Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2013, 22:46   #232
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Pchnęła mocniej stalowe odrzwia. Łuk i strzały na nic by się tu nie zdały. Ciani na wszelki wypadek chwyciła rapier. Z mroku panującego za drzwiami cuchnęło paskudnie. Żywą istotą. A konkretnie człowiekiem. Na szczęście dość szybko znalazło się coś do oświetlenia tajemniczej komnaty za szafą. Postanowiła nie pchać się dalej naprzód zanim Garag nie wejdzie za nią z lampą. Zamknięta gołymi ścianami przestrzeń nie była zbyt przestronna. Biło stąd chłodem. I całe szczęście, bo inaczej smród byłby pewnie większy. Tak nie śmierdział nawet najbrudniejszy żebrak, z jakim miała do tej pory do czynienia. Oczy powoli oswajały się z półmrokiem, a więc potrwało trochę zanim dostrzegła w kącie jakąś postać. Poruszyła się pobrzękując, zdaje się, łańcuchem. Ciani z wysuniętym przed siebie rapierem postąpiła powoli i ostrożnie naprzód.
Do jej uszu dotarła z trudem wychrypiana prośba o pomoc.

- Ktoś ty?! - huknęła, równocześnie, z ostrzem zwróconym w stronę kąta, wędrując bokiem ku zasłonie na przeciwległej do wejścia ścianie. Zajrzała pod gruby spłowiały spłacheć materii, a potem szarpnięciem zerwała go ze ściany. Do ukrytej komnaty, przez nie myte od trzydziestu lat szybki okna, wkradło się mdłe światło pochmurnego dnia.
- Odpowiadaj, jak cię pięknie proszę - powtórzyła.
Ot, taki pech. Jak dotąd sprawy układały się o wiele łatwiej. Otwierali drzwi i szlachtowali to, co się na nich rzucało, a teraz? Nie bardzo wiedziała, co z tym fantem zrobić.
- Wody - usłyszała. - Pić.
- Daj bliżej to światło - odwróciła głowę do krasnoluda dalej tkwiącego z lampą przy wejściu. Sama podeszła do klęczącego pod ścianą mężczyzny. Sztychem rapiera wsuniętym pod brodę skłoniła go do podniesienia głowy.

Nie mógł mieć więcej niż ze trzydzieści lat. Jeśli wziąć pod uwagę oznaki dłuższego uwięzienia, może nawet znacznie mniej. Długie blond włosy wisiały w strąkach, a z wychudłej, od dawna nie golonej, brudnej twarzy patrzyły na nią nieco ponuro, przygaszone, niebieskie oczy. Ciało miał wychudzone, choć bez trudu można było dostrzec całkiem przyzwoite mięśnie. Ktoś go zdrowo w międzyczasie poobijał. Na twarzy i całej reszcie widniało sporo śladów brutalnego traktowania w różnych odcieniach barwy sinej i niebieskiej. Ostatnie gdzieś tak sprzed dwóch, trzech dni. Ale to jeszcze o niczym nie świadczyło. Osobiście znała kilka osób, którym chętnie by dokopała. I wcale nie musiałaby szukać zbyt daleko. Przynajmniej jednej.
Zdołała też, mimo kiepskiego oświetlenia, dostrzec podgojoną już ranę, po nożu zdaje się, na lewym boku. Góra, sprzed dziesięciu dni. Ale to nie to, a właśnie te udręczone niebieskie oczy skłoniły ją do odpięcia bukłaka. Czyżby coś na kształt litości? E tam! Skoro tu utknął, to jakoś sobie musiał na to zasłużyć. Zresztą, usprawiedliwiła się przed sobą samą, jeśli miała zamiar coś z niego wycisnąć, to lepiej, żeby się trochę przedtem napił. Tylko trochę.

- To kim właściwie jesteś? - zapytała odkorkowując pojemnik z wodą przed twarzą więźnia.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline