Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2013, 20:15   #201
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Dla Estalijczyka walka z urokami pogody była dość nieznośna, może daleko było jej do traumy jaką wywołała latająca głowa w kopalni, ale wolałby już chyba stoczyć kilka bitew w orkami niż z deszczem i zimnem. W jego słonecznym , ciepłym państwie taka pogoda praktycznie nie istniała, no może czasami nie było najcieplej, ale wówczas siedziało się w karczmie przy piwie, więc i tak się tego nie odczuwało... Czyżby zaczynała go dopadać nostalgia za wygodnym i przyjemnym życiem? Nie … byle deszcz, wichura, ziąb ani nawet wilgoć, nie mogła zwyciężyć jego chęci do zaznania przygody, adrenaliny i sławy … niekoniecznie w tej kolejności. Skutecznie jednak osłabiła jego zapał do rozmów, śpiewów czy wszędobylskiego uśmiechu który zazwyczaj nie znikał z jego twarzy. Widok chatki wyraźnie poprawił mu humor, do tego stopnia iż zaczął nucić pod nosem jedną z obleśnych śpiewanek, szybko jednak mu odszedł gdy zobaczył właściciela domostwa.

- Chyba nie zamierzacie tam wchodzić? - Rzucił osłupiony , praktycznie do pleców towarzyszy, którzy niczym na wyścigach zaczęli się pchać do domu trędowatego.

Zapach który dobiegał z chałupy tylko potwierdzał najgorsze obawy estalijczyka. Najwyraźniej mieszkaniec próbował zagłuszyć odór gnijącego ciała i siedlisko choroby aromatycznymi zapachami... normalni ludzie nie stosowali tego typu kadzideł...
Spojrzał nerwowo po towarzyszach z których chyba jedynie Lotar zachował resztki zdrowego rozsądku, także elfka wyraźnie kręciła nosem na pomysł udania się do środka, przemówił więc do nich i do niezdecydowanej do tej pory reszty, gdy tylko ochotnicy wróżb przeklętych wparowali do środka.

- Przecież ten facet jest trędowaty. U nas nawet dzieci wiedzą, żeby od takich trzymać się z daleka... trąd zresztą to tylko jedna z możliwości, równie dobrze może to być mutacja. Z dwojga złego nie wiem co gorsze, ale nie mi wybierać. Spędziliśmy już jakiś czas na zewnątrz, jeden dzień więcej nie zrobi różnicy, odpoczniemy gdy dotrzemy na miejsce, co wy na to?

Nie uśmiechało mu się wchodzić ani tym bardziej nocować w siedlisku zarazy, w chwili obecnej zaczynał się nawet obawiać tych co tam weszli i przynajmniej przez tydzień, albo i miesiąc nie zamierzał utrzymywać z nimi bliższego kontaktu. Kto wie czy już się czymś nie zarazili. Wizja gnijącego ciała , bólu i rozterek nie podobała mu się wcale a wcale. Dobrze tez wiedział, że łatwiej obecnie pomyśleć o zakończeniu żywota w takiej sytuacji, niż realnie je skrócić gdyby już doszło co do czego. Ludzie z łatwością myślą o śmierci czy umieraniu, dopóki tak naprawdę sami nie staną o krok od własnego zgonu, wówczas zadziwiająco mocno czepiają się życia, nawet najwięksi orędownicy umierania... Nie wiedział, czy gdyby sam zaraził się trądem, czy starczyłoby mu odwagi i determinacji aby skończyć z sobą, czy też szukałby ratunku do samego końca, a może po prostu egzystowałby ile by się dało i jak by się dało... Wolał nie stawać przed takimi wyborami. Dzień choćby najgorszej wilgoci, mrozu i nieprzyjemności nie równał się w żaden sposób z latami trędowatej męczarni...

Powoli zabrał się za zbieranie opału, wiedząc, że ognisko poprawi mu chumor i ogrzeje przemarźnięte ciało.
 
Eliasz jest offline