Gdyby Hans chciał stwierdzić że czuje się dobrze i jest gotowy na jakiekolwiek działania, akcje , rozmowy i inne czynności przekraczające mozolne poruszanie nogami do przodu, musiałby skłamać. Miał poczucie że czuje się gorzej niż w trakcie choroby, było to zapewne spowodowane wysiłkiem jaki podjął nie do końca jeszcze zdrów. Obfity pot i mętlik w głowie dyskwalifikował go jako osobę do rozmów z nieznajomym, wątpił nawet czy byłby się w stanie dogadać i nie wiedział jakie wrażenie wywarłby na miejscowym.
Organizacje działań pozostawił więc trzeźwiej myślącym i uzbrojonym. W razie czego naostrzonym kijem niewiele mógłby zdziałać. Sprytem zagarnięty topór przepadł i w tej chwili nie dysponował nawet kozikiem którym mógłby w międzyczasie usprawnić swą prowizoryczną broń. Miał to zresztą coraz bardziej gdzieś. Wpadł w ten rodzaj otępienia w którym powoli zaczynało mu być wszystko jedno i gdyby nie obecność Svergrima zapewne nie wyszedłby nawet z choroby. Nie dlatego, że organizm nie dałby rady, ale zwyczajnie dlatego, że dawno już by się jej poddał.
Nie czuł się dobrze , a choć odnaleziona chata mogła stanowić zapowiedź wypoczynku, wcale go nie gwarantowała. Zresztą jak długo mogła wypoczywać tak liczna gromada rozbitków w chateńce? Na ile starczą zgromadzone w niej zapasy? Czy dostaną się do nich czy zostaną pogonieni? Hans nie mając nie broni ni sił do walki wszystko to pozostawił w rękach kompanów, usiadł na trawie i odpoczywał póki mógł. |