Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2013, 21:55   #106
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Nocna ekspedycja Valerie i Kane'a okazała się owocna, głównie za sprawą umiejętności Blue. Oczywiście drzwi nie dało się otworzyć. Tu zaskoczenia nie było, w końcu szejkowie, mimo posiadanych przez siebie możliwości, także nie byli wstanie tego dokonać. Za to udało się zlokalizować węzły sieci, z której korzystała Umbrella, a to dawało już konkretne wskazówki odnośnie kolejnych posunięć. Ponieważ do spotkania z Miracle nie pozostało już wiele czasu, postanowili przedyskutować wszystko rano, a pozostały czas zostawić na odpoczynek.

Podczas drogi aż nadto było widoczne, że niedługo pobyt w strefie Czerwonych stanie się dla całej grupy dość ryzykowny. No może poza Ghedim, z nim to w końcu nigdy nic nie wiadomo. Przewodnik irytował Felixa coraz bardziej. Na szczęście aktualnie nie musiał oglądać jego ciągle coś przeżuwającej mordy, ale ten obraz był bardzo żywy. Podobnie zresztą jak widok dziewczyny z rozwaloną głową i dzieciaków porzuconych w miejscu, które LuQman wynalazł jako pierwszą kryjówkę. Przez chwilę Raver zastanawiał się, czy może po prostu próbuje znaleźć sobie kozła ofiarnego, na którym będzie mógł dać upust swej frustracji, ale szybko nawet taka perspektywa przestała mu przeszkadzać. To dzikus, na nic więcej nie zasługuje. W dodatku cholernie niepewny dzikus, pracujący dla Arabów. Kolejna rzecz przemawiająca na jego niekorzyść.

Na miejscu Felix odebrał swoją paczkę, czując ciężar granatów i dodatkowych magazynków. Sprawdził pospiesznie, czy wszystko się zgadza, ale już na pierwszy rzut oka jasne było, że dostarczono mu dokładnie to, czego chciał. Nareszcie skończył się etap z bronią biologiczną. Dlaczego Arabowie zamierzali użyć broni, która mogłaby łatwo dosięgnąć także i ich, tego najemnik nie wiedział. I chyba nie chciał wiedzieć. W każdym razie, przy całej wymianie Felixowi towarzyszyło uczucie ulgi.

Po powrocie do kryjówki najemnicy zgromadzili się na parterze, chwilowo pozostawiając przewodnika i specjalistki samym sobie. Rusht jako pierwsza przemówiła w kwestii dalszego planu działania. Fox tymczasem kręcił się przy oknach, od czasu do czasu wyglądając przez jedno z nich. Gdy Valerie skończyła mówić, odwrócił się i kiwnął głową przytakująco.
- Te punkty to logiczny następny krok. I tak udajemy się do strefy rządowej. Nasz nowy kontakt musimy sprawdzić, to już ustaliliśmy wcześniej. Jeżeli nawali, to poszukamy czegoś na własną rękę. Co do kombinezu, na dłuższą metę nieujawnianie tożsamości Shade może nam sprawić więcej szkód niż pożytku. Ghedi natomiast... - Raver przerwał na chwilę.
- Współpraca z Czerwonymi dobiegła końca. Nic już nie wskóramy w ich strefie, w dodatku stali się strasznie podejrzliwi. W ostateczności wrócimy się tutaj. LuQman to balast. Jest niestabilny, niepewnej lojalności, a jego użyteczność poza strefą Czerwonych - bardzo ograniczona. Poza tym - Felix zmrużył oczy i spojrzał prosto na Kane'a - za dużo wie. Żadnych niepewnych, tymczasowych rozwiązań. Kula w łeb. - znowu przerwał, po czym zadeklarował:
- Mogę to zrobić ja.
- Nie - Shade pokręciłą głową - Nie możemy zabić kogoś, kto w sumie nie zrobił nam nic złego i kogo przydzielił nam zleceniodawca. Może ma problemy z prochami i lojalnością, dlatego trzeba go zamknąć do czasu aż wyjedziemy. Nie będziemy jednak postępować jak barbarzyńcy.
- I po tym “okresie przejściowym” - odpowiedział Fox pogardliwym tonem, choć twarz nie wyrażała emocji - chcesz tak po prostu znowu zacząć korzystać z jego usług? Albo wypuścić po… nie wiadomo ilu godzinach izolacji? Swoją drogą, bardzo barbarzyńskie, heh. Zakładając oczywiście, że będzie siedział tam, gdzie go zostawimy i nikt go nie znajdzie... bo taszczenie gościa z nami po strefie, w której nie ma wpływów, jest bez sensu. To niewiniątko rozwaliło łeb jakiejś dziewczynie i działa na dwa fronty, co samo przyznało. Bardziej podobał mi się Twój poprzedni pomysł. Co to było? “Sprzedawczyk i donosiciel”?
- Jeśli go zabijemy, nie będziemy lepsi od niego - powiedziała cicho najemniczka. - Poza tym jak się rozniesie, że zabijamy informatorów i przewodników trudno będzie nam znaleźć kolejnych, nie mówiąc już o poziomie ich lojalności.
- To Ty nie słyszałaś? Rzucił się na nas w amoku ze swoim rewolwerem. Nie było wyboru, trzeba go było zastrzelić - mruknął Fox.

- Popieprzyło cię, Fox? - warknął Kane. - Chcesz mu sprzedać kulkę? Może i to kawał skurwysyna, ale oni wszyscy tu są tacy. Poza tym to kontakt Miracle. Oznaczony jako lojalny. Ja nie zamierzam im się z tego później tłumaczyć. Nie zakładaj, że wiedzą tylko tyle, ile im przekażemy. Można im wysłać pytanie przez bezpieczną sieć. Zobaczymy co powiedzą, gdy określi się go jako niezwykle niestabilnego i stanowiącego zagrożenie dla akcji. Tymczasem zostaje z nami. Przemęczymy się jeszcze. Nikomu nawet nie trzeba kłamać kim jest, tylko pominąć nazwę zleceniodawcy.
- Jeszcze im o tym nie wspomniałeś? - zdziwił się Felix, mimo iż ciągle zachowywał spokój. - W sensie, o niestabilności i tym zagrożeniu. Czy nic nie odpowiedzieli?
Irlandczyk spojrzał Raverowi w oczy i nie odrywał wzroku przez dłuższą chwilę. Wyjął przy tym papierosa, wsadził sobie w usta i zapalił.
- Czy pytałem, czy możemy mu w łeb strzelić? - Uniósł brew. - Aon. Wystarczy mi, że ponownie zapewnili mnie o jego lojalności, pozwalając tylko zarządzać kasą. Jak dla mnie to brzmi tak jakby nie chcieli go stracić, aye? Wypadek wypadkiem, ale... - nie dokończył.
- No tak. Zatem zapewnią nas o jego lojalności jeszcze raz. “Oznaczony jako lojalny”, dobrze powiedziane. - Fox parsknął, po czym ręką odpędził od siebie dym. Ponownie odwrócił się do okna, milcząc przez jakiś czas.
- Niech zatem włóczy się za nami po tamtej strefie. To błąd, widzę jednak, że nic tu nie wskóram… chyba że przewidziana jest możliwość odwołania, Wysoki Sądzie? - Raver spojrzał na Shade kpiąco.
- Mnie też nie podoba się fakt, że musimy go ze sobą ciągnąć - Powiedziała najemniczka na wyraźną zaczepkę Foxa - Jednak priorytetem jest dobra współpraca ze zleceniodawcą.
- Jeśli tak to nazywasz - rzucił krótko Felix, wzruszając ramionami. Następnie znowu odezwał się do Kane’a:
- Ale jeden wybryk i leci kulka, hm?
- Fox, ugryzło cię coś w nocy? - Spojrzenie O'Hary stało się ostre. Wyraźnie nie podobało mu się marudzenie kolegi po fachu. - Jeśli Ghedi narazi nas w jakimkolwiek stopniu, to pozbędziemy się go. Bez informowania zleceniodawcy. Teraz skończmy tę dyskusję. W strefie rządowych uważajcie co mówicie, a zwłaszcza gdzie to mówicie. Pierwszy krok to załatwienie kryjówki, Peter, twoja w tym głowa. Drugi krok to sprawdzenie namiarów, które uzyskaliśmy. Blue może prześledzić tę firmę, z którą Umbrella się powiązała. Nikt nie chodzi sam, minimum dwie osoby. Uważajcie na potencjalny ogon. Pytania?
Irlandczyk postanowił uciąć czcze gadanie.

