie dużo, ale nie jest wszech wiedzący. Pamięta zamierzchłe czasy, ale i wie o nowych wydarzeniach. Żyje za pan brat z naturą. Z jednej strony jest normalny, taki jak i my. Z drugiej wyjątkowy. Pomoc uzyskacie, tym się nie martwcie. Narazie odpocznijcie nim nie przestanei padać. A ty lune poszukaj Tadrianny. Driady zwykle wiedzą gdzie on się znajduje. Nula przepraszam za całe to zamieszanie.
- Nic nie szkodzi. - Odparło ciche dziewcze - Należy pomagać tym którzy poszukują drogi.
- A wracając do tych roślin. Może poprosiła byś o pomoc Alvareza?
- Nie chcę mu sprawiać kłopotu.
- To może Grissa? Jest teraz w obozie mógł by pomóc.
- Może zajrzę do niego nim się tam wybiorę.

Cytat:
Napisał Anubis
- Jakich roślin? - zapytał wyraźnie zaciekawiony. Skoro i tak musiał czekać równie dobrze mógł odwdzieczyć się pomocą, szczególnie jeśli w grę wchodziło zbieractwo czy alchemia. - Może będę w stanie pomóc.
- Potrzebuję 3 roślin. - odparło dziewczę - Meduzy, anubisa, i płynnych jagód. Wszystkie są w tym lesie ale nie zawsze jest bezpiecznie je zebrać. Dlatego potrzebuje kogoś do eskorty, ewentualnie samego zbierania.
Cytat:
Napisał Anubis
“Anubisa, jak miło.” - pomyślał Anubis uśmiechając się delikatnie.
- W moim kraju deszcz nie jest codziennością, ale woda mi nie przeszkadza, a skoro i tak musimy czekać... Powierzchowny opis tych roślin mi wystarczy, ich próbka może mi pomóc - powiedział wskazując na nos - szczególnie jeśli mocno pachną.
- Anubis ma mdły, dalikatny zapach. To głównie duże zielone liście. Dość trudno go rozpoznać. - Powiedziała dziewczynka. - Meduza to kwiat. Trochę powykręcany. Jak go zobaczysz to na pewno rozpoznasz. Co do jagód. Je dość trudno znaleźć. Rosną głównie w wilgotnych miejscach i nie są ciałem stałym. Fioletowe krople i specyficzny dźwięk kapania. Ostatecznie mogę się zabrać z tobą, bo potrzebna mi jedynie ochrona. I możemy wyruszyć jak przestanie padać. W końcu część znajdziemy w tym samym kierunku co wasz cel.
Cytat:
Napisał Anubis
- Skoro to po drodze. - wzruszył ramionami i wskazał na swoją torbę - I tak planowałem zebrać trochę roślin dla siebie... ale jeśli czujesz potrzebę udania się tam znami...
- Tak by było najwygodniej.
-Gdzie możemy odpocząć nim minie deszcz athilias Ewie?-odparł Anthrilien.
- Sądzę że tutaj. Masz coś przeciwko Nula? - Dziewcze pokiwało pprzecząco głową. - W takim razie możesz tutaj odpocząć. Tylko nie sprawiajcie jej kłopotu.
-Gwarantuję że nie sprawimy- prorok uśmiechnął się przyjaźnie po czym usiadł po turecku tuż przy oknie obserwując deszcz i wyciszając się.
~wizja~
“Znów to przedziwne uczucie”- pomyślał eldar. Było cicho i nagle usłyszał głos. “Naszym celem jest władza!” Później to samo pomieszczenie co ostatnio. Tyle że tym razem całkowicie ciemne, choć wiedział że wszyscy są w tym pomieszczeniu. Spotkanie najwidoczniej dobiegło końca. Kryształ nie rzucał już śwaitała. Nawet nei wiadomo czy wogóle był jeszcze w pomieszczeniu. Wtedy znów dało się słyszeć rozmowę.
- I co wy na to? Nasz szef ma wielkie plany, nieprawdaż. - powiedział poważny ton.
- Nie wiem co o tym myśleć. Moja pozycja i wasza organizacja. I to wszystko.
- Brzmi ciekawie.
- Większość czasu będziemy wolni, ale gdyby on coś chciał mamy się zgłaszać?
- Tak. Na razie zajmijcie sobie jakieś dogodne miejsca. Ulokujcie się, upozycjonujcie. To jest pierwszy etap.
- A drugi? - zapytał inny kobiecy głos.
- Czekać na kogoś kto to wszystko rozpocznie. Czekać na to co przyniesie los. Gdyby jednak nic się nie działo... Po prostu ruszymy jako pierwsi. A i jeszcze jedno zbierać informacje.
- Ech. Coś mi się zdaje że jesteście zbyt wyluzowani. - Zaśmiała się kobieta. - No nic wchodzę w to.
- Ja nie. Ze względu na naszą znajomość pozostanę pomocny, jednak wolał bym nie być tego członkiem. Wolę spędzić trochę czasu z...
- Wporządku. Reszta przystaje?
- Tak - odparły pozostałe głosy.
- W takim razie ruszajcie i udanej przygody. Uwerworld.
Miejsce szybko się rozmyło. Później pokazana była scena szybko przemierzanego lasu. Samotne drzewo na polanie. Wśród gęstwiny otwarło się oko. “Czekam na was.” - głos który skończył wizję.
~koniec wizji~
Anthrilien otworzył oczy i spojrzał za okno. Deszcz już od pewnego czasu przestał padać, nie interesowało go to jednak zbytnio. Z dnia na dzień wizje coraz bardziej go zastanawiały. W jego świecie przedstawiały przyszłe wydarzenia, tu jednak spoglądał na rzeczy które już się wydarzyły. Mimo to chodź początkowo zdawały się nie jasne, sceny które pojawiały się w jego umyśle zaczęły tworzyć w miarę spójną całość. W trakcie rozmyślań przeglądał okoliczne aury, wyszukując tej należącej do Anubisa po czym wstał powoli i po podziękowaniu kobiecie, ruszył w stronę aury towarzysza.
Cytat:
Napisał Anubis
Anubis nawet nie zauważył, że deszcz przestał padać. Ze wzrokiem skierowanym gdzieś w dal zaglądał tak na prawdę w głąb siebie. Coś tam wyczuwał, coś nowego. Być może jest to spowodowane przyzwyczajaniem się do tego świata, może pierwszym na prawdę ważnym odkryciem i celem, a może tym, że do tej pory nie miał okazji wykorzystać Szaleństwa. Czymkolwiek było, miał to prawie w zasięgu dłoni, ale wciąż czuł, że czarny i czerwony ogień zasłaniają mu nową zdobycz. Wciąż jest jednak daleko do “pełni” siebie. Gdyby znalazł sposób na stanie się na powrót Bogiem, bez problemu mógłby opuścić Międzyświat.
Ahh Bastet... ciekawe jaka jesteś w tym świecie... słodka Bastet.
Wstał i podszedł do wyjścia oglądając się na gospodynię.
- Myślę, że możemy już ruszać.
- Dobrze dajcie mi chwilkę. - Powiedziała Nula. Wokół niej pojawiły się tańczace na wietrze liście, które po chwili wyleciały z pomieszczenia. - Nasza przewodniczka zaraz tutaj będzie.
Tak też po kilku minutach w drzwiach stanęła driada.

- A'it seha Tadrianna.
- Seth’et ach Nula.

Kolejne wypowiedziane słowa były bardzo zawiłe i trudne do rozszyfrowania. Choć jedno z nich utkwiło w pamieci “Feiedthard”.
- Jesteście gotowi? Jak tak to ruszajmy. Tadi zgodziła się być naszą przewodniczką.
Cytat:
Napisał Anubis
Anubis pokiwał głową.
- Chodźmy więc. Wskaż kierunek. - powiedział wychodząc za drzwi.
Po wyjściu z obozu zagłębili się w lesie. Szli dość długo by móc już zapomnieć drogę powrotną. Driada prowadziła ich ścieżkami, niekiedy nakazując im ciszę, a niekiedy chodzenie po jej śladach. Chwila odpoczynku przypadła przy pierwszym znalezionym ziele - Anubis.

