Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2013, 21:01   #185
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Fernando nie zastanawiał się nad trafnością swojego wyboru. Gdyby miał jakikolwiek... Zbyt szybko opróżnił sakiewkę na zbędne zakupy i gdy mógł ją odwracać bez ryzyka wysypania pieniędzy których w niej nie było, nie pozostała mu inna decyzja jak przystać na ofertę barona. Towarzystwo znał w większości więc przynajmniej wiedział czego można się po nich spodziewać, a plotki o baronie dość szybko wyprowadziły go z ponurych podejrzeń iż zaciągnął się do krwawego sadysty. Było to nie mniej istotne jak negocjacje Siobana, bez których zapewne zrezygnowałby z oferty. Zawsze mógł odsprzedać za pół ceny zakupiony świeżo ekwipunek i szukać szczęścia gdzie indziej. Wytargowana stawka przypadła mu jednak do gustu i mógł spokojnie złożyć swój podpis na umowie, wcześniej uważnie ją czytając. Z ciekawością spoglądał na nowe twarze , wiedząc że w służbie przyjdzie im się jeszcze zapoznać – miał nadzieje, że pobyt w Czarnym Kocie ułatwi cała sprawę. Było to dobre miejsce by przy kuflach piwa posłuchać o ostatnich dokonaniach drużyny, zwłaszcza , że nie miał nawet okazji dowiedzieć się jak poszło polowanie na porywacza i szukanie porwanej szlachcianki.

Po prawdzie Fernando naodpoczywał się gdy drużyna ścigała porywacza, wieści o misji przyjął więc z typowym dla siebie uśmiechem i radością, nieco kontrastującym z ponurą i zagniewana miną khazalda. Zdecydowanie wolał walczyć z orkami niż z ożywionymi zwłokami, nawet jeśli te pierwsze miały okazać się inteligentnym przeciwnikiem. Niewątpliwie nie była to lekka misja co widać było po kłopotach jakie zieloni sprawili khazaldom.

Rozmowę i pytania pozostawił khazaldom , mimo że jedno pytanie szczególnie kołatało się po jego główce. Być może jednak postawa khazalda przyhamowała jego nieutemperowany język i nie rzucił pytaniem o to co mają zrobić jeśli orcze pomioty już twierdzę zdobyły... Jeszcze wziąłby to za obrazę krasnoludów? Spalić czy czekać na posiłki? Z uśmiechem w duchu stwierdził, że rozstrzygnąć i tak ma dowódca. Niemal z nostalgią wspomniał czasy gdy takowego nie mieli i gdy każdy robił co chciał lub do czego został przekonany przez innych … To były czasy...
 
Eliasz jest offline