- Widziałam nas... - odpowiedziała natychmiast bratu, usiłując uspokoić drżenie ciała. - To nie mógł być zwykły sen. - szczęknęła zębami. - Zimno mi...
Dopiero w następnej chwili zauważyła, że posłanie matki jest puste.
- Mamo? - zapytała niepewnie w mrok, czując się jak bezbronne szczenię pozostawione na pastwę lasu.
Pozbawiona kojącej obecności matki, która mimo wątłej siły i słabego zdrowia zawsze nad wszystkim panowała, Ayse poczuła się jak w potrzasku. Panika zdawała się obejmować jej pierś, uciskając i zmuszając do zachowań nie do końca przemyślanych.
- Matko?! - wypadła przed chatę, pewna, że zaraz ujrzy rodzicielkę... ale rozczarowała się jedynie. Na próżno też było szukać śladów w nocy, a zapuszczanie się gdzieś dalej mogło zatrzeć te istniejące.
- Przecież nie zostawiłaby nas... Wyglądała, jakby bała się czegoś. Nie odeszłaby sama. - wyrzuciła z siebie na poły z lękiem, na poły z gniewem, broniąc się złością przed strachem.
Po chwili milczenia uderzyła ją zalegająca dookoła cisza. To nie było normalne wśród żadnej przyrody, by wszystko ucichło tak doszczętnie, do zera.
- Słyszycie? Jest za cicho. Nie powinno być tak cicho. - przygryzła wargę, wbijając wzrok w ciemność dookoła.
O ile do tej pory była pewna, że melodia leśnego życia uległa jakiemuś przeobrażeniu, o tyle teraz miała wrażenie, że wszystko zamarło w oczekiwaniu... Albo w ostrzeżeniu.
- Chyba nie powinniśmy tu zostawać na dłużej. Powinniśmy jej poszukać...
Przyjrzała się raz jeszcze najbliższemu otoczeniu. Już miała się poddać, gdy lekkie zagłębienie w ziemi zwróciło jej uwagę - trudno powiedzieć dlaczego akurat ono, po prostu było nie na miejscu. Niemal przypadła do ziemi, pomagając sobie delikatnym dotykiem dłoni w badaniu podłoża. Matka wilczych dzieci poruszała się o lasce - czy co tam akurat było pod ręką - co konsekwencją było zarówno wydarzeń przeszłych, jak i wieku postępującego. Opierała na niej dużą część ciężaru, więc choć sam ślad stóp mógł być zbyt płytki, to wyraźne zagłębienia w regularnych odstępach musiały być właśnie jej dziełem.
- Tutaj. Tędy szła. - wskazała braciom, wpadła do chaty, zebrała najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła powoli przed siebie, szukając kolejnych tropów. - Idziecie? - obejrzała się za siebie.
Wszak dziećmi już nie byli, matka mogła ich potrzebować, a Ayse - jak to Ayse - bywała w gorącej wodzie kąpana.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.”
Ostatnio edytowane przez sheryane : 06-09-2013 o 00:23.
Powód: Dodatkowe informacje od MG.
|