Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2013, 19:12   #14
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Retsu & Asphyxia

- On nie przegra. -odparł wojownik zajmując miejsce koło Lamii. Facet w garniturze, usłyszał, podniecony krzyk kobiety, gdy zaczęła się walka osobnika w kaftanie. - To będzie raczej krótkie starcie. -stwierdził zajmując swoją wielką istota niemal dwa miejsca siedzące.
- Mój A… ekhem. A’Dox nie przegra na pewno. Ale chcę zobaczyć jak silny jest. - Rzekła podskakując delikatnie na krześle. Musiała mocno podwinąć ogon, a nawet zawinąć go wokół krzesła co by nie przeszkadzało to zbytnio innym. - A tak w ogóle to znasz go? - Zaciekawiła się Lamia.
- Można tak powiedzieć. -odparł mężczyzna, który osuszał powoli kolejną butelkę mocnego trunku. - Jest osoba, którą chce pokonać ze wszystkich swoich sił.- stwierdził a zapach alkoholu, zmieszał się z aromatem odpalanego papierosa. - Ty też zdajesz się go poznawać. Czyżby pochodził z tego samego świata co ty?
Królowa Permafrost machała energicznie ręką. - Skądże. Poznałam go tutaj i od razu mnie oczarował. - Rzekła rozmarzonym głosem, kładąc dłonie na policzkach. - Jak już wygram ten turniej zabiorę go ze sobą. - Zachichotała, przysłaniając dłonią usta.
- Nie wygrasz. -odparł spokojnym tonem Retsu, wypuszczając z płuc potężną chmurę dymu. - Przykro mi. -dodał jeszcze poprawiając okulary, by lepiej widzieć walkę Zwiastuna.
- Imponująca pewność siebie. - Asphyxia spoważniała na moment, jednak po chwili ponownie się uśmiechnęła. - Ale nie ma co gdybać nad tym. - rzekła spokojnie, ale w myślach dorzuciła “To jasne jak słońce że wygram”. Lilith zmaterializowała się przynosząc tackę, na której stała jedna szklanka z niebieskim płynem. W niej było mnóstwo parasolek, rurek i innego badziewia, a było tak mocno schłodzone że szron od razu pokrył dłoń Królowej Permafrost. - Jak ci na imię człowiecze? - rzuciła luźno, oglądając walkę. - I dlaczego oni gadają… -Zmarszczyła brwi.
- Retsu. -przedstawił się, a lekki grymas wykrzywił jego twarz. - Oni już walczą. Zwiastun chce udowodnić swoja idee wolności… to dość ciekawe. -stwierdził ten, którego walka jeszcze nie nadeszła. - Ten niedźwiedź mocno Cie poturbował. -zauważył mimochodem okularnik.
- Nieprawdaż? Był całkiem silny… a ja cóż. Odrobinkę go zlekceważyłam. - Zamieszała rurką w swym drinku. - Ah, gdzie moje maniery nazywam się Apshyxia. - przedstawiła się, po czym wskazała na niebieskowłosą. - A to jest moja służka Lilith. -
- Miło mi poznać Retsu-san. - Ukłoniła się elegancko, widać miała to czynność bardzo wyuczoną.
Retsu kiwnął kobieta delikatnie głową obu kobietą. Kolejny papieros znalazł się w jego ustach, gdy zapytał. - Czemu przystąpiłaś do turnieju?
- W moim świecie już nie miałam konkurencji. Wszyscy się mnie bali. Naprawdę tak strasznie wyglądam? - Wskazała na siebie palcem, śmiejąc się. - Ale w poprzedniej walce mało się popisałam. Starzeje się chyba. - Po tych słowach przeczesała swe długie srebrne włosy.
- Lub za mało w siebie wierzysz. -odparł wojownik, opierając się o krzesło, które az zaskrzypiało pod jego ciężarem. - Jeżeli wierzysz w to że wygrasz, nie masz szansy przegrać.
- Piękne słowa. Zapamiętam je. - Rzekła z podziwem. - Więc zgaduje że także musisz być potężny. - Westchnęła rozmarzona. W tym czasie, Lilith położyła przed swoją królową kilka kartek. - Proszę zerknąć Asphyxia-sama. - Lamia spojrzała na papiery, przeczytała je dość sprawnie, po czym położyła palec na samym dole tworząc swoistą pieczęć z lodu.
- Czasami jednak żałuje swej pozycji. - mruknęła rozbawiona.
- Potęga to słowo o szerokiej mierze. -odparł Retsu, po czym zerknął na papiery. - Nie lubie dokumentów… zawsze wynajmowałem do tego ludzi.
- Więc mamy coś wspólnego. Z tym że tymi akurat osobiście się muszę zajmować. - Pociągnęła drinka przez słomkę. - Z jakiego miejsca pochodzisz Retsu? - Zapytała patrząc na walkę… albo raczej egzekucję w wykonaniu Zwiastuna.
- Ze świata Ludzi. -odparł mężczyzna. - Jestem tam szefem gangu… Yakuza dla dokładności. -wyjaśnił okularnik.
- Niestety nic mi to nie mówi. - Uśmiechnęła się rozbrajająco. - Zgaduje że siłą zostałeś szefem, nieprawdaż? -
- Raczej poprzez lojalność i siłę. -odparł Retsu. - Jeżeli dbasz o swoich ludzi oni zadbają o Ciebie.
- Ponownie muszę się z tobą zgodzić. -
Retsu zaczął powoli wstawać z miejsca. - No nic… tak tylko na chwile tutaj przyszedłem, idę gdzieś gdzie na bieżąco dostarczają alkoholu. -stwierdził ciskając opróżniona już butelkę w powietrze. Co kobieta wąż mogła zaobserwować to fakt… iż naczynie nie spadło z powrotem. Wzleciał gdzieś ponad chmury, nie chcąc się jakoś pokazać. - Uch chyba przesadziłem. -westchnął Retsu, przeczochrując swoje włosy, po czym ukrył dłonie w kieszeniach spodni. - Do zobaczenia… może spotkamy się pod koniec turnieju na arenie. -dodał wojownik, powoli odchodząc.
Asphyxia siedziała do końca pojedynku, a nawet jeszcze dłuższą chwilę po nim. Rozmyślała na temat swych kolejnych starć. - Hehe... nie mogę się doczekać. - Rzekła cicho.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline