Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2013, 00:10   #7
sheryane
 
sheryane's Avatar
 
Reputacja: 1 sheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwusheryane jest godny podziwu
- Widziałam nas... - odpowiedziała natychmiast bratu, usiłując uspokoić drżenie ciała. - To nie mógł być zwykły sen. - szczęknęła zębami. - Zimno mi...
Dopiero w następnej chwili zauważyła, że posłanie matki jest puste.
- Mamo? - zapytała niepewnie w mrok, czując się jak bezbronne szczenię pozostawione na pastwę lasu.
Pozbawiona kojącej obecności matki, która mimo wątłej siły i słabego zdrowia zawsze nad wszystkim panowała, Ayse poczuła się jak w potrzasku. Panika zdawała się obejmować jej pierś, uciskając i zmuszając do zachowań nie do końca przemyślanych.
- Matko?! - wypadła przed chatę, pewna, że zaraz ujrzy rodzicielkę... ale rozczarowała się jedynie. Na próżno też było szukać śladów w nocy, a zapuszczanie się gdzieś dalej mogło zatrzeć te istniejące.

- Przecież nie zostawiłaby nas... Wyglądała, jakby bała się czegoś. Nie odeszłaby sama. - wyrzuciła z siebie na poły z lękiem, na poły z gniewem, broniąc się złością przed strachem.
Po chwili milczenia uderzyła ją zalegająca dookoła cisza. To nie było normalne wśród żadnej przyrody, by wszystko ucichło tak doszczętnie, do zera.
- Słyszycie? Jest za cicho. Nie powinno być tak cicho. - przygryzła wargę, wbijając wzrok w ciemność dookoła.
O ile do tej pory była pewna, że melodia leśnego życia uległa jakiemuś przeobrażeniu, o tyle teraz miała wrażenie, że wszystko zamarło w oczekiwaniu... Albo w ostrzeżeniu.
- Chyba nie powinniśmy tu zostawać na dłużej. Powinniśmy jej poszukać...

Przyjrzała się raz jeszcze najbliższemu otoczeniu. Już miała się poddać, gdy lekkie zagłębienie w ziemi zwróciło jej uwagę - trudno powiedzieć dlaczego akurat ono, po prostu było nie na miejscu. Niemal przypadła do ziemi, pomagając sobie delikatnym dotykiem dłoni w badaniu podłoża. Matka wilczych dzieci poruszała się o lasce - czy co tam akurat było pod ręką - co konsekwencją było zarówno wydarzeń przeszłych, jak i wieku postępującego. Opierała na niej dużą część ciężaru, więc choć sam ślad stóp mógł być zbyt płytki, to wyraźne zagłębienia w regularnych odstępach musiały być właśnie jej dziełem.
- Tutaj. Tędy szła. - wskazała braciom, wpadła do chaty, zebrała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła powoli przed siebie, szukając kolejnych tropów. - Idziecie? - obejrzała się za siebie.
Wszak dziećmi już nie byli, matka mogła ich potrzebować, a Ayse - jak to Ayse - bywała w gorącej wodzie kąpana.
 
__________________
“Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”

Ostatnio edytowane przez sheryane : 06-09-2013 o 00:23. Powód: Dodatkowe informacje od MG.
sheryane jest offline