Rozejrzawszy się, Ren wybrał niedokończony budynek. Był w całości zatopiony w ciemności i zapewniał sporo kryjówek, a na dodatek łatwiej się było po nim wspinać. Wszedł więc dość wysoko i zajął bezpieczną pozycję do obserwacji. Niestety stąd niewiele słyszał i nie miał pojęcia jaki jest ich plan. Na tyle, na ile mógł się zorientować, zawierał on sprowokowanie strażników do opuszczenia posterunku. Obserwował więc z góry, jak jego kompani radzą sobie z dwójką chimer. Temu alchemikowi poszło nieźle, ale ten drugi dał zupełną plamę, oddając strzał z pistoletu. Wątpliwe, żeby ktokolwiek w promieniu kilku ulic nie usłyszał, że coś się tu dzieje. Początkowo Ren chciał zejść i pomóc w obezwładnieniu strażników, ale z tym już sobie poradzili. Zdecydował się więc na szybkie wejście do środka. Miał na pewno jeszcze chwilę nim zacznie się w środku roić od popleczników tego Syka. Dlatego starając się nie pokazując nikomu, ani nie hałasując, udał się do najbliższego wejścia do stacji.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |