Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2013, 22:03   #18
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Post


Filia Gildii Magów w Uran
Poranek

S
oundtrack


...
Sylia Asse - posterunek w Browntown;
Aaron Draye - zabity;
Linda Dice - ranna, szpital w Uran;
Ker Elmen - zabity;
Liam Errson - posterunek w Uran;
Dora Faye - oddział w Wilczym Lesie;
Frigo Fritt - zaginiony;
...


Monotonny głos pierwszego sekretarza Gildii Magów wypełniał ciszę sali obrad. Rada czarodziejów siedziała w niej od świtu, słuchając raportów, przeglądając mapy, wydając i zmieniając rozkazy. Im dłużej trwała wojna tym posiedzenia były bardziej przygnębiające. Lista zabitych i zaginionych magów wydłużała się; nawet adepci już dawno zostali przydzieleni do obrony mniej zagrożonych posterunków... które także powoli przestawały być bezpieczne.

…Tua Meravel - dwór de Crowfieldów;
Hourun Ragnvaldr - dwór de Crowfieldów;
Ascot Rurr - zaginiony;
Judith Snowfire - Uran;
Maeve Talaudrym - dwór de Crowfieldów;
Nod Werner - zaginiony;
Johan Zarhon - zabity.

- Co? - zaskoczony Melchior drgnął na swoim krześle i wyprostował się gwałtownie. - Gdzie, mówisz, są Meravel, Ragnvaldr i Talaudrym?
- Dwór de Crowfieldów - urażonym tonem odparł sekretarz. Przecież czytał wyraźnie!
- Mieli być rozdzieleni - karcącym tonem odezwał się Juugon, starszawy gnom o ziemistej cerze.
- Osobiście wysłałem Talaudrym do Futenberg - warknął Melchior. - A Meravelów tutaj, do Uran.
- Wszyscy są w Uran i... na dziś mają wykupiony teleport do Darrow. W zasadzie powinni już być przesyłani. Twoim rozkazem, panie - wycedził sucho sekretarz, sprawdziwszy wpierw w papierach.
- Jak to... - osłupiały Melchior wpatrywał się w kopię rozkazu z doskonale niemagicznie sfałszowanym podpisem. Inni magowie spojrzeli po sobie z niepokojem.
- Dwór de Crowfieldów bez wątpienia jest oblężony - sekretarz ze stoickim spokojem znalazł potrzebną informację w innym stosie pergaminów. - Ale nie mieliśmy prośby o posiłki ani od nich, ani od wojska.
- Chyba musimy... - zaczął inny członek rady, lecz Melchior przerwał mu stanowczo.
- A co mnie obchodzi dwór jakiegoś szlachetki?! Zawróć ich!
- Ja? Sam? - osłupiał sekretarz. Od lat nie ruszył się z Domu Gildii dalej niż do świątyni i z powrotem.
- Nie, sama Mystra! Jasne, że ty, widzisz tu kogoś innego? Niech nie opuszczają Uran dopóki nie wyjaśnimy tej sprawy!
- Ale... - sekretarz aż zapowietrzył się z oburzenia. Tyle lat wzorowej służby i żeby traktować go jak chłopca na posyłki, jak pierwszego lepszego adepta?! Inna sprawa, że przez te lata rzadko widział, by Melchior podniósł głos, ale nawet okoliczności nie usprawiedliwiały tak karygodnego braku szacunku.
- No rusz się zanim odjadą! Z Darrow będzie ich trudniej zawrócić!

Sekretarz wstał sztywno i bez słowa opuścił komnatę. Stukot jego kroków niósł się echem przez krużganki, gdy pełen urażonej godności śpieszył do wyjścia.
- Tak mnie potraktować, tak potraktować, jak zwykłego gońca, po tylu latach, tylu latach... - burczał do siebie, z każdym krokiem rozgoryczony coraz bardziej. Z tego zacietrzewienia omal nie rozdeptał szczupłej kobiety, śpieszącej do drzwi z sąsiedniego korytarza.
- Och! - sekretarz już miał zrugać nieznajomą, choć to on sam na nią wpadł, ale nagle go oświeciło. - Ty! Świetnie! Pójdziesz dostarczyć wiadomość - oświadczył osłupiałej kobiecie. - Idź pod runy teleportu i znajdź tam trzech magów: Meravel, Talaudrym i Ragnvaldr. Przekaż im, że rozkazy zostały sfałszowane. Nie pojadą bronić dworu de Crowfieldów. Mają zostać w Uran do odwołania.
- To znaczy, że dwór nie potrzebuje pomocy? - odruchowo spytała Elaine, choć nie miała pojęcia kim są de Crowfieldowie ani rzeczeni czarodzieje.
- Oczywiście, że potrzebuje - nadął się mężczyzna, równocześnie wygrzebując z otchłani swojej szaty pergamin i skreślając na nim kilka słów. - Ale nikt tam nie pojedzie. No ruszaj, masz tylko kwadrans zanim odjadą!
Przy pomocy magii roztopił nieco laku, odbił na pergaminie pieczęć gildii i wcisnął zaskoczonej brunetce w dłonie; po czym odwrócił się i szybkim krokiem odmaszerował do swoich spraw w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Jemu! Kazać BIEGAĆ! Po mieście! Też coś!

