Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2007, 21:09   #17
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Seifer chciał jeszcze coś odpowiedzieć o tchórzliwości rycerza Rudigera, czy o jego honorze, jednak już nie zdążył. Usłyszeliście zgodnie z tym co mówił Seifer dźwięk trąb. Strasznie głośny. Seifer zastanawiał się często, dlaczego Imperatorowi Karlowi Franzowi uszy nie odpadły od codziennego słuchania tego dźwięku. Nikt z was tego nie wiedział, ale Imperator na czas wjazdu do jakiejkolwiek mieściny czy obozu zatykał uszy specjalnymi wkładkami. Seifer nie był na tyle przebiegły by na coś takiego wpaść podróżując z Imperatorem i zawsze cierpiał katusze wjeżdżając z nim do miasta.

-To Karl Franz przyjechał... No cóż przyznaje wam rację czas na pojedynek treningowy rzeczywiście nie był najlepszy. Nie myśl jednak, że ci odpusze Rudigierze. Kiedyś na szlaku z braku lepszej rozrywki poćwiczymy. Zgoda?

-Panie Jovinie, proponuje przerwać jedzenie. Przynajmniej na jakiś czas.

Wtem wszedł Imperator Karl Franz. Był to mężczyzna w średnim wieku z czarnymi włosami przeplatanymi pasami siwizny. Panowanie w tak wielkim kraju i to w tak trudnych czasach to bardzo ciężkie zadanie. Pewnie patrząć na cierpienia poddanych i na śmierć żołnieży zdążył osiwieć, gdyż w tym wieku zazwyczaj nie miewa się siwych włosów. Był wyniosły i cesarski aż do obrzydzenia, dopóki nie wszedł do waszego baraku, zamykając za sobą drzwi. Wtedy rozluźnił się, potrząsnął głową.

-No nareszcie bez zbędnych ceremoniałów. Wstańcie!

Powiedział do tych z was, którzy uklęki na jego widok.

-Witaj Seiferze. Władca przywitał się z nim jak z przyjacielem, mocnym uściskiem dłoni. Rudigerze,Konradzie,Jovinie, Magnusie zebrałem was tu wszystkich byście wyprawili się do Uthuanu. Państwa wysokich elfów i skłonili Teclisa, największego maga jakiego znamy, by pomógł nam w wojnie z chaosem. Teclis pomagał Imperium nie raz dowodząc swojej przyjaźni. Problem w tym, że nie wiemy co może go wstrzymywać z pomocą, lub dlaczego nie chce pomóc.

Zza Imperatora wyszła przepiękna elfka. On grzecznie ją przepuścił. Na jej widok Seiferowi aż zakręciło się w głowie. On potrafił oprzeć się demonetce Slaanesha. Jej nie potrafił. Leśna elfka obeszła stół dookoła stała teraz naprzeciw Imperatora i Seifera, którzy o czymś szeptali patrząc na nią...

Findavariel patrząc na nich pomyślała: Imperatorzy, Królowie, Wielcy wojownicy, wszyscy oni są tacy sami...

-Jestem Findavariel Theria. Będę na zlecenie obecnego tu imperatora waszą przewodniczką. Podczas drogi przez imperium nie powinno być problemów. Będziemy poruszać się za linią naszych wojsk.

Spojrzała na krasnoluda.

-Czy którzykolwiek z was ma cos przeciwko podróżowaniu łodzią?

Nie czekając na odpowiedż zadała drugie pytanie.

-Panie Jovinie, potrafi pan jeździć konno? Bo zdaje koń jest przystosowany do ludzkich rozmiarów, a ja nie chciałabym byśmy zwalniali. No chyba, że dostaniemy wóz.

Tu spojrzała na Karla. Ten zaś nie mógł się nadziwić jej urodzie. Ale nie kręciło mu się w głowie, jak Seiferowi. Miał żonę i rodzinę, to była dla niego sprawa wyłącznie estetycznego przeżycia. Seifer, który żył tylko by walczyć, miał nadzieję, że jego życie się zmieni, że ona go pokocha. A ona widząc jego oczy śmiała się w duchu.

-Nie ma z tym problemu. Najedliście się? To ruszać się! Nie ma czasu do stracenia! Na koń! Wszelkie pytania zdążycie zadać pani Findavariel w drodze.

Rozkaz to rozkaz. Wkrótce każdy z was siedział na swoim koniu wokól wozu na którym jechał Jovin. Na wozie było kilka sztuk broni palnej najnowszej generacji i duzo zapasów. Findavariel jechała przodem, za nią Seifer. Bez problemu dojechaliście do pierwszego noclegu. Byliście na małej polance jakieś 100m od gościńca. Odgradzał was od niego wąski pas drzew. Łatwo było go przebyć, jednak trzeba było zejśc z konia. Trudniej było was ponadto zauważyć. Seifer rozpalił ognisko, wy porozkładaliście namioty dookoła niego.