Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2013, 16:46   #30
VIX
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
Helvgrim wcale nie chciał nieść nieprzytomnej Amelii, był do tego zmuszony, a to mu się wcale nie podobało. Cudem uzdrowiony Tupik, tak uzdrowiony... lepiej było tak o nim myśleć niż że został cudem ożywiony. Tak czy inaczej, Tupik zachowywał się całkiem normalnie, tak jak przed tym kiedy wraży bełt zagłębił się w jego karku. Sytuacja była tak dziwna jak te opisywane nie raz w karczemnych progach przez starych pijaczków co to ponoć wszystko widzieli już w sym życiu. Sranie na młyn, a nie widzieli... Helvgrim Sverrisson, wojownik z twierdzy Azkarh żył już ponad pięćdziesiąt lat na tym świecie i nigdy takiego cudu nie widział. Czas by o tym wszystkim pomyśleć miał nadejść już wkrótce.

Mała, ludzka dziewczyna która była bez przytomności wyglądała dziwnie siedząc na ośle, do tego te zakrwawione ręce. Helvgrim otworzył bukłak z wodą i umył jej dłonie i ramiona... ~cudowne dłonie... przeklęte dłonie ~. Pomyślał. W drodze podtrzymywał ją by nie spadła ze zwierzęcia. Sverrisson doradził też von Goldenzungenowi by ten okrył się płaszczem lub kocem, wszak ubranie jego wyglądało jakby co dopiero opuścił rzeźnię, wszystko miał pokryte krwią.

Mieli szczęście. Ludzie w miasteczku zdawali się mieć za dużo własnych spraw na głowie by zerkać na trójkę podróżnych. Szkoda że nie było czasu by się zatrzymać, napić piwa, najeść gulaszu, odwiedzić szewca i sprawdzić czy aby kto nie jedzie w ich stronę co by zyskać na bezpieczeństwie. Dziwne, ale Helvgrim myślał teraz głównie o swoim bezpieczeństwie dla odmiany. Trudno było zaufać Tupikowi, a już na pewno nie małej Amelii. Te wszystkie możliwości o których wcześniej myślał kransolud przemijały tak szybko jak szybko kramy pojawiały się i znikały z oczu, pośpiesznie wędrującej trójce z osiołkiem.

Dobrze że przeciwległe bramy były za dnia szeroko rozwarte i nie kontrolowano wychodzących tak bardzo jak tych wchodzących w mury. Helvgrim i tak zaproponował że powinni opuścić miast osobno. Najpierw Tupik i Amelia, a Helvgrim później. W razie wpadki halfinga i ludzkiej dziewczynki, krasnolud mógł przyjść z pomocą, a jeśli Helv wpadłby w ręce strażników, to zawsze dziecko byłoby już bezpieczne za bramą. Bogowie patrzeć musieli tego dnia przychylnym okiem na potrzebującą pomocy trójkę... brama została daleko za plecami dziecka i jego dwóch ochroniarzy. Na szczęście.

Szkoda że opat nie powiedział więcej o nadprzyrodzonych zdolnościach małej, przynajmniej wiedzieliby na czym staoją, a tak... co można było zrobić z nieprzytomnym dzieckiem? Sverrisson po raz pierwszy od lat bał się. Zadał śmiertelny cios monstrum z Faulgmiere, zabijał zastępy orków, ściągał głowy z karków trolli i ogrów... ale nie bał się tak jak teraz, o bezpieczeństwo i zdrowie małej istotki. Syn Svera zastanawiał się też nad tym czy jego obawy o dziecko są prawdziwe? Czy aby dziwne i niepojęte moce małej nie opętąły umysłu khazada by ten się o nią martwił i troszczył, by był jej sługą i dążył za wszelką cenę do ochrony jej osoby? To byłoby przerażające.

Zmierzch i obóz nie przyniosły odpowiedzi. Dziecko wciąż było bez przytomności, któż mógł wiedzieć czy aby nie podróżowało już do krainy swych przodków? Jedząc kawał suszonej wołowiny, Helvgrim patrzył jak Tupik opiekuję się małą.

- Będziemy musieli odszukać medyka. Inaczej może nigdy się nie wybudzi. Tak, musimy zasięgnąć języka doświadczonego w tej materii osobnika. Innej rady nie ma. - Sverrisson mówiąc to obserwował reakcję niziołka. Spodziewał się że ten przerazi się, to byłby znak że czarne moce nim zawładnęły. Jednak nie, Tupik nie był zaskoczony czy przerażony. To dobrze. Nawiązała się między przyjaciółmi rozmowa... ze szczerą nadzieją w sercu Helvgrim pragnął by tak jak kiedyś Tupik był sobą. Ale czy był?

***

- Hmm? Co się dzieje? - Zapytał Sverrisson. Tupik wybudzał go dość gwałtownie ze snu. Czekać nie trzeba było długo by do uszu khazada doszły słowa rozmowy między zbliżającymi się nieznajomymi, którzy ewiedentnie mieli złe zamiary wobec trójki podróżnych. Co więcej, cała trójka wydawała się być im znana, a to znaczyło że należało zasięgnąć języka.

- Jednego żywcem. - Helvgrim powiedział szeptem do Tupika i pokazał ręką że postara się obejść ich z flanki. Jeśli ci wejdą prosto w środek obozu, krasnolud miał ruszyć na nich z zaskoczenia. Szturmować oszlalale tak by ci od samego faktu starcia z nim zesrali się na rzadko... taki był plan Helva. Prosty.
 

Ostatnio edytowane przez VIX : 11-09-2013 o 18:00.
VIX jest offline