Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2013, 15:37   #126
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
- Mam w jukach dziesięć metrów liny, powinno wystarczyć – odpowiedział Almos Ekhartowi.

Były strażnik dróg, dziś rzutki i energiczny, zdecydowanie nie przypominał siebie samego z poprzedniego wieczora, gdy przemówiło przezeń wino. Te kilka słów wybełkotanych wczoraj wiele wyjaśniło i wystarczyło Jeźdźcowi Równin za dłuższą opowieść. Ekhart podążął ścieżką zemsty, co w oczach nomady czyniło zeń wartościowego ale i nieobliczalnego sprzymierzeńca. Prawdopodobnie dlatego były stróż prawa znalazł się w avenburskim lochu. Jego łzy przypomniały Almosowi rozpacz kobiety z jego wioski, której odebrano i oddano kapłanom zdeformowane dziecko. To wtedy po raz pierwszy koczownik usłyszał słowo „mutant”. Almos nie zdążył dopytać kim dla Ekharta była „ona”, zaś Rigel chyba dziś nie pamiętał nic z wieczora. Almos postanowił więc nie wracać do bolesnego dla kompana tematu.

- Jakieś latarnie i pochodnie nam chyba zostały po wyprawie do grabarni – powiedział. – Ja dla siebie pożyczę jakąś z „Trumny Kowala”. Teraz chodźmy do kapitana a potem ja pójdę na zakupy. Chcecie, to wezmę wasze żelastwo na sprzedaż, jak nie chcecie z nim łazić. Nie raz sprzedawałem tu i kupowałem broń, to wiem gdzie z tym pójść najlepiej. I mam sporo miejsca w jukach.
Pozostali, prócz Ekharta, który też miał własnego konia, zdali już wypożyczone wierzchowce. Jeździec Równin trzymał na wodzy swoją klacz, podobnie jak on nie zachwyconą powrotem do miasta. Almos spojrzał jeszcze ku siedzibie „Czerwonej Strzały”.
- Może to i graf porwał się na wóz, ale ta wyprawa to nie była zasadzka na nas – rzekł. – Jakby graf chciał nas zabić, najął by więcej zbrojnych, dyskretnych i pewnych, a nie paru pijanych mutantów. Stać go. Szczęśćie to nie on, bo byśmy już nie żyli.
 
Bounty jest offline