Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2013, 21:57   #14
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Post wspólny Elaine + Gahnawek

Elaine niespiesznie opuściła karczmę. Niecodzienni goście w karczmie i ich zachowanie przypominało jej to co widziała w karczmach swym rodzinnym mieście jak i w tym drugim mieście poniżej. Uśmiechnęła się na wspomnienie jednej z wypraw w korytarze mieszczące się poniżej słynnego więzienia. Jedną z niewielu osób jakiej udało się stamtąd uciec był ruathymski kapitan piratów, Hrolf Niepokorny. Ponoć uwolniła go chyba najczęściej opiewana w pieśniach drowka, ale jak wygadała prawda, nikt nie wie…

Po rozmowie z Harley przemytnik postanowił zanim wróci do stolika najemników na chwilę wyjść na dwór zaczerpnąć świeżego powietrza. Zaduch w karczmie stawał się dla niego powoli nie znośny. Ku jego zdziwienie w drzwiach minął dziewczynę, która … nie był pewny, ale chyba tak.
- Zaczekaj chwilę. - Zaczepił nieznajomą. - To tobie zniszczyłem notatki przez tego krasnoluda? Zapytał nie będąc pewien, czy nie pomylił dziewczyny z kimś innym.

Elaine odwróciła się. No tak, dobre uczynki nie zostają wybaczone.
Mimo wszystko miała przed sobą obraz swojej dobrej roboty. Bez jej ingerencji raczej nie byłby w stanie chodzić na własnych nogach.
-Tak, to moje notatki utopiłeś w gulaszu. Odpowiedziała lekkim tonem

- A później w ramach rewanżu postawiłaś mnie na nogi, po tym jak padłem jak kłoda na podłogę? - Gahnawek pewności mieć nie mógł, ale zapytać nie zaszkodzi. Nie wątpliwie dziewczyna pasowała do opisu, który przedstawił mu Triel. Tak wiele pięknych kobiet w karczmie nie mogło kręcić w jednym czasie.

- Tak, po raz drugi masz rację, panie. Wyglądałeś tak, jakbyś mógł nie przeżyć drogi do aresztu pod postacią wleczonej kłody, a według mej oceny śmierć to nieco zbyt wygórowana stawka za wywołanie burdy w karczmie. - Elaine uśmiechnęła się lekko mierząc stojącego przed nią mężczyznę wzrokiem.

- Wywołanie burdy? Bez przesadyzmu. - Gahnawek nie czuł się w ogóle winny całego zamieszania. - Ale to prawda tam ten dryblas całkiem porządnie mnie załatwił. Nader pani łaskawa, gdyby nie pani skończyłbym teraz półżywy w lochu, a więc jak mogę się spłacić zaciągnięty dług? - Zapytał przemytnik, który wierny był zasadzie, że dług trzeba spłacać. W ostatnim jednak czasie jego dobre intencje, przynosiły zgoła niezamierzone efekty.

- Nie lubię długów w żadnej postaci. Być może kiedyś ja będę potrzebować pomocy, to wszystko. A tkwienia w lochu nie życzę nikomu, no, prawie nikomu…
Cieszę się, że moje starania odniosły efekty. Brunetka roześmiała się.
Łowca popatrzył troszkę podejrzanie na dziewczynę. Życie nie przyzwyczaiło go do bezinteresownych czynów, na dodatek obcych ludzi. Najwidoczniej może i tacy się zdarzają.

Elaine wychwyciła podejrzliwe spojrzenie mężczyzny i zaśmiała się ponownie.
- Dobrze wiec, w ramach zadość uczynienia napiłabym się grzanego wina. Pasuje ci takowe spłacenie długu, mości panie?
- Do mości pana to jeszcze mi daleko. -Zaśmiał się z kolei przemytnik. - Nazywają mnie po prostu Gahnawek, ale dobrze nieważne. Zapraszam na grzane wino, jeśli takie masz pani życzenie.
-Jestem Elaine Nightsong. I tak, grzane wino jest mym życzeniem na teraz.

Bohaterowie w ocenie Elaine mieli jedną ogromna zaletę. Wokół nich działo sie coś, co jej znajomy opisał jako historia która chce być opowiedziana. Dlatego dla niej bohaterowie byli cennym źródłem informacji.

Grzane wino cenna śmieszna za uratowanie skóry, ale Gahnawek nie miał zamiaru nalegać na droższe wyrazy uznania. Wszedł z powrotem do karczmy i zajął wolny stolik zaraz przy wejściu. Po chwili podeszła do nich dziewka, u której zamówił wymarzony trunek Elaine.
- Powiedz mi gdzie się nauczyłaś takich przydatnych sztuczek?
-Możliwość uśmieżania bólu i zasklepienia ran to dla mnie nie są sztuczki.
- Rzekła brunetka popijając wino. -To trudna sztuka zrozumienia jak ciało ludzkie i nie tylko ludzkie funkcjonuje.
- Mam nadziej tylko, że nie rozcinasz trupów, aby zrozumieć jak funkcjonuje ciało?
-

Miła dziewczyna nie wyglądała mu na taką, ale przemytnik słyszał już o takich szarlatanach co kupują ciała nieboszczyków, żeby uczyć się leczyć.
- Nie, tam gdzie się uczyłam uczulano nas na leczenie żywych ludzi, martwych co najwyżej ktoś bardzo zaawansowany w sztuce leczenia mógłby nawet wskrzesić nieboszczyka, ale ciąć martwych? A to co można zrobić z martwym ciałem to zakopać. Elaine wzdrygnęła się na samą myśl o grzebaniu sie w ludzkich wnętrznościach , martwych ludzkich wnętrznościach. To niebezpiecznie kojarzyło się z animowanymi ciałami.
Miała już do czynienia z nieumarłymi, i nie było to najlepsze wspomnienie...

- Co jednak wino nie smakuje? - Zapytał się, widząc jak dziewczyna się wzdrygnęła patrząc na wykonany z grubego szkła kieliszek. - Tak myślałem, że grzaniec to nie najlepszy pomysł.
-Nie, nie, wino jest dobre, wręcz bardzo dobre. Po prostu temat martwych ciał źle mi się kojarzy.
- W obliczu najazdu orków temat ten będziesz pewnie co raz częściej poruszany.
- Stwierdził przemytnik, choć jak dotąd nie zauważył wielkiego poruszenie zieloną zarazą wsród gości w karczmie. - A właśnie nie słyszałaś może jakiś najnowszych plotek z północy? Jak wygląda sytuacja na froncie? - Gahnawek lada moment miał wyruszyć na wojnę, ale tak naprawdę nie wiele o niej wiedział. Temat wojny nie interesował go dotychczas.
Elaine przez chwilę się zamyśliła.
-Szczerze mówiąc wojna w Królestwie średnio mnie interesuje. Ale wojna jak wojna, nie zmienia się. Nie będę zbyt pomocnym źródłem jeśli chodzi o informacje o niej, poza tym, nie
pochodzę stąd więc nie znam szczegółów.

“Jak coś trzeba widzieć, to zawsze ktoś niezorientowany, albo nietutejszy.”
- Przyjezdna? - Gahnawek wyraźnie się ożywił. - Co cię zatem przyciągnęło do Uran w takich niepewnych czasach?
-Ciekawość. O Królestwie mało co wiadomo. A że jestem typem podróżnika który lubi zwiedzać i oglądać, to przyjechałam zobaczyć na własne oczy. A w Uran jest najbardziej jak
dla mnie na razie ciekawe. Elaine łyknęła nieco wina.