Ostatni z najemników zniknął kilka minut wcześniej. Jeanne zdziwiło to nieco. Zwykle któryś był i pilnował wszystkiego. A teraz beztrosko sobie wybyli. Odłożyła ona zatem swój holokomputer i zeszła w ślad za tym ostatnim z ekipy, która miała ich chronić. Ponieważ jednak ich drabina była raczej prowizoryczna, a doktor Øksendal nie była przyzwyczajona do poruszania się po czymś taki, zaowocowało to tym, że poślizgnęła się i obsunęła już na coś co miało być podłogą. Na szczęście nie zrobiła sobie krzywdy. Nie było tam zbyt wysoko. Skończyło się raczej na strachu i lekko przybrudzonym ubraniu. Pani biolog wstało otrzepała się i zaczęła rozglądać za jakimiś żywymi duszami w pobliżu. W końcu ich usłyszała.
- Nie zadam pytania co to za zebranie. - Odezwała się gdy z ust O’Hary padło pytanie o pytania. Podeszła bliżej przyglądając się zebranym. - Nie uzyskałabym pewnie odpowiedzi.
- Ależ cóż znowu. Po prostu wymieniamy uwagi na tematy … powiedzmy natury etycznej. – odezwał się milczący dotąd Wingfield. – Jakie jest pani zdanie na temat eutanazji? Na razie mamy 2:1 przeciw przy jednym głosie wstrzymującym się.
Na twarzy Petera, jak zwykle igrał ledwo zauważalny kpiący uśmieszek.
- Ghedi nie uzyskał prawa głosu, a teraz przepraszam Państwa na chwilę. Muszę wykonać jedna rozmowę. – Peter skłonił się lekko, ale gdy przechodził koło Jeanne, dotknął palcem jej spodni.
- Pobrudziła się Pani tutaj. – powiedział, zaraz potem dodał szeptem nachylając się do ucha dziewczyny. – Felix jest znakomitym czyścicielem, ale nie polecam jego usług.
Wingfield nie wyszedł z pomieszczenia, stanął sobie jednak z boku. Rozmowa nie trwała długo, już wkrótce Peter oświadczył:
- Załatwione. Chce 100 E$ dziennie za kryjówkę. Co nie jest wygórowaną ceną, nawet jak na Somalię. Co ciekawe mój kontakt wykazał zainteresowanie współpracą. Gotów jest przechować Ghediego, że się tak wyrażę … permanentnie. Niestety Fox. Jest zainteresowany wyłącznie żywym. – dodał przepraszającym tonem.

Jeanne wzdrygnęła się lekko, ale nie odsunęła. Odprowadziła mężczyzn spojrzeniem. Chwile przyglądała się rozmawiającemu najemnikowi, po czym znów skupiła uwagę na pozostałej trójce, nadal czekając, chyba na wyjaśnienia z ich strony.

Shade wzruszyła ramionami. Najwyraźniej nie miała ochoty wyjaśniać sytuacji pani doktor, w końcu jednak powiedziała:
- Planowaliśmy kolejne posunięcia.
- Kolejne posunięcia?? - Øksendal uniosła pytająco prawą brew. - Dobrze wiedzieć. - Jeszcze raz omiotła spojrzeniem całe towarzystwo. - Cóż zatem zostało zaplanowane? - Nutę kpiny dało się wyczuć w tej wypowiedzi. - I kiedy pionki miały się dowiedzieć?
- Narada właśnie dobiegała końca - zakomunikował Felix, krzywiąc się nieco. - Plan wyklarował się dość jasny, sprawy... techniczne Was nie dotyczą i nie musicie się tym martwić. Dzięki naszym staraniom kolejna kryjówka może być lepsza od tej obecnej, a przewodnik nie będzie utrudniał nam misji. Wszystko w celu zapewnienia Wam jak największego bezpieczeństwa i jak najszybszego wykonania powierzonego nam zadania - zakończył beznamiętnym tonem, zupełnie jakby recytował jakąś formułkę z pamięci. - Pełen profesjonalizm, ma się rozumieć.
- A to bardzo ciekawe. Jakiś czas temu była mowa, że przewodnik jest potrzebny, gdyż zna teren. A teraz już utrudnia, tak?? Ciekaw cóż też spowodowało, że nastąpiła taka gwałtowna zmiana podejścia do jego osoby?? - Zdziwiła się wręcz teatralnie.
- Nie zrozumiała Pani - znowu odezwał się Fox. - Udajemy się do kolejnej strefy, gdzie panują inne warunki i inni ludzie rozdają karty. To zmienia parę kwestii, ale znaleźliśmy rozwiązanie. Jak mówiłem, nie musicie się tym martwić. Nie ma tu za wiele do tłumaczenia. Proszę się skupić na swojej części zadania.

Pani biolog westchnęła bardzo głośno. Nastąpiła krótka chwila ciszy, podczas której kobieta przyglądała się po raz nie wiadomo który osobom mającym zapewnić jej bezpieczeństwo.
- Powtarzanie, że nie muszę się martwić nie rozwieje moich wątpliwości. - Odezwała się w końcu. - Naprawdę. - Wyraźnie zaakcentowała to słowo. - Gołym okiem widać, że nie jest dobrze. Nie oczekuję apartamentu w Hiltonie, ale to… - Ruchem ręki wskazała na budynek w którym się znajdowali. - I ja mam się nie martwić?? - Spytała całkiem poważnie. - Tak wiem. - Nie dała dojść nikomu do głosu. - Powinnam wam zaufać. - Uśmiechnęła się kwaśno i ironicznie jednocześnie. Potem odwróciła się na pięcie i ruszyła z powrotem zostawiając czwórkę najemników samych.
- Zbierajmy się, zanim zrobi coś głupiego - powiedział cicho Raver, wskazując głową na odchodzącą Jeanne.

Kane bez wyrazu przyjął pojawienie się pani doktor. To nie było pierwsze jej przedstawienie i zapewne nie ostatnie, więc spływały po najemniku niemal od razu. Zresztą, Fox próbujący jej to wytłumaczyć zrobił wystarczająco dużo. Gdy odeszła, skinął głową na słowa Ravera.
- Kobieta przyzwyczajona do tego, że inni skaczą wokół niej? Jestem bardzo ciekaw, jak ona się wpieprzyła w ten syf. - Dopalił papierosa i wyrzucił niedopałek. - Ruszamy. Peter, rozumiem, że masz adres? Jak mamy im zapłacić?
- Mam. Pieniądze zostawiamy im przed drzwiami - odpowiedział Wig.
- Peter, jak dla mnie wyglądasz na zdrowego - ocenił Felix, przyglądając się towarzyszowi krytycznie. - Pokierujesz.

Postawę towarzyszy Raver przyjął z rozczarowaniem. Oni naprawdę woleli wlec ze sobą tego ćpuna niż wybrać pewniejsze, prostsze rozwiązanie. Barbarzyństwo. Kontakt Miracle. Zapewnienia o lojalności. Dla Felixa to były tylko wymówki; przeszkody, które zresztą mogliby obejść. W najlepszym wypadku LuQman będzie jak wrzód na dupie, w najgorszym - narazi ich wszystkich. Swoją drogą, ciekawe, jakimi niespodziankami dzikus ich jeszcze uraczy. Bo co do tego, że jakimiś na pewno, Fox wątpliwości nie miał żadnych. Może chociaż nadarzy się okazja, by go solidnie okopać... a może trzeba będzie losowi tutaj pomóc. Raver nie miał zamiaru wchodzić w poważny konflikt z resztą w sprawie kogoś, kto nie był tego wart, ale człowiek musi sobie czasem pozwolić na takie małe przyjemności.

Kryjówki, którą załatwił Peter, nie dało się nazwać kryjówką. Za to pierwszy raz mogli się pokusić o użycie słowa "znośna". Mieszkanie bowiem znajdowało się mniej więcej w środku strefy rządowych, na ostatnim piętrze czteropiętrowego, murowanego budynku z płaskim dachem. Zajmowało połowę przestrzeni piętra, miało także sprawne, choć zwykłe drzwi. Obok znajdowała się nawet skrzynka, w której mieli właśnie zostawiać pieniądze w określonych porach dnia. Cóż, swojej obecności tam ukryć i tak nie mogli. Pomijając straże i kamery wyłapywane na ulicach, w budynku żyło bowiem dużo zwykłych mieszkańców Mogadiszu. Nawet po chwili przebywania w tej strefie szybko doszli do wniosku, że jest najbardziej cywilizowana ze wszystkich. Być może również najbezpieczniejsza. Zatrzymano ich dwa razy, lecz były to bardzo krótkie postoje, podczas których skanowano twarz kierowcy i zaglądano do vana. Niewątpliwie upewniano się, czy nie jadą samochodem-pułapką.

Samo mieszkanie nie miało wysokich standardów, za to przynajmniej miało jakieś. Trzy pomieszczenia oddzielone kotarami, coś na kształt kuchni i przede wszystkim - łazienka z prysznicem, z drzwiami na klucz. I woda do tego. Był też prąd. Podstawowe sprzęty. Jak na to co przeżyli wcześniej, to wyglądało niemal jak hotel. Nawet jeśli najemnicy mogli obawiać się faktu, że każdy może beznadziejnie łatwo dowiedzieć gdzie przebywają. Przynajmniej były dwie drogi ucieczki - na dół i na górę.

Felix skłonił się, otwierając drzwi przed Jeanne i puszczając ją przodem.
- Pani Oksendal, mam nadzieję, że nowe lokum bardziej przypadnie Pani do gustu niż poprzednie. Niestety, to bardzo dziki kraj, a wszystkie miejsca w Hiltonie były już zajęte. Robimy co możemy. Niech nam Pani wybaczy. - Ton był niemalże przepraszający, lecz uśmiech, który mu towarzyszył, mógł już oznaczać wszystko.
- Ukontentowana jestem w pełni. - Posłała najemnikowi beznamiętne spojrzenie. - Nareszcie zaczynam wierzyć w wasze zapewnienia. - Ta część jej wypowiedzi nie pozostawiała złudzeń. Nawet dziecko wyczułoby ironię.
- Nawet Pani nie wie, jak się cieszę - Raver przewrócił oczami, gdy Jeanne już weszła. Następnie poczekał, aż wejdzie reszta, sam wchodząc jako ostatni. Położył swój plecak w kącie i rozejrzał się po wnętrzu.
- Co jest bliżej, to coś przypominające meczet czy ten drugi punkt? Nie mamy tutaj szans na ukrycie się, trudno będzie też węszyć przy takim tłumie. Zresztą, w ogóle wygląda na to, że strefa jest nieźle kontrolowana. Nie wiem, czy nas do tego dużego budynku wpuszczą. Jeżeli nie nadłożymy zbytnio drogi, może lepiej najpierw sprawdzić drugi punkt. Wygląda na coś mniej ważnego, albo więc szybko wykluczymy, że jest warty uwagi, albo natrafimy na jakiś trop. Tak czy siak, według mnie pójdzie łatwiej niż z tym pierwszym.
Po chwili Fox wyciągnął holofon i zwrócił się bezpośrednio do Blue:
- Tak na marginesie, te adresy… - najemnik potrząsnął holofonem - Nie wiem, czy miałaś okazję je wcześniej sprawdzić. Może Arabowie wiedzieli coś, czego nie wiemy my. Jeżeli któryś adres pasuje do tej strefy… - resztę pozostawił niedopowiedzianą.
- Mmm… cywilizacja… - zamruczała Shade na widok pomieszczenia z prysznicem. - Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę na kąpiel. Skoro nikt się nie zgłasza zamawiam je pierwsza. Potem bym się przespała i mogę ruszać zobaczyć ten duży budynek. Przez ten czas naładują mi się baterie kombinezonu.

Kane opadł na wysłużony fotel, który niebezpiecznie jęknął po jego ciężarem i westchnął z przyjemności. Zerknął na Foxa, który zaczął stwierdzać oczywistości i przeniósł wzrok na Shade.
- Jeśli pójdziesz sama, musisz mieć się na baczności. Możemy pojechać we trójkę. Wyrzucimy cię przy jednym z celów, we dwóch pojedziemy do drugiego. Po drodze zabierzemy cię znowu. Można to zrobić tak, by nic nie zauważyli. Ktoś jak zwykle musi zostać. Któryś chętny? - wyszczerzył się do Wiga i Foxa. - Niezależnie od wszystkiego dalszy plan ustalamy po zwiedzeniu obiektów. Nikt nie ryzykuje bardziej niż trzeba, na razie nie wiemy czy są istotne. Blue, masz jeszcze trochę tych urządzeń, czy może pojedziesz z nami?

Felix spojrzał najpierw na O’Harę, potem na Wiga, a w ostatniej kolejności na związanego LuQmana, gdzie najpierw trochę się skrzywił, a po krótkiej chwili nieco uśmiechnął.
- Wig, siedziałeś ostatnio. Możesz iść, jak chcesz.
Blue ocknęła się nagle, zamrugała oczami i przyglądała się Raverowi przez moment, po czym przecząco pokręciła głową.
- Adresy… Nie zajmowałam się tym zbytnio. Tutejsze ulice nie mają oznaczeń, łatwiej pewnie byłoby zapytać tutejszych. Ciężko też ocenić, czy się pokrywają. Lokalizacja punktów na mapie została określona na podstawie czegoś zupełnie innego.
Fox skinął głową na opóźnioną reakcję hakerki. Zaraz potem odezwał się Peter. Wyraz twarzy miał taki jak zwykle.
- Odpuszczę sobie tę kolejkę, rezerwując jednocześnie następną. Przejedziesz się, Felix.

Nie wyruszyli natychmiast. W końcu trzeba było skorzystać z komfortów, jakie oferowało to mieszkanko. Mieszkanko, nie kryjówka. To istotna różnica, która nie mogła umknąć żadnemu z najemników. Wkrótce wszyscy, którzy mieli jechać, znaleźli się jednak w wozie. Raver włączył silnik, wrzucił bieg i ruszył w kierunku wyróżniającego się punktu. Zgodnie z planem, Valerie miała wyjść pierwsza i przeprowadzić tam mały rekonesans, podczas gdy Felix i Kane sprawdzą drugą lokalizację. Ciekawe, co tym razem pójdzie nie tak...
 

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 09-09-2013 o 22:17.
Cybvep jest offline