Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 17:24   #15
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Arashi westchnął głęboko, miejsce w którym się nie znalazł wcale nie należało do jego ulubionych miejsc walki. No cóż, nie miał wpływu na wszystko. Pozostawało mu jedynie improwizować. Mężczyzna sięgnął do kieszeni, po czym machnął ręką zupełnie jakby rzucał coś na piasek.
-Jestem Arashi- Powiedział spokojnie do swojego przeciwnika.
Przeciwnik nie był jednym z tych dobrze wychowanych konkurentów, więc nawet nie raczył odpowiedzi. Zamiast tego, niczym dzikus ruszył do przodu, szykując młot w pogotowiu. Nie zatrzymał go nawet fakt pojawienia się, dosłownie znikąd, sporej wielkości warga. Być może wierzył w to, że metal go ochroni? Już za chwile dowiemy się, ponieważ Grothar nie przerywał swojej szarży, dążąc do natychmiastowej konfrontacji.
Arashi stał spokojnie. Złożył ręce na piersi. Cień jego przeciwnika nagle skurczył się wpełzając na jego nogi, niczym stado mrówek dostawał się do wnętrza pancerza, przez najmniejsze nawet otwory. Wszystko to w jednym tylko celu, by unieruchomić jego nogi.
Cóż, atak ten nie okazał się zbyt skuteczny. Chociaż Arashi mógłby dać sobie rękę uciąć, że cień zadał jakieś rany, to Grothar nie zaprzestał szarży. Chwilę później łut szczęścia uratował Arashiego przed spotkaniem się z młotem bojowym - udało mu się odskoczyć do tyłu, chwilę później masywna broń uderzyła w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą wstał.
Arashi był zdziwiony, jego przeciwnik był jednym z niewielu, na których nie zadziałała jego pułapka. Mężczyzna zaczął się cofać. Z cienia Grothara wystrzeliło kilkanaście cienkich taśm, które owinęły się dookoła rączki młota, jednocześnie Arashi dał krótki znak swojemu wargowi, że należy zaatakować od tyłu.
Cień nie był w stanie powstrzymać młota wzmocnionego przez zamontowany w nim silnik odrzutowy. Ot, technika! Broń nie była w stanie sięgnąć przeciwnika, trafiła jednak w ziemię - wystarczyło to, by Arashi stracił równowagę.
Warg natomiast zaatakował Grothara, rzucając się na jego plecy i próbując szukać pazurami szpar w jego pancerzu - kilka nawet znalazł, zadając nieco ran.
Arashi rozkazał wargowi przytrzymać przeciwnika przy ziemi, sam zaś zaczął biec w jego kierunku, skoncentrowany tylko na jednym dotknąć jego młota, gdyby udało mu się go choćby musnąć, jego plan by się powiódł, wreszcie zrobiłby przeciwnikowi większą szkodę niż kilka zadrapań.
Cóż, nie jest łatwo utrzymać ruszającą się puszkę metalu przy ziemi, będąc zaledwie wargiem. Chociaż bestia szalała na plecach Grothara jak mogła - nie była w stanie wypełnić swojego polecenia, ot, za mała masa a i po kostkach nie miała jak gryźć. Natomiast kiedy Arashi się zbliżył, przywitał go młot, który śmignął tuż przed jego twarzą. O ile wcześniej próba dotknięcia go była głupotą, tak teraz, gdy leciał ku oddali, mogła być dobrym pomysłem - lecz niestety, poruszał się za szybko. Może następnym razem dopisze więcej szczęścia?
Arashi wycofał się biegiem, Grothar był przeciwnikiem do którego lepiej było się nie zbliżać, szkoda tylko, że musiał się tego dowiedzieć w taki sposób, chociaż warto było spróbować. Arashi wyciągnął rękę w stronę przeciwnika, zarówno jego cień jak i cień warga uniosły się w powietrze formując włócznie, które wystrzeliły w kierunku torsu Grothara.
Niecodzienne pociski wystrzeliły w opancerzonego przeciwnika, który nie musiał obawiać się naprawdę wielu ataków. Ten nie zaliczał się do nich. Włócznie przeszły przez jego pancerz w okolicy korpusu, zapewne zadając rany - gruby metal jednak nie pozwalał ocenić jakie. Złowieszczy zgrzyt metalu jednak nie zapowiadał, żeby wola walki Grothara opadła.
Arashi nadal zwiększał dystans, ta walka go denerwowała, jego przeciwnik wydawał się praktycznie nie tknięty. Mężczyzna machnął ręką, cień Grothara ponownie uformował włócznie, tym razem jednak celował pod pachy, w łączenie szyi z resztą zbroi, w pachwiny, zgięcie kolana, każde miejsce, które w zwykłych zbrojach było słabsze niż reszta pancerza.
Tym razem atak okazał się skuteczniejszy. Grothar upadł na kolana, opierając się przy tym częściowo na młocie, który zaczął drżeć lekko. Opancerzony wojownik uniósł lekko swą broń i delikatnie uderzył w nią ziemię, co i tak wystarczyło, by wystrzelić w wszystkie strony błyskawicę - warg padł na miejscu, Arashi został lekko zraniony.
Taktyka Arashiego odnosiła skutki, powolne, ale stabilne. Został co prawda lekko zraniony, ale liczył na to, że jego przeciwnik bardziej. Dłoń mężczyzny dotknęła ziemi rozmiękczając ją, Arashi powtórzył ten proces kilkakrotnie cofając się by zwiększyć dystans do przeciwnika. Liczył na to, że ten będzie kontynuował swoją politykę bezrozumnej szarży i wpadnie w jedną z pułapek.
Arashi trafił całkiem wprawnie. Gdy, z pewnymi problemami, Grothar się podniósł, miał zamiar ponownie ruszyć na przeciwnika. Wykonał kilka kroków i sru - zakopał się po pas w piasku. Próbował przejść jeszcze dalej, co tylko pogorszyło jego sytuacje. Ciężki pancerz zakopał go jeszcze bardziej, sięgając linii żeber.
Arashi ponownie dotknął piasku, tym razem jednak wyciągając z niego niezwykle długą włócznie. Chwycił ją pewnie, po czym ruszył w kierunku Grothara, jego broń miała na tyle długi drzewce by Arashi mógł pozostać poza zasięgiem młota przeciwnika. Mężczyzna poprawił chwyt, po czym wyprowadził potężne pchnięcie w hełm przeciwnika. Pierwsze uderzenie nie okazało się zbyt groźne, jednak chwilę później mężczyzna postanowił wyprowadzić drugie. To zdziałało znacznie więcej, przebijając się przez hełm i raniąc - zapewne dotkliwie wnioskując po przytłumionym krzyku. Arashi nie miał pojęcia czym był jego przeciwnik, mało kto był w stanie przeżyć pchnięcie w twarz, ale to raczej oczywiste. Starszy mężczyzna nie był fanem zabijania bezbronnych, ale cóż, w tym turnieju nie mógł mieć litości. Uniósł włócznię po raz kolejny i wyprowadził pchnięcie, tym razem skuteczne, usłyszał obrzydliwe chrupnięcie pękających kości, ale nic więcej. Najwidoczniej nawet taki olbrzym jak Grothar nie mógł przeżyć tego pchnięcia.
 
pteroslaw jest offline