-Ty na miejscowego też nie wyglądasz w przeciwieństwie do złotoustego towarzysza, który wydaje się wszystkich znać.
- Do waszego towarzysza?
- Zapytał zdziwiony. - Co masz na myśli mówiąc “waszego”?
-Siedzieliście razem zanim zaczęto się zamieszanie, potem też, to on rozmawiał z strażnikami i karczmarzem w twojej sprawie tak, jakby ich znał no i jego akcent. Tu wszyscy mówią specyficznie. To wskazuje, że jest miejscowy.
- Brunetka powoli odginała palce wyliczając argumenty.
- Widzę nic ci nie umknie. - Stwierdził Gahnawek, któremu nawet nie przyszło do głowy, żeby na podstawie akcentu określi skąd kto pochodzi. Od taki mało znaczący szczegół. - Tak to prawda, w Uran jestem po raz pierwszy. Jak się pewnie zorientowałaś przybyłem, żeby wziąć udział wyprawie i patrząc na tłumy w karczmie nie ja jeden.
-Jakiej wyprawie?
Dziewczyna wyglądała na nieco zaskoczoną. Kto i po co mógł organizować wyprawę, jeśli szalała wojna?
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że siedząc w Uran nie widziałaś ogłoszeń o wyprawie? Poza tym cała karczma o niej huczy.
-Szczerze nie zwracałam uwagi na ogłoszenia i to co mówi się w karczmach. Dużo czasu spędzałam w bibliotece. To co to za wyprawa?
- Słyszałaś może o bohaterach z Pyłów?
-Tak, słyszałam o Pylach i o tych którzy stamtąd wrócili. To ma jakiś związek z ta wyprawą?
- W takim razie opowiedz mi o nich. Z chęcią posłucham, a później powiem ci co mają oni wspólnego z moją osobą.
- Gahnawek ciekawy był czym jego pracodawcy zasłużyli sobie na taką sławę. Elaine nachyliła się lekko w stronę łowcy.
-Słyszałam, że w Pyłach wydarzyło się coś, o czym jawnie nie wolno im mówić, ale mimo to plotki są, bo prócz nich widzieli to jeszcze inni. Ponoć stało się tam coś na tyle strasznego, że sami Bogowie maczali w tym place, że jedno z nich nosi piętno Pani Ciemnego Splotu, a ciemność władająca tym miejsce a nowo się przebudziła… brunetka dramatycznie zawiesiła głos. -Ale to tylko plotki, niestety nic konkretnego o nich nie wiem prócz tego,że byli w Pyłach.
- E tam
. - Łowca machnął ręką. - Ludzie pewnie jak zwykle przesadzają.
-Jak to ludzie. I co, jesteś pośród szczęśliwych wybrańców?
Zapytała Elaine dopijając wino
- Czy szczęśliwych to nie wiem, ale tak podobno jutro wyruszamy.
-To wypada mi pogratulować. A teraz będę się żegnać, czas na mnie, niedługo wieczór.

Elaine odstawiła pusty kieliszek po grzańcu na blat stołu.
- Nie zatrzymuje zatem i jeszcze raz dziękuje.
-Ja również dziękuję za wino i życzę powodzenia w wyprawie.

Elaine podniosła się , lekko skłoniła głową i skierowała się w stronę drzwi. Gahnawek nie ruszył się z miejsca, tylko odprowadził wzrokiem kobietę do drzwi.

Udała się w stronę swojego jeszcze-miejsca-zamieszkania. W Uran dowiedziała się chyba wszystkiego czego tylko mogła. Magowie nie zachęcali do dalszej współpracy, ich strata.
Słońce powoli chyliło się nad horyzontem malując niebo ciepłymi kolorami.



W swoich czterech kątach przygotowała się do co wieczornego zwyczaju który pozwolił jej osiągnąć pełen spokój i poczucie dobrze zakończonego dnia.
Wnętrze pomieszczenia wypełniła cicha słodka melodia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=bOGt85oChnA[/MEDIA]

Następnego dnia jakiś czas po świcie Elaine po wszystkich obowiązkach udała się po raz ostatni do Gildii Magów. Była praktycznie spakowana, chciała jeszcze rzucić okiem na interesujący ją zwój. Miała wrażenie, że coś w nim przeoczyła. Jakiś czas później wiedziała, że jednak z starego tekstu nie wyczyta nic więcej. No cóż, bywa.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay

Ostatnio edytowane przez Lhianann : 04-09-2013 o 22:32.
Lhianann jest offline