Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 20:12   #19
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Gregor westchnął.
- To może być mój człowiek... a może nie. - potarł podstawę nosa, wyraźnie zmęczony - Potrzebuję nadać wiadomość na wszystkich kanałach. Oraz głośnikach, jeśli takie posiadacie. - rzucił do operatora voxu - Możecie to dla mnie zrobić?
- Oczywiście, sire. - odparł vox-operator.
Komisarz skinął głową, biorąc od niego mikrofon.
- Do wszystkich jednostek. - rzucił twardym tonem - Mówi Lord Komisarz Gregor Malrathor. Z autorytetu Inkwizycji, Munitorum, oraz Imperialnego Gubernatora, wydaję rozkaz zaprzestania wszelkich akcji zbrojnych na tym terenie. Rozkaz ma zostać przekazany również broniącym się oddziałom. Jeśli odmówią one wykonania go, zostaną uznani za zdrajców, i zostaną aresztowani. Proszę o potwierdzenie odebrania rozkazów.
- Oddziały kolejno raportują. - potwierdził tylko operator, skupiając się na przerywanych trzaskami głosach w swoich wielkich słuchawkach i przesuwając analogowym pokrętłem by zmieniać częstotliwości - i wraz z nimi kanały - radiowe.

W tym czasie Ruka i Johnatan widzieli jak przez frontowe, odparowane i wytopione bronią termiczną adamantowe wrota szerokie i wysokie dostatecznie by obecny tu Ardor mógł przez nie przejść nie pochylając się dwóch żołnierzy w czerni i czerwieni w eskorcie czterech innych wynosi ostrożnie żołnierza umundurowanego i opancerzonego jak jeden z nich, oczadzonego i zalanego krwią. W pierwszej chwili myśleć można było, że jest martwy, ale skoro tylko przyprowadzono go przez czwórkę sług inwizycji - z czego z komisarzem współpracował vox-operator, a Ardorem zajmowało się z przestrachem, namaszczeniem i niechęcią dwóch sanitariuszy - mężczyzna, żołnierz ciśnięty rzucony został bezpardonowo przed nich na metalowe podłoże przystani.

Był obolały i chyba od obicia kolbą w skroń, które zaserwowano mu, gdy odkryto jego blef, chwilowo ogłuszony i znokautowany - przyglądał się wstającej nad horyzontem koryntiańskiej gwieździe z przesadną fascynacją, leżąc na wznak i przechylając oczy w tył by dojrzeć światło, a pokaźne rozkrwawienie na skroni i czaszce wskazywało na bolesne obejście się z nim, ale Trax po szybkich oględzinach stwierdził, że to tymczasowe, choć żołnierza czeka kilka minut mrugania oczyma i ślinotoku zanim dojdzie w pełni do zmysłów.

Sierżant prowadzący szóstkę zasalutował, z pewnym wahaniem, wpierw czwórce sług inkwizycyjnych, potem dopiero własnemu porucznikowi.
- Znaleźliśmy go, gdy udawał jednego z nas, rannego, ale nie miał przy sobie żadnych, własnych dokumentów. Później udał omdlenie, żeby uniknąć dalszych pytań.
- Z raportów kilku jednostek odkąd walki wygasły i czyściliśmy twierdzę wynika, że to snajper. Przynajmniej był jakiś a wśród arbitrów żadnego nie znaleźliśmy… - z opuszczonym wzrokiem dodała kobieta - Powstrzymał jednostkę szturmową z trzydziestego czwartego przed zdobyciem ostatniej namierzonej bronionej przez arbitrów pozycji w twierdzy, wciąż gdzieś tam są.

Mężczyzna, co jasne, nie był Blintem; był młodszy, choć niewiele. Nie kojarzyli jego twarzy z arbitrów, ale choć twarzy nie mogli być pewni, jego metody na pewno nie pasowały do nich.
Kim był? Skąd się wziął?
Gdzie był kapitan?

Gregor warknął z irytacją. Cała sytuacja powoli przyprawiała go o ból głowy, zwłaszcza że musiał się wszystkim sam zajmować.
- Ty! - rzucił do Traxa - Doprowadź go do stanu używalności- wskazał na snajpera - i przesłuchaj. Możliwe że to człowiek Childana. Jeśli tak, to w tej chwili znajduje pod moim dowództwem, i ma przekazać ci wszystkie informacje dotyczące tego co się tutaj wydarzyło. Wy. - wskazał na kilku stojących w pobliżu żołnierzy - Jeśli więzień zacznie być agresywny, obezwładnić go. Jeśli mojemu podwładnemu spadnie choćby włos z głowy, nie dożyjecie jutrzejszego dnia. Zrozumiano? - obrócił się na pięcie do Ruki - Ty. Weź ze sobą kilka odziałów, i przeszukaj okolice twierdzy w poszukiwaniu Blinta… albo jego ciała. Reportuj jeśli znajdziesz cokolwiek. - rzucił spojrzenie na sanitariuszy, którzy cofnęli się z przestrachem - Wy. Doprowadzić czcigodnego Astartes do stanu używalności. A przynajmniej sprawić by mógł stać o własnych siłach. - wskazał na sierżanta - Ty. Udzielisz moim ludziom wszelkiego wsparcia jakiego od ciebie zarządają. Od teraz funkcjonujesz jako łącznik pomiędzy nimi a waszami oddziałami. - wskazał na panią porucznik i operatora voxu - Ty i ty. Ze mną. - rzucił jeszcze wzrokiem na żołnierzy - Sprawdzamy fortecę. Chcę oszacować szkody, i sprawdzić kto i co ocalało. Wszyscy znacie swoje zadania. Ruszać się. - zakończył, ciężkim, wyraźnie zirytowanym tonem.

- Prikaz - zasalutował Ruka, po czym podszedł do najwyższego rangą oficera nie licząc porucznik która szła z lordem Gregorem.
- Sliszeliś rozkazy, mam wziąć kilka oddziałów. Załatwmy to jak na kamradu broni przystało. Kogo możecie mi wypożyczyć na czas poszukiwań?
 
Arvelus jest offline