Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2013, 10:31   #20
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
z gościnnym występem Płomyka



Wszystko szło nadspodziewanie gładko i po jej myśli; Jagoda niemal czuła spoczywający na sobie, kpiąco przymrużony, ale jednak życzliwy wzrok Brandobarisa. Niepowstrzymany Łobuz widać czuwał nad nią, skoro wszystko udało się tak wspaniale! Musiała jeszcze dowiedzieć się, co planują Bohaterowie...

Podsłuchiwanie pod zasłoną do alkowy, w której odbywała się narada, dłużyło się niziołce niemiłosiernie. Ci ludzie...zawsze musieli wszystko obgadywać, dopytywać, wyjaśniać. Jakby bardziej niż we własne umiejętności i szczęście wierzyli w wypowiadane słowa, że to one ich obronią czy zrobią coś za nich. Rozmowa ciągnęła się i ciągnęła, a Jagodę męczyło już dreptanie wokół jednego miejsca, unikanie przypadkowego rozdeptania i dziwne spojrzenia, jakie rzucała jej obsługa, zainteresowana kręcącą się przy wejściu dziewczyną. Kiedy szuranie krzeseł dało jej znać, że spotkanie dobiegło końca, mało nie wybiegła z karczmy, ucieszona, że to już. Szczęście jednak uśmiechnęło się do niej znowu: zdążyła na czas zorientować się, że nie wszyscy opuścili alkierz, i została jeszcze chwilę z uchem przyłożonym do tkaniny. Mało obchodziła ją sprzeczka Houruna z elfką; ważne jednak było to czego dowiedziała się o działaniu teleportu. Od tych rewelacji zimny dreszcz przebiegł po jej skórze; do jej planu trzeba będzie wprowadzić pewne zmiany...

Opuściła karczmę naprawdę późno, kiedy upewniła się, że najemnicy sobie ostatecznie poszli, a Bohaterowie udali się na spoczynek. Przemykała się ulicami miasta szybko i uważnie; za dnia Uran było zachwycającym cudem, największym, najludniejszym i najbardziej kolorowym miastem, jakie Jagoda dotychczas widziała; wieczorem jednak atmosfera nie zachęcała do zwiedzania. Zresztą, musiała wstać naprawdę rano, a do długiej podróży najlepiej być wypoczętym!

Kiedy w końcu dotarła do swojego celu, powitały ją śpiewy i rozchodzący się wszędzie zapach jedzenia. Kupiecka karawana, składająca się wyłącznie z niziołków, z którą Jagoda spędziła większość czasu na trasie Sielskie Sioło – Uran, rozbiła się na placyku blisko miejskich murów i świętowała właśnie bezpieczną podróż i pierwszą udaną transakcję. Zmęczona i podekscytowana Jagoda dała namówić się tylko na kubek wina i kawałek (no, może dwa...ewentualnie cztery) ciasta; zaciągnęła się do kupców jako tropiciel, ale trasa był na tyle przyjemna, że większość czasu spędziła zajmując się dzieciakami z karawany; tylko ciągnące po trakcie przestraszone grupy ludzi z całym swoim dobytkiem na plecach przypominały, że na północy szaleje wojna.

Dzikusa znalazła zwiniętego w kłębek pod jednym z wozów; chował się tam, kiedy kupiecka smarkateria za bardzo dawała mu kość, usiłując się na niego wspinać czy ciągnąć za uszy. Jagoda poczęstowała psa ciastem, ale pies wzgardził przysmakiem; sądząc po tym, jak bardzo upaćkany miał nos, znalazł sobie wcześniej coś lepszego do jedzenia. „Więcej dla mnie”, ucieszyła się niziołka, wpychając sobie porcję naraz do ust, gdyby wilczur przypadkiem zmienił zdanie. Zanim jednak rozłożyła się do snu, starannie otrzepała się i przygładziła rozczochrane włosy. Następnie podreptała do stojącego na uboczu wozu; ciągnące go kozy obrzuciły ją zaciekawionym spojrzeniem, kiedy uchylała drzwi do wnętrza.

Wnętrze wagonu tonęło w drobnych przedmiotach, karteczkach, kwiatach i innych drobiazgach, rozświetlane tylko kilkoma płomykami płonącymi pod świętymi wizerunkami niziołczego panteonu. Ostrożnie, by niczego nie zrzucić, Jago podeszła do półki z wyobrażeniem Brandobarisa i wygrzebała z kieszenie ładną, i o dziwo, jeszcze czystą czerwoną apaszkę. Położyła ją pod symbolem, przykryła dłonią i zaczęła się żarliwie modlić. Intencja była prosta: by szczęście dopisało całej wyprawie, a imiona jej uczestników zapisały się pięknie w pieśniach i opowieściach; bo w to, że po drodze spotka ich mnóstwo fascynujących przygód i wyzwań, Jagoda nie wątpiła i nie śmiała prosić o więcej. Kiedy skończyła modły, zostawiła apaszkę na podarunek dla boga; wcześniej jednak spruła z chustki kilka czerwonych nitek i schowała je do kieszeni; ot tak, na szczęście...


***


Rano zjawiła się na miejscu spotkania dużo wcześniej, niż ustalona godzina. Pies nie był zadowolony, że musi wstawać tak rano, ale Jagoda była nieubłagana. Po tym, jak wślizgnęli się do stajni, dziewczyna rozkulbaczyła swojego wierzchowca, to co się dało, upchała w plecak i dokładnie wytłumaczyła wilczurowi, jaki jest plan, i że bardzo, bardzo ważne jest, żeby był grzeczny! Kiedy najemnik zjawił się nareszcie w stajni, znudzony Dzikus zdążył już uciąć sobie drzemkę gdzieś w kącie, uprzednio nachłeptawszy się brudnej wody z poidła dla koni, a niziołka siedziała na szczycie stosu słomy i beztrosko bujała nogami w powietrzu, zawzięcie coś majstrując, z wyrazem absolutnego skupienia na pyszczku.

Jargo nieco zaspany wszedł do stajni i podszedł do Wrzoda; była najwyższa pora go oporządzić. Niestety musiał zostawić swoją dwukółkę, do której nie był zbytnio przywiązany i wziąć konia od pracodawców. Karczmarz był na tyle miły, że zgodził się ją kupić, za dziesiątą część ceny, jaką by dostał gdzie indziej. Najemnik nie miał jednak ochoty się włóczyć. Koń właściwie była klaczą, więc obecnie miał dwa zwierzaki. Przetarł oczy i zauważył niziołkę na słomie.
- Widzę że jesteś. No dobra, wskakujesz do worka z paszą dla koni, w worku z ziarnem powinnaś móc oddychać w miarę swobodnie, jest płócienny, ty nieduża. Nie powinno być z tym problemów. - zerknął na niziołkę poprawiając juki na Wrzodzie. - Wchodzisz w to? Twoja koleżanka z nami nie jedzie, stwierdziła że miło będzie mnie połechtać stalą po żebrach. - Jargo splunął z niesmakiem na podłogę stajni.

Jagoda uśmiechnęła się z wysokości i z miną wyrażającą absolutną radość zjechała po pryzmie na pupie, rozsypując wszędzie złote źdźbła.
- Masz! - wcisnęła najemnikowi małą laleczkę, ukręconą ze słomy i kawałka czerwonej nitki Przynosi szczęście…! Przyda ci sięęę…Wstawaj! - pociągnęła psa za ogon - Idziesz z tym panem, tak jak ci mówiłam...No już, juuuż! - odwróciła sie do Jargo - Noo...jest taka mała sparwaaa… - złożyła razem łapki i zaczęła nerwowo przebierać palcami - Chyba wolę...eee...pojechać w swoim plecaku…- uśmiechnęła się niewinnie. Przemyślała sobie to zawczasu; z tego, co kiedyś mówił jej sprzedawca, wynikało, że plecak był czymś...osobnym. Nie zajmował miejsca w tym świecie, więc teleport nie powinien reagować na schowaną w środku osobę. Alternatywą było trzymanie się sposobu Houruna, ale Jagodzie nie uśmiechało zaczynać podróży od mocnego uderzenia w tył głowy...
- Może być i w plecaku - najemnik wzruszył ramionami, delikatnie brzęcząc przy tym zbroją. - Nie zmienia to faktu że jest dwadzieścia pięć za głowę. Dwadzieścia pięć per kapita, albo dekapita. Zmieścisz się w ten plecak? - krytycznie przyjrzał się dobytkowi kobiety.
- Zmieszczę, zmieszczę - machnęła uspokajająco ręką - Aleee...powietrza jest na godzinę tylko...zasznurujesz go przed samy portalem, a potem mnie wypuść, coo? Bo inaczej umrę i Dzikusowi będzie smutno... - pociągnęła nosem - A tu masz sznurek...Nie lubi chodzić na smyczy, ale jakoś mu to wynagrodzę…Prawda, panie psie kochany? - poklepała wilczura po łbie i podrapała za uchem.

I faktycznie się zmieściła. Wyglądało to dość dziwnie, ale niziołka bez problemu weszła do plecaka, który był przecież od niej mniejszy. Dopiero, kiedy z otworu wystawała jej tylko głowa i ręce, rozejrzała się po stajni i zapytała zdziwiona: - A..chyba kogoś nam brakuje, niee…?
- Nie przypominam sobie żeby było coś wczoraj o psie…ale pies też ma głowę, więc niech ci będzie, cena ta sama. Może mam problemy z pamięcią. - Jargo podrapał się po brodzie; to mogło mu się zdarzać, była pora nieco odstawić wódę, przynajmniej na czas wyprawy. - Czego ci brakuje? - zapytał w reakcji na proszące się o kontynuację pytanie. Z rana był dość niemrawy, zwłaszcza w myśleniu.
- Ciastka! - wykrzyknęła radośnie niziołka, ale szybko się opanowała. Choć po prawdzie śniadanie było zdecydowanie zbyt skromne...ciastko na pewno by się przydało. - Noo...koleżanki? Chyba się spóźni…? Taaaaka wysoka, ładnaaa...nie można pomylić...!
- Taka półelfka, nieco szpiczaste uszy, pusta jak piersiówka nad ranem? - mężczyzna spojrzał świdrująco na niziołkę. - Ona nie jedzie, musiałaby wysupłać dobre kilka setek żeby mnie obłaskawić po tym, co zrobiła wczoraj. To koniec tematu. - rzucił ostro Jargo.
- Noo doobra...jej wybór...Ale i tak jesteś KO-CHA-NY! - Jagoda posłała najemnikowi całusa i dała nura do środka plecaka. Nie zamierzała drążyć, czemu Harley nagle zrezygnowała z podróży; zresztą, jest jeszcze czas na zmianę zdania, prawda? - Pamiętaj o swojej laleczce i moim powietrzuuuu...! - rzuciła jeszcze, zanim nakryła się skórzaną klapą torby.
- Nie rozczulaj mnie tak, bo jeszcze się rozkleję. - rzucił pusto mężczyzna, zarzucając plecak z niziołką na Wrzoda. Była najwyższa pora się zbierać. Póki co zostawił plecak rozsznurowany, a laleczkę wrzucił do juków. Szansa że się nie pogniecie i nie rozsypie może nie była duża, ale jakaś była.

Dzikus ziewnął szeroko, przeciągnął się, kichnął od unoszącej się w powietrzu słomianej sieczki i niemrawo podreptał za człowiekiem; dla niego dzień zapowiadał się fatalnie: pobudka o jakiejś koszmarnej porze, a w dodatku rysująca się przed nim perspektywa smyczy...za to skulona w ciemnym wnętrzu plecaka Jago drżała wręcz z niecierpliwości i podniecenia, tylko niezwykłym wysiłkiem woli powstrzymując się od wyskoczenia na zewnątrz i sprawdzenia, czy może już są w Darrow, na drodze do Wielkiej Przygody...?
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 07-09-2013 o 22:18.
Autumm jest offline