Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2013, 20:29   #133
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Irmina patrzyła na plecy oddalającego się starca, który najwyraźniej nie miał zamiaru dać jej możliwości by wypowiedziała na głos ewentualne zastrzeżenia co do zwracania się do niego po imieniu. Wzruszyła ramionami. Skoro nie chciał by zwracała się do niego grzecznościowej formie, której okazywanie w stosunku do osób starych wyniosła z rodzinnego domu, nie musiała tego robić. Nie mała zamiaru zawracać sobie tym głowy.
Najpierw wraz z innymi udała się na audiencję u kapitana, który najwyraźniej z bezpośredniego źródła pragnął uzyskać informację na temat ich ostatnich odkryć i planowanych dalszych posunięć zmierzających do rozwiązania sprawy, która nagle okazała się bardziej skomplikowana niż początkowo przypuszczał.
Wysłuchał mężczyzn w ciszy, kiwając głową przy niektórych fragmentach wypowiedzi. Odezwał się po tym jak Thomas skończył.
- Dlatego powiedziałem, że tylko na początku myślałem o gangach. Teraz to brzmi bardziej jak... kult - powiedział to słowo po sekundowej przerwie, z wyraźnym niesmakiem. - Przyprowadzono do mnie tych garbarzy. "Czerwona Strzała" wydaje się w tym nie mieć udziału innego od przekazania przesyłki, za co pobiera zwyczajowe opłaty i nie wgłębia się w to co to jest, o ile jest to legalne. Rozmawiałem z Curdem. Twierdzi, że przekazy nadawane były przez podrostków, za każdym razem innych. Dotychczas zdaje się, było trzech. Z listem i pieniędzmi dla Altzwiga i Jochutza. Zatrzymaliśmy ich, ale jest bardzo mało prawdopodobne, by maczali w tym palce. Ciągle siedzieli w karczmie i jest na to mnóstwo świadków.
Podszedł nagle do krzesła i usiadł ciężko, pocierając czoło w zamyśleniu. Potem uniósł wzrok, tym razem bardziej przyglądając się milczącym dotąd kobietom.
- Czy macie jeszcze jakieś tropy? Co zamierzacie dalej? Mogę zamknąć garbarnie, lecz czy nie macie wobec nich jakichś planów? Jego Luminencja Mauer poczynił jakieś kroki? Te znaki z garbarni wyglądają na coś, w czym mógłby się wreszcie przydać - ostatnie zdanie wypowiedział z wyraźnym sarkazmem, po którym można było wyczuć, że za arcymagiem raczej nie przepada.
- Mam zamiar po tej rozmowie udać się do arcymaga, by go osobiście o to zapytać. - Powiedziała Irmina na wyraźnie w jej kierunku wypowiedziane słowa - Jeśli nie będzie w stanie nic nam powiedzieć, będę szukała w zbiorach biblioteki. Może uda się coś znaleźć. Dodatkowo mamy zamiar przeszukać tutejsze kanały. Są poszlaki wskazujące na obecność w mieście skavenów. To jedno z miejsc w których mogą się ukrywać. Bylibyśmy wdzięczni za jakieś wsparcie na tę wyprawę. Jeśli natrafimy na większe skupisko przeciwników nasze siły mogą okazać się niewystarczające.
- A jeśli wspomniał pan już o tych garbarniach, to może lepiej je zostawić. Skoro tam przychodzą, może uda się ich tam spotkać
- dodała Hanna. - Inaczej znowu będziemy musieli szukać. A dzisiaj znowu zanosi się na deszcz. Tylko wtedy atakują - służka zadrżała uśmiechając się nerwowo.
- Pamięć mnie już mami być może i nie wiem czy wspomniałem o tym czy nie, ale panna Adele Katzenblum otrzymała ode mnie kopię owych znaków znalezionych na ścianach garbarni. - Thomas spojrzał na Irminę i skinął lekko w jej stronę głową. - Warto z nią ten temat poruszyć, tak sobie myślę. Ona mogła już dowiedzieć się znaczenie więcej niż my. Od dawna wiadomo że kapituła inkwizycji ma potężne źródła wiedzy, zasilające szeregi ich łowców. Pytanie tylko czy owa kobieta podzieli się z nami ową wiedzą. Oczywiście to tylko teoria ale warto by porównać wiedzę herr Mauera z tym co odkryła już fraulein Katzenblum. - Goethe mówiąc bezwiednie owijał sobie wąs wokół palca.
- Chciałbym też zapytać o jeszcze jedną rzecz kapitanie. Myślę że w imieniu nas wszystkich. Czy nie uważasz herr Marcusie, że miałoby sens rozszerzenie naszych kompetencji w Avereheim? Czy jest jakiś sposób by nam ułatwić zadanie? Tak byśmy nie musieli czekać na straż miejską jeśli trafimy na miejsce podobne garbarniom Jochutza i Altzwiga. Najświętsza Vereno broń od tego, ale jest to niewykluczone, nie ukrywajmy. - Goethe zadał pytanie które od dłuższego czasu chodziło mu po głowie.

Baerfaust zagapił się na Thomasa, a potem zmarszczył brwi.
- Kompetencji? Być może mógłbym zaufać tobie, sługo Vereny, ale pozwolić pozostałym, z dużą dozą prawdopodobieństwa nawet nie znającym lokalnego prawa, przejąć obowiązki straży? To się nie wydarzy - głos miał ostry, surowy. Można się zresztą było spodziewać po całym jego zachowaniu i aparycji. W końcu mieli wśród swoich choćby Klausa. Nie mogli spodziewać się, że kapitan nie spróbuje się dowiedzieć trochę o każdym z nich. - Jeśli chodzi o garbarnie, dobrze. Porozmawiam też z Adele, gdyby wam się nie udało jej przekonać. Niestety nie mogę przydzielić strażników do badania kanałów, mogę jednak posłać po tych kilka osób odpowiedzialnych za tę część Averheim. Nie mamy straży kanałowej rodem z Nuln czy Altdorfu, lecz ci ludzie znają te miejsca.

Akolita pokiwał głową w pełnym zrozumieniu, ukłonił się uroczyście i usiadł na krześle. Od tej pory siedział już cicho. Powiedział już wszak co miał do powiedzenia.
- Zaczekamy