Pomieszczenie było ciemne, lecz mimo tego dość szybko można było stwierdzić, z jakiego powodu tutejszy kapłan nie reagował wcześniej na wołanie czy stukanie, a raczej walenie do drzwi. Raczej by było bardzo dziwne, a nawet niemile widziane, gdyby trup wstał z krzesła i podszedł do drzwi. A kapłan nie żył, to było jasne już na pierwszy rzut oka.
Taar schował topór i podszedł do nieboszczyka. Z pewnym wysiłkiem odchylił go i oparł o oparcie krzesła. Nieboszczyk uparcie wracał do poprzedniej pozycji, co nie przeszkodziło Taarowi w stwierdzeniu dwóch rzeczy.
Po pierwsze - kapłan miał podcięte gardło. Mógł to zrobić ktoś drugi, ktoś kto dostałby się do środka i skorzystał z okazji, a potem wyszedł bocznym wyjściem, zamykając za sobą drzwi. Skoro potrafiła je otworzyć Audrey, to z pewnością mogli to zrobić i inni. Albo ktoś wziął klucz.
Przeciw tej opcji przemawiał jednak leżący na biurku zapisany kawał pergaminu. Zakrwawiony, ale i tak się dał odczytać.
Ledwo jednak Taar wziął pergamin do ręki, by dokładniej zapoznać się z jego treścią, nieboszczyk z powrotem przechylił się i walnął głową w blat biurka.
Taar skrzywił się.
- Audrey, możesz mi pomóc ściągnąć go z krzesła? - zwrócił się z pytaniem do dziewczyny.
- Torborze, skoro wychodzisz, czy mógłbyś poinformować mieszkańców wioski, co się stało z ich kapłanem? - spytał. - Gdy wyniesiemy zwłoki będziemy mogli sprawdzić, co ciekawego znajdziemy w świątyni - powiedział cicho do Audrey. |