Elaine Nightsong ze zdumieniem popatrzyła za oddalającym się mężczyzną. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek ktoś potraktował ją jak zwykłą posługaczkę. Niemniej jednak sprawa wydawała się ważna; a i tak planowała już opuścić to miejsce. Tutejsi czarodzieje byli wyjątkowo powściągliwi w dzieleniu się wiedzą, nawet jeśli chodziło tylko o historię i legendy; a ich podejrzliwość działała jej na nerwy. Szybko zebrała swoje rzeczy, rozrzucone po podłodze podczas kolizji z sekretarzem i śpiesznie ruszyła w stronę teleportu.

Ulice były jeszcze puste, toteż galop środkiem miasta nie sprawiał bardce problemów, podobnie jak zlokalizowanie teleportu - jasne światło błyskające od strony północnej bramy było widoczne nawet za dnia. Przyśpieszyła, omal nie wjeżdzając koniem w tłum oczekujących i gapiów. Portal był już otwarty, a spora grupa podróżnych właśnie ruszała by przez niego przejść. Unoszący się nad głową jednej z kobiet pseudosmok sugerował, że albo jest ona bogatą pannicą podróżującą z obstawą, albo czarodziejką.


____________________________________________



Portal, Uran

Dzień wyjazdu


Poranek zastał Bohaterów gotujących się do drogi. Kilkutygodniowe lenistwo nie wykorzeniło z nich nawyku wczesnego wstawania; zwłaszcza z Tui, która i tak musiała zrywać się skoro świt do pracy w gospodarstwie. Cała trójka miała czas by spokojnie zjeść śniadanie i zająć się zwierzętami. Wkrótce dołączyła do nich Riviel Vanduil i razem ruszyli w stronę portalu.


Godzina była późna dla poszukiwaczy przygód, lecz wczesna dla mieszczuchów, toteż ulice Uran były niemal puste. Rzemieślnicy i sklepikarze powoli otwierali swoje kramy; służba i pachołkowie biegali ze sprawunkami. Senny gwar miasta sprawiał, że można było niemal zapomnieć, iż za jego murami szaleje wojna.

[media]http://img.4plebs.org/boards/tg/image/1366/11/1366119799691.jpg[/media]

- Mam nadzieję, że ci najemnicy nie zwieją z zaliczką - mruknęła Maeve. Łobuz grzecznie jechał na końskim siodle, z wyższością popatrując na urańskie dachowce.
- Kerstan i Atoli na pewno nie - odparła Tua, ale i ona miała wątpliwości co do uczciwości najętych ludzi. Z naiwności wyrosła wiele miesięcy temu.

Wokół portalu kłębiło się sporo ludzi; zarówno oczekujących na przejście, przybyłych już z innych miast, kieszonkowców oraz zwykłych gapiów. Sherin z powietrza łatwo wypatrzył dawnych towarzyszy broni i nakierował na siebie dwie grupy. Wkrótce przybyła reszta podróżników i wszyscy ustawili się w kolejce, czekając na swoją kolej.

- ...jeśli nie wieziecie towarów na sprzedaż, cena i magia nie zależą od wagi; jedynie od ilości zgłoszonych osób. Gdy wszystkie runy rozświetlą się, otworzy się przejście - deklamował jeden z trzech obsługujących portal magów znudzonym głosem człowieka, który po raz setny musi wyjaśniać to samo. - Wszyscy przechodzą płynnie, jeden za drugim, prowadząc zwierzęta, bez przerw, inaczej portal się zamknie. W takim wypadku opłaty nie zwracamy. Teleport działa tylko w wyznaczonych godzinach by nie kolidować z przesyłem z innych miast.

Maeve z ciężkim sercem wysupłała weksle opiewające na zawrotną sumę 1200 sztuk platyny i wręczyła jednemu z czarodziejów wraz z potwierdzeniem rezerwacji z Gildii. Jeden z czaromiotów stanął na runach symbolizujących Darrow, wydeklamował odpowiednie zaklęcie i teleport rozbłysnął błękitnym światłem. Po chwili ustabilizował się w półprzeźroczystą bramę. Można było przechodzić.

Tua mocniej chwyciła wodze swojej klaczy i już miała wejść w migoczący portal, gdy przy wejściu powstało jakieś zamieszanie. Ciemnowłosa kobieta przepchnęła się przez tłum (przy wtórze przekleństw i okrzyków oburzenia kolejkowiczów) stanowczo domagając się natychmiastowej rozmowy z którymś z czarodziejów obsługujących teleport. Kolejne kilka sekund zamieszania i mag wskazał brunetce stojącą przed okręgiem trójkę Bohaterów.
- Mam informację z Gildii Magów - poinformowała ich kobieta. - Wasze rozkazy zostały sfałszowane. Nie macie jechać na pomoc Crowfieldom, tylko zostać w Uran.

Na dowód pokazała im nieco wymięty pergamin, na którym w wyraźnym pośpiechu skreślono kilka słów - nic ponadto co przekazała im nieznajoma kobieta. Wiadomość wyglądała na pisaną na kolanie, ale pieczęć bez wątpienia była autentyczna.
 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 06-09-2013 o 10:08.
Sayane jest offline