Cytat:
Napisał Anubis
Egipcjanin zbliżył się do rośliny oglądając ją i wąchając. Przy pomocy sztyletu przesuwał liście oglądając łodygi. Nie przecinał jej jednak. Rzadko miał okazję zbierać ziela o tak dużych liściach, wolał się tym nie chwalić. Czekał aż Nula zacznie ją zbierać.
Dziewczę delikatnie ścinało liście tuż przy nasadzie łodyki. Widocznie tylko ulistnienie było jej potrzebne.
- Anubis. Roślina balsamiczna. Smarowidła i substancje olejne. - Mówiło pod nosem dziewczę. - Dobrze jedną roślinę już mam. Ruszamy dalej czy potrzeba wam jeszcze chwila?
Cytat:
Napisał Anubis
Pokręcili głowami. Torba Anubisa i tak była już prawie pełna, a ziela w niej zdawały mu się bardziej przydatne niż te dziwnie pachnące liście.
- Daleko stąd do Króla?
- Jeszcze kawałek. Tak mi się przynajmniej wydaje. - powiedziało dziewczę. - Tadriana daer et.
Znów szli lasem tym razem było juz spokojniej. Nie musieli się skradac ani iść dokładnei po śladach. Po godiznie spokojnego marszu driada zatrzymała się i wskazała na północ.
- W tamtym kierunku do króla. Droga prosta więc nei zgubicie się. I bez.. paniki? - Tłumaczyła nula. - Wychodzi na to że tu się rozdzielimy.
-Dziękujemy za pomoc- powiedział Anthrilien- cóż jednak miało by być powodem paniki?
Wzruszyła ramionami. -Któż wie. Dziwny jest ten świat ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Choć pierwsze spotkania bywają zaskakujące.
Cytat:
Napisał Anubis
- Tak dziękujemy. - Paniki? Ciekawe, zobaczymy co ma na myśli. Spojrzał na eldara z niepewnością. Sam nie wiedział co tam znajdzie, a nadzieje miał wielkie. Ukłonili się jeszcze raz i ruszyli we dwójkę w las.
Szli przed siebie paręnaście minut aż wreszcie trawili na małą otwartą przestrzeń z dużym samotnym drzewem. Drzewo miało wysokie rozłożyste korzenie. Właśnie w nich coś się poruszyło.
Anthrilien powolnym krokiem zbliżał się w stronę drzewa przyglądając się miejscu gdzie dostrzegł ruch usiłując rozpoznać jego źródło. Czy to osoba z którą mieli się spotkać?
Aura była nieznana ale wywierała pewien rodzaj presji. Dziwne uczucie. Znów dostrzeżono ruch ,tym razem była pewność że to poruszało się podłoże drzewa. Ciężkie stąpniecie przy akompaniamencie wyjącego wichru. Korzenie i ziemia zaczęły się poruszać aż wreszcie cała postać stała przed 2 przybyszami.

Cytat:
Napisał Anubis
Choć zwolnił to Anubis się nie zatrzymał i gdy zwierzę powoli pokazywało się w swojej pełnej okazałości egipcjanin zbliżał się do niego coraz wolniej prężąc się i rozkładając szeroko ręcę. Pysk drżał.
- Taaaak! Cóż za piekna istotna, cóż za cudowny twór! Prawdziwie, jesteś stworzeniem zrodzonym przez tą ziemię i przez ten las. Wspaniałe! - krzyczał zadowolony całkowicie zahipnotyzowany tym co pojawiło się przed nimi. Całkowicie ignorując możliwość, że coś tak pięknego może być niebezpiecznie stanął w połowie polany z wciąż podniesionymi rękami obserwując budzącego się do życia smoka.
Wyczuwalna presja, duma czy może szacunek? Smok wyszedł spod korzeni drzewa i stanął dumnie przed przybyszami.
Cytat:
Napisał Anubis
- Istoto lasu! Również chciałbym pokazać Ci się w swojej pełnej formie. Lecz nie mogę. Jestem na drodze do zbliżenia się do tego czym kiedyś byłem. Chcę porozmawiać z Królem Lasu. Pozwól nam przejść!
-Anubisie-wyszeptał Anthrilien do swego towarzysza, chodź miał wrażenie że istota i tak go słyszy-nie wiem czy Król nie stoi właśnie przed nami.
Bestia uważnei słuchała tego co mówią. Nie reagowała jednak. Momentami wydawała się wyglądać jak stary posąg, spoglądajacy w dal.
“Tak..myślę że to może być on” Pomyślał prorok “zastanawia mnie czy jest w stanie czytać w myślach” Anthrilien przyglądał się majestatycznemu stworzeniu. W eldarskich mitach pojawiały się liczne wzmianki na temat smoków, wspaniałym przeżyciem było zobaczenie legendarnego gada. Eldar przyklęknął na jedno kolano i pochylił głowę oddając szacunek szlachetnej istocie.
-Witaj pradawny. Nazywam się Anthrilien, przybyłem w raz z mym towarzyszem Anubisem do tego świata- wypowiadając te słowa wskazał ręką na egipcjanina i powoli się podniósł- Wybacz nam proszę małostkowy cel który nas do Ciebie sprowadza. Lecz potrzebujemy Twojej pomocy…-tu prorok zamilkł obserwując istotę i oczekując na jej reakcję. Jeśli mity mówiły prawdę, na wszelki wypadek otworzył swój umysł gdyby smok chciał porozumieć się z nim telepatycznie.
Głowa smoka spoglądająca najpierw w dal zmieniła pozycję. Delikatnym skinieniem głowy, wzrok smoka utkwił w klęczącym. Tak jakby odwajemniał szacunek. Nie wydawał jednak żadych odgłosów, ani nie wykonywał ruchów. Jedynie spoglądał na przybyszów.
Eldar nie zrażony kontynuował.
-Przypadkiem trafiliśmy do tego świata- mówił spokojnie- utraciliśmy przy tym niemal całe swe siły zdając się na łaskę tych działających w tym wymiarze. Chciałbym móc powrócić do mojego domu. Mam nadzieję że zdążę uratować kogoś na kim mi zależy- powiedział z nutą smutku w głosie- mojego przyjaciela. Byłbym wdzięczny za wskazówkę. Jak powrócić do naszych światów..lub chociaż jak odzyskać siły by to osiągnąć.- po tych słowach pochylił głowę i wbił wzrok w ziemię, wyrażając zarówno szacunek co znaczenie jego prośby. Czekał.
Smok zamknął oczy. W umyśle Eldara pojawiła się wizja. Wpierw czarna brama. Później miejsca pustynia piasku oraz pustynia śniegu. Teren otoczony skałami który miał szklistą powierzchnię. Ognień oraz ostatnie sala z dziwnymi urządzeniami. I coś jakby kamienie. Jeden spadał, drugi również lecz niezwykle wolno, trzeci zawisł w powietrzu a ostatni wznosił się ku górze. Wizja dobiegła końca. Smok nie poruszył się, otworzył jedynie oczy.
-Miejsca gdzie znajdują się klucze?-pomyślał na głos. “Pięć miejsc i pięć kluczy do bramy..tak to mogło być to”. Anthrilien powoli podniósł wzrok i spojrzał na smoka. Kątem oka oglądnął się na Anubisa, czekając na jego ruch.
Cytat:
Napisał Anubis
Ten obserwował poczynania Eldara i podejrzewał, że uzyskał on taką czy inną odpowiedź na swoje pytanie, które było równie ważne dla Anubisa. Postanowił, że później zapyta towarzysza czego się dowiedzial.
Nie wiedział również czy wspaniała istota, która przed nimi stała była Królem Lasu. Nie wiedział nawet, że istotę taką można nazwać “smokiem”. Była za to dla niego najprawdziwszym tworem tego świata przedstawiającym to czym dla niego był ten wymiar. Surowość i różnokształtnośc połączona z wysublimowanym pięknem lasów, traw i ziemi. Naśladując eldara również otworzył swój umysł ciekaw czy istota go dotknie i jakie wywrze to na nim wrażenie. Zamknął oczy skupiając się na swojej potrzebie starając się odrzucić obrazy przeszłości, które się z tym wiązały.
- Muszę porozmawiać z Bastet. Wskaż mi proszę drogę. - powiedział krótko.
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline