Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 17:38   #16
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Jak zostać mistrzem?


Jeśli po rozmowie z Zwiastunem, Retsu miał nadzieje na chwilę wytchnienia - to cóż, nie darowano mu tego szczęścia. Najwyraźniej Hanae nie było wciaż za dużo kontaktu z jej niedawnym przeciwnikiem, ponieważ przeskoczyła nad nim zgrabnie, by wylądować tuż przed jego twarzą.
- Muszę przyznać, że jesteś silny. Może nawet masz szansę wygrać. - stwierdziła z lekkim uśmieszkiem, który jasno wskazywał, że czegoś chce.
Retsu spojrzał na kobietę, spomiędzy smug papierosowego dymu. Delikatnym gestem podsunął paczkę w jej stronę. - Palisz? -zagadnął swym zwyczajem i nie czekając na odpowiedź dodał. - Przybyłem tutaj żeby wygrać, więc zamierzam to zrobić. Póki co jedyna walka której wyniku nie jestem pewny, to pojedynek ze Zwiastunem. -odparł pokryty bliznami osobnik.
Kobieta chwyciła fajke, którą obróciła w palcach i powąchała. Zapach jej się najwyraźniej nie spodobał, bo papieros wrócił do paczki jeszcze szybciej niż pojawił się w jej ręce.
-[i] Nie podoba mi się zapach tego tytoniu. W twoim świecie musicie mieć tragiczne papierosy. [/]- oznajmiła.
- No i widać po tobie, że jesteś nie tutejszy. Owszem, jesteś silny… ale pytanie brzmi czy wystarczająco silny. - dodała z zawiadiackim uśmiechem.
- Wszystko zalezy od przeciwnika. -stwierdził mężczyzna. - Jeżeli ktoś będzie potęzniejszy niż ja… to wtedy ja stanę się silniejszy by móc cieszyć się walką. -odparł znowu wykrzywiając poszatkowane usta w uśmiech. - Aczkolwiek nie boje się przegranej, ja kocham walke a ona kocha mnie, dlatego ofiaruje mi zwycięstwa.
- Właśnie, przeciwnik. Wszystko zależy od niego, jak sam stwierdziłeś. Problem w tym, że nie wiesz, kto wygrał poprzedni turniej. Co gorsza, ja też nie wiem, ponieważ akurat przebywałam poza Elizjum. Tak w ogóle… to jak ci się podoba moje małe, skromne miasteczko? - szeroki uśmiech pojawił się na jej twarzy, jakby powoli zmierzała do swego celu.
- Jest piękne. -westchnął okularnik. - W moim świecie nie ma tylu cudów, oraz tak wspaniale rozwiniętego kultu potyczki. Gdybym mógł sporwadziłbym tu swoich ludzi by tu zamieszkać. -odparł, zgodnie z prawdą. - Ale do czego zmierzasz? -dodał, unosząc butelkę sake do ust.
- Obawiam się, że jedynie tutejsi mogą tutaj zamieszkiwać w okresach, w których nie toczy się Turniej. Przynajmniej w teorii. Z drugiej strony, podobno nie możemy uczestniczyć w Turnieju… a jak sam widziałeś, walczyłam z tobą! - stwierdziła, siadając mu na kolana i odchylając się do tyłu, by móc mu powiedzieć to, co chce, wprost do ucha.
- Potrzebuje ciebie… - wyszeptała zmysłowym głosem - by stać się silniejszą. Pomóż mi w tym.
Retsu poczuł obfity biust kobiety na swej piersi, a ciepły oddech na uchu był bardzo przyjemny. Mężczyzna był wojownikiem… ale jednocześnie też wpełni sprawnym mężczyzną, który potrafił docenić wdzięki kobiecego ciała. Papieros został na chwile odłożony do popielniczki, a wielka łapa znalazła sie na plecach kobiety, tak ze przypadkowy obserwator mógłby uznac ich jedynie za parę dażącą się gorącym uczuciem.
- Nie wiem jak miałbym Ci pomóc… siła bierze sie z przekonań, nie zaś z naśladownictwa. -odpowiedział pół szeptem. Był lekko zawiedziony tym, że ich walka nienauczyła kobiety, że prawdziwej potęgi nie da się nauczyć.
- Pilni uczniowie potrzebują wielkich mentorów, którzy wskażą im ścieżkę, pokażą, jak się zachować. Uczeń jest w stanie dzięki temu znaleźć swoją droge, jednak potrzebuje światła, które mu je wskaże. Oczywiście, jest w stanie się za to odwdzięczyć swojemu mistrzowi. - nalegała dalej, poruszając się przy tym nieznacznie, by jeszcze bardziej zaakcentować, że ma naprawdę wiele atutów.
