Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 17:42   #17
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
"Jak pytasz? Siłą!"


Gdy na przygotowaną przez najróżniejsze siły Elizjum pojawił się rosły, z całą pewnością wytrzymały mężczyzna, oraz długowłosa, wyglądająca całkiem przyjemnie kobieta. Koloseum przypominało o smutnej roli walczących - każdy z nich zdawał się upadać w tym momencie tak nisko, jak niewolnik przerobiony na gladiatora, tylko po to, by walczyć i zabijać ku uciesze jakiegoś bytu. Starzec odegnał od siebie tą myśl - nie szukał informacji jak, czemu i przez kogo. Tym razem nie obchodziło go to. Rozwikłał już wystarczająco dużo spisków, by móc sobie kilka odpuścić. Może tylko wskazać innym drogę… Z drugiej strony, w swym upokorzeniu zostali wywyższeni - stali się centrum uwagi silniejszych z bytów istniejących w multiwersum.
- Wyglądają niczym gladiatorzy w nieco nowszych strojach - powiedział, widząc swą wężową znajomą.
- Znowu się spotykamy człowiecze. - Asphyxia klasnęła w dłonie widząc starca. Jakoś odpowiadało jej jego towarzystwo. - Ciekawa jestem jak to się skończy. - Dorzuciła, siadając na zmaterializowanym w mgnieniu oka lodowym tronie. Do najskromniejszych osób Lamia nie należała. - Napijesz się czegoś? - Zaproponowała Królowa Permafrost.
- Conajwyżej ziołowej herbaty - stwierdził. Na jego ciele nie bylo widać śladów uszkodzeń, czy, co znacznie ważniejsze - presji. Najwyraźniej przemknął przez pierwszą runde w całkiem łatwy, wręcz przyjemny sposób.
- Z mojej perspektywy wynik i tak nie zmieni zbyt wiele - odparł bez szczególnego przekonania. Nie znał żadnego ze stojących w boju osobników.
- Liiiilith. - Wręcz wyśpiewała imię służki, a ta w mig pojawiła się przy niej.
- Przynieś ziołową herbatę i… gah! Pość wodze fantazji, no już sio. - Machnęła dłonią, pośpieszając ją. Jej żółte oczęta przeszły na sylwetkę starca. - Naprawdę nie ciekawi cię, jaką moc mogą posiadać inni uczestnicy? - Uniosła brew. Podpierając piąstką policzek, wspierała łokieć na oparciu tronu.
- Sam proces będzie ciekawy, przyjemny dla oka - człek o siwych włosach, który w wypadku pobytu w więzieniu miał zapewnione przezwisko, zaprzeczył słowom swej rozmówczyni. - Acz wynik nic nie zmieni. - uzupełnił po dłuższej chwili, jakby starając się przedstawić swe stanowisko dokładnie, wyraźnie.
- Chyba mogę śmiało twierdzić że to ma znaczenie. - Odparła całkiem poważnie. - Któreś z nich zmierzy się ze mną. A to zależy właśnie od zakończenia pojedynku. - Kątem oka spojrzała, na ekran co spowodowało u niej nagłe parsknięcie śmiechem.
- Ale nim majtnęła, silna jest! - Rozsiadła się wygodniej, a stukot palców o oparcia oznaczał że czegoś wyczekuje i powolutku zaczyna tracić cierpliwość. - Apropo silnych, twoja walka była dość… intrygująca. Choć uważam że zasłanianie się za przywołańcami, jest nieco... - Asphyxia stuknęła się palcem w czoło szukając odpowiedniego słowa.
- Władza, tak jak i siła ciała kiedyś przeminie. - starzec uśmiechnął się, jakby wspominając stare, całkowicie inne czasy, w których nie musiał korzystać z pomocy innych. Pojedyncza łza pojawiła się w kącie oka najniższego obserwatora.
- Jaki przykład dawałbym wnukom, gdybym bił się z innymi? - zapytał wężowej pani.
- Jaki? Toć to dziwne pytanie. Pokazałbyś im że jesteś godny podziwu, a czasem nawet miłości którą wnuczęta obdarowują dziadków. Myślisz że nie byli by z ciebie dumni? - Swoje zdanie także zakończyła pytaniem. W tej samej chwili powróciła Niebieskowłosa, z tacką na której był elegancko wykonany gliniany kubek herbaty zaparzony, z ziół które rosną wysoko w górach Permafrostu. Nawet jeżeli starzec nie był tego świadom, był to istny rarytas. W dużej mierze przyłożyła do tego rękę Lilith i jej umiejętności parzenia herbaty. Jednak dla Lamii całkiem zbyteczna umiejętność. Dla swej królowej przyniosła zaś… kartonik soku pomarańczowego, do którego wbiła już wcześniej słomkę. - Proszę mnie wezwać jeśli będę potrzebna. - Ukłoniła się, i “pufnęła”. - Zaradne dziewczę. - Uśmiechnęła się Lamia.
- Dziadkowie nie są po to, by ich podziwiać. - mimo rozmawiania z wężową królową zaprzeczył po raz drugi z rzędu. - Jeszcze zaczęli by wychowywać dzieci zamiast rodziców, co by wtedy się porobiło? - zapytał, biorąc łyk apoteozowanego nawet przez mieszkańców dworu władczyni Permafrost herbaty.
- Co gorsze, któryś mógłby poczuć się zainspirowany, może nawet miałby nieco talentu - gdybał, tworząc sztuczną sytuację. - Może nawet przejął by władzę nad światem - dodał, uśmiechając się.
- Kilku próbowało, ale reszta zdołała przywołać ich do porządku - zakończył.
- Ilu doczekałeś się dzieci i wnucząt? Jak nadążałeś z małżonką? - Lamia dopiero po tym jak wypowiedziała drugą cześć zdania uświadomiła sobie jak to zabrzmiało. - Wybacz proszę to było chamskie. - Kiwnęła ręką w przepraszającym geście. - Ile masz lat jeżeli można wiedzieć? - Dopytała ponownie układając łokcie na oparciach.
- Dzieci było sporo, zaś każde poszło w ślady ojca - odpowiedział, uśmiechając się znacznie głębiej, przyjemniej niż zwykle. Wspominanie zawsze sprawiało, że jego ciało było dominowane przez substancję, którą Zygmunt uznał odpowiedzialna za szczęście. Dopiero jego następcy stwierdzili, iż jest to “dopamina”, czy coś innego, o podobnej doń nazwie.
- Nie wiem, nie liczę - odpowiedział na kolejne z pytań z rozbrajającą szczerością. - Musiała byś poznać któregoś z moich wnuków, może on by wiedział - dodał.
Lamia wysłuchiwała słów starszego osobnika, usiłując bez przerwy złapać uciekającą rurkę w usta. Gdy już jej się to udało pociągnęła parę małych łyczków. Z tym małym kartonikiem wyglądała nieco niedorzecznie, a nawet może dziecinnie?
- Zdaję sobie sprawę że dzieci się nie faworyzuję, ale opowiesz mi o tych grzecznych dzieciach i urwisach którzy, odcisnęli jakieś piętno na twym świecie? - po zakończeniu zdania ponownie popijała soczek.
- Może kiedyś - odparł, biorąc kolejny łyk zielonego napoju. Stoicki spokój wrócił na jego twarz jakby pod wpływem kojących właściwości napoju.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline