Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2013, 15:37   #9
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Niezłego masz kopa, Mała - powiedział cicho Veles, gdy drow-dozorca dokonywał selekcji wśród sojuszników napastliwego (a pewnie i napalonego) przywódcy lokalnej bandy.
Debra zerknęła w stronę dochodzącego jej głosu. Faktycznie musiała zadrzeć głowę.
- A co, Drągalu? - zapytała patrząc w przestrzeń gdzieś za jego lewym uchem. - Chyba nie chcesz sprawdzać czy ciebie też dam radę dosięgnąć? - Mrugnęła w przelocie do wysokiego blondasa.
- Za bardzo sobie cenię niektóre fragmenty mego ciała - odparł, zagryzając usta w tłumionym uśmiechu. - Wolę żebyś sobie znalazła inny obiekt do ćwiczeń. Ale - skłonił głowę - jeszcze raz mówię, to było niezłe. Szkoda, ze drugi raz nie trafiłaś go w zęby. Wtedy z pewnością nauczyłabyś go rozumu.
- Ano szkoda - potwierdziła zgodnie. - Kiedy wróci, zabawa zacznie się od nowa. Ale efekt zaskoczenia szlag trafił - dodała już bardziej ponurym tonem.
- Od razu byś ich ustawiła i byłby spokój. Wiedzieliby, kto rządzi, i że to nie są oni - stwierdził Veles.
- Za wcześnie zaczął pysk drzeć. Albo ja się spóźniłam - skomentowała niechętnie. - Nie trzeba było go do głosu dopuszczać. Teraz będą razem. Mają czas coś zaplanować. Słowem, mam przechlapane. Nie uważasz? - Uśmiechnęła się krzywo do Drągala.
- Nie tylko ty. My wszyscy. I to nie tylko z powodu tego watażki, któremu się wydaje, że może rządzić całym tym światkiem - odparł Veles. - Ty byłaś jako pierwsza, a potem przyszłaby kolej na pozostałych. Mam wrażenie, że trzeba się będzie z nim rozprawić zaraz po powrocie.
- I sądzisz, ze damy radę całej siódemce? - prychnęła. - We dwoje? No może we troje - poprawiła się. - Ta ślicznota też ma się czego bać. - skinęła w stronę chłopaka, który wsparł ją ostatnim razem.
- Kto mądry, ten się przyłączy do nas - odparł Veles. - Niektórzy nie wyglądają na takich, których bawiłaby rola popychadeł czy zabawek jakiegoś byle drowa.
Spojrzał w stronę dwóch orków, które nie wyglądały na zbyt pokorne.
- Oby - stwierdziła Debra śledząc spojrzenie blondasa i taksując wzrokiem dwóch trzymających się dotąd razem “zielonych”.


***



Gnom stał w grupie razem z pozostałymi “sprzątaczami” z jakimś widelcem w dłoni. Nie za bardzo wiedział, co teraz zrobić. Rozejrzał się dookoła. Jego wzrok natrafił na swoim towarzyszy.
- Eeee… To… Co robimy?- spytał zbity trochę z tropu.
- W domu nie nauczyli cię sprzątać? - zdziwił się Veles. - Trzeba to wszystko usunąć i wypucować podłogę. Na ten szpikulec możesz nadziewać co ciekawsze kawałki - dodał.
- O w mord… - zaczęła Debra, wbijając i podnosząc na szpikulcu fragment… czegoś, co jeszcze niedawno z pewnością było żywe. - … dę - skończyła nieco bełkotliwie, gdy podniesione coś rozerwało się i spłynęło po haku. - Zaraz rzygnę.
Pochyliła się przełykając szybko ślinę i ciężko oddychając.
- No, no... uspokój się. Odetchnij głęboko. - Veles udzielił nieco spóźnionej porady.
- Serio? - żachnęła się, po czym splunęła i wyprostowała się, chyba jeszcze bardziej blada na twarzy, niż zazwyczaj.
- Nie mogłaś wybrać zwykłej łopaty? - spytał. - Zawartości tego narzędzia nie trzeba się tak dokładnie przyglądać.
- Brałam, co dawali - odparła dziewczyna.
- Chcesz się zamienić? - spytał uprzejmie Veles.
- Jeszcze nie jestem pewna - odpowiedziała zgodnie ze stanem faktycznym. - Trzeba by to wszystko w jedno miejsce zgarnąć.
- Więcej pracy dla mnie - rzucił z kpiną Veles - Warto sprawdzić - dorzucił szeptem - czy nie znajdziemy czegoś, co by się nadało na broń.
 
Kerm jest offline