Retsu zamyślił się na chwile, gdy jego pokiereszowana twarz, wpatrywała się w kobietę. Zmrużył oczy, skryte pod okularami by w końcu powiedzieć. - Mogę wskazać Ci drogę, ale kroki będziesz musiała stawiać na niej samodzielnie. -stwierdził w końcu przywódca gangu. - Ostrzegam… jeżeli nie będziesz wierzyć w jej słuszność, ani w siebie - zginiesz.
- Mało brakowało a osobiście poznałabym śmierć, więc tak łatwo mnie nie spławisz. - rzuciła pół żartem pół serio, po czym odchyliła sie nieco do tyłu.
- Więc prowadź mnie, mistrzu! - dodała z lekkim uśmiechem.
Retsu spojrzał na dziewczynę, po czym lekkim ruchem głowy przytaknął. Rozejrzał sie po okolicy, az w końcu dojrzał jeden z wielkich pomników, które ozdabiały całe miasto. Wskazął go swym wielkim palcem mówiąc do kobiety. - Podnieś go. -wydał, krótki i niedorzeczne polecenie.
Hanae otworzyła szerzej oczy i powoli zeszła z Retsu. Zamrugała kilkukrotnie patrząc na pomnik, po czym otworzyła usta, już chcąc się odezwać. Coś ją jednak powstrzymało.
- Ok. - stwierdziła w końcu, choć bez większego przekonania. Wykonała kilka wymachów rękoma, rozgrzewając przy tym mięśnie, po czym wzięła kilka głębszych oddechów.
- Zrobię to! - stwierdziła, tym razem już pewnie. Ruszyła powoli w kierunku pomnika a jej skóra ciemniała, jakby magicznie łapała opalenizne - właściwie wszędzie poza głową. Zatrzymała się przed kamiennym wizerunkiem jednego z dawnych mieszkańców Elizjum, o którym uczyła się na historii. Teraz miała go podnieść? Wykonała przysiad, objęła nogi posągu i spróbowała się podnieść. Za pierwszym razem statua jedynie się nieco zatrzęsła, jednak nie uniosła. Za drugim razem podobnie. Jej skóra pociemniała jeszcze bardziej, przybierając niemalże brązową barwę. Kolejny raz próbowała unieść posąg, który podniosła o kilkanaście centymetrów, jednak zaraz potem go odstawiła. Otarła czoło, jej skóra wróciła do normalnej barwy.
- Jeśłi uniosłabym go wyżej, upuściłabym go. - wyjaśniła.
- Bo nie wierzysz w zwycieństwo. -stwierdził Retsu stając obok niej. - Jeżeli nie mozesz wygrać z samym sobą, to jak masz wygrać z innymi? -zapytał, po czym chwycił jedną ręką za dół pomnika. Na jego ręcę pojawiły sie żyły, twarz zaczerwieniła sie lekko od wysiłku, lecz po chwili potężny monument, znajdował się wysoko w górze, ustawiony na rozprostowanej dłoni Retsu.
- Moje mięśnie od chwili podnoszenia proszą o przerwę. Płaczą chcąc się poddać. Chcą przegrać. -stwierdził, powoli zginając palce, tak że teraz posąg balansował nie na dłoni a na trzech z nich. - Ale nie można zwyciężać, jeżeli słuchamy tych którzy chca przegrać. -stwierdził zginając kolejny palec. - Wszystko czego potrzeba do zwyciestwa jest tu i tu. -stwierdził wolną ręką, wskazując najpierw serce a potem głowę. Zas gdy statua, znalazła się tylko na jednym jego palcu, odstawił ją powoli na ziemię. - Jeżeli kochasz zwycięstwo i walkę, to i ono pokocha Ciebie. -wyjaśnił na koniec, odpalając papierosa.
- Przecież… to niemożliwe! To musi byc jakaś magia! - stwierdziła, patrząc to na posąg to na rękę Retsu.
- To niemożliwe by samą siłą woli zrobić coś, na co nie pozwala nam siła fizyczna! - dodała po chwili.
- Mówiłem Ci, jeżeli nie uwierzysz zginiesz. Jeżeli chociaz na chwile zwątpisz w swoją wygraną, stracisz wszystko. -stwierdził, osobnik w garniturze wciągając dym do płuc. - Chciałaś bym pokazał ci jak być silnym, a to jest jedyna słuszna metoda.
- To szaleństwo… - stwierdziła cicho, by po chwili uśmiechnąć się szeroko.
- Ale podoba mi się to szaleństwo, nawet bardzo! Kontynuujmy! - rzuciła z sporym entuzjazmem.
Retsu wzruszy łramionami o obrócił sie na pięcie.- Póki nie zrobisz tego co ja przed chwilą, nie ma szans na kontynuowanie. Ćwicz by uwioerzyć. -dodał, ruszając opróżnić pęcherz z nadmiaru alkoholu przed jego nadchodzącą walką.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline