Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 14:37   #9
Mizuki
 
Mizuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znanyMizuki wkrótce będzie znany
Rodzeństwo żwawo ruszyło tropem podjętym przez Ayse. Obawa szczera ich sercami wstrząsnęła, bowiem nawet jak na szamankę i związane z profesją ową nieraz dziwaczne zwyczaje, tak nagłe matki zniknięcie czymś "normalnym" być nie mogło. Njored mógł zachodzić w głowię, czy też w pamięci nie zachowało się rodzicielki jakie słowo. Może noc niezwykła to była? Może jedna z takich, kiedy duchom należy się szacunek okazać? Wpatrując się nieobecnie w plecy Ragnara i kroczącej przed wojem Ayse zadawał sobie te i podobne pytania.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=mPeuHsAAJwo[/MEDIA]
Dziewczyna zaś prowadziła ich nagle zebraną drużynę drogą naznaczoną przez płytkie, owalne wgniecenia w ziemi. Wydawać, się to może rzeczą nazbyt prostą jak dla łowcy z dziczy, żadne jednak z młodych nie pomyślało o płonącym badylu z paleniska o pochodni nie mówiąc. Z każdym krokiem oddalali się od chaty a ciemność, tak złowroga tej nocy połykała ich łapczywie, utrudniając już wielce dopatrywanie ostatnich śladów. Ayse zatrzymała się nagle. Przy jej ramieniu zrobił to również Ragnar.
Dziewczyna mogła być już pewna- ślady prowadziły ku mostowi nad korytem rzeki zawieszonym. Wiatr szarpiący nim, jak grajek struną, wywoływał charakterystyczny dźwięk, co to raczej do stąpania po sznurze i kilku deskach nie zachęca. Niepokoił przy tym fakt, że drzewa nakreślone jakby węglem na gwieździstym tle "milczały", a przed nimi, gdzie leśna jeszcze przecinka, dostrzec nic się nie dało. Tam jednak zawędrować matka musiała, gdyż trop tutaj się urywał. A może do rzeki wpadła...?
Nim ktokolwiek zdążył wykonać ruch i wrócić się po pochodnię, z ciemności po przeciwnej im stronie wydobył się głos matki. Gniewny, jaki słyszeli rzadko, kiedy problemów rodzinie całej grożących byli źródłem... Po prawdzie Ragnar najczęstszą był ich przyczyną. Raz jeszcze zawołała w dialekcie inszym niż tu ich codzienny.
Czasu tutaj postanowiło rodzeństwo nie tracić. Ni to na pochodnie czy dozbrojenie, czajenie się jak na polowaniu. Puścili się biegiem, nie zwracając uwagi nawet na kołyszący się przy tym we wszystkie strony most. Głosem matki podążali dzięki czemu, nawet w tej ciemności, udało się odnaleźć ją. Niemal klęczała wsparta o kij, wyrzucając z wściekłością berserkera ku ciemności wplecionej pomiędzy drzewa kolejne słowa. I już pewni niemal byli, że matulka rozum postradała kiedy ujrzeli... Ujrzeli postać, rzec można drugi raz już tej nocy. W ciemności tej nie łatwe to było, wydawało się wręcz, iż osobnik zakapturzony chciał się im ukazać.


Matka zwróciła twarz umalowaną mieszanką wściekłości i lęku, rzucając władczo ku swym dzieciom: Natychmiast wracać mi do chaty!
Wtedy stała się rzecz niebywała, którą rozum człeków w dziczy wychowanych ogarnąć nie miał prawa. Cienie drzew, rozmazane nie raz na gwieździstym niebie, poruszyły się. Wszystkie jednocześnie. Tak z lewej jak i prawej. I kruczy jazgot usłyszeli- ptaków całej chmary. Mężczyzna w kapturze stał zaś spokojnie, przyglądając się im jak czuli na skórze.
Otoczyła ich kruków czarnych jak sama noc chmara. Szybowały tuż koło nich, zaczepiając pazurami o ich skórę, uderzając skrzydłami o ich twarze. Żywy cień wypłynął z lasu...
Chmara rozproszyła się, krążąc dalej nad ich głowami, rodzinę zaś pozostawiając w rozsypce, zdezorientowanych i wpatrzonych w mężczyznę. Zbliżył się w ich stronę, zapewne kiedy zwierzęta całkowicie świat im przesłoniły.
- Nie tobie Wiedźmo z Wyszczerbionych Kłów o wyrokach bogów przesądzać. - słowa te wydawały się nasycone jadem, matka aż poderwała się z ziemi, sił jednak zabrakło w jej ciele na cokolwiek więcej. -Widzieliście światło co gwiazdy przyćmiewa, okrucieństwo co przed wami? Wolicie stać się ofiarą, czy odpowiedzieć jak niedźwiedź wściekły nim skóry z was zdejmą?
- Nie dostaniesz ich! Tylko jeden los im sprawisz, do chaty powiedziałam!
- pogroziła już swym dzieciom kijem.
- Sama ich powiłaś i to przesłania ci prawdę Wiedźmo. Które z nich jest pierwsze?- spytał bez krępacji.
- Prędzej serce ze mnie wydrzesz ręką gołą niż odpowiedź!
- Zatem wszyscy pójdą. Wskażę drogę...
 
__________________
"...niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys"

Ostatnio edytowane przez Mizuki : 09-09-2013 o 18:42.
Mizuki jest offline