Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2013, 18:48   #13
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
W chwili, gdy większość niewolników w klatce ruszyła w kierunku szlamu, czy to ratować elfa, czy to pozbyć się zagrożenia, gnom postanowił skorzystać z zamieszania i ukrył się za kokonem pająków. *Oby tylko teraz nie wylazły z tego kokonu! Garlu Świetlistozłoty miej łaskę i niech te obrzydlistwa teraz nie wylezą z kokonu!* Zaczął błagać swego boga w duchu, gdy pozostali zajmowali się szlamem.

Gdy był już chwilowo bezpieczny za kokonem uspokoił skołatane nerwy. Nie lubi takich nagłych ekscesów. Instynktownie rozejrzał się, czy aby nie pojawił się następny zabójczy szlam, ale tym razem po tej stronie klatki. Gdy niczego nie zauważył zaczął rozważać sytuację. *A co jeśli im się nie uda? Co będzie ze mną?* Przemknęła mu myśl i spotęgowała ciekawość, która przeważyła nad zdrowym rozsądkiem "Niuchacza" i ten wychylił się zza bezpiecznej osłony kokonu.

Zobaczył tam, jak chodzące kupy szlamu są tłuczone, dźgane, czy co tam jeszcze można z nimi robić, przez większość zgromadzonych w klatce. Ujrzał też, że elf, którego pożerał jeden szlam jest teraz poza szlamem, ale tak, czy tak jego stan wydawał się co najmniej zły. Mimo tego nie mógł być tego pewnym nie znał się na leczeniu. Mimo zamartwianiem się nad elfem jego wzrok momentalnie wrócił do otwartego boju, który miał miejsce obok. Szybko spojrzał na swój czyszczak, który spoczywał mu w rękach. Zacisnął na nim dłonie i czym prędzej ruszył na napastników. Dobiegł jednego z nich od tylnej strony, o ile w ogóle taką to coś posiadało i wbił w galaretowate cielsko harpunopodobny przyrząd. Przyszpilił szlam do ziemi, a wtedy ten znieruchomiał i rozlał się na wszystkie strony. Dinin momentalnie odskoczył.
-Ha! Nie było trzeba zadzierać z nami ty głupia galareto! *Tfu!*- Powiedział uradowany ocaleniem życia swojego i pomocą innym, po czym splunął na szlam, a przynajmniej spróbował, bo napluł tylko na swoją brodę.
 
Zormar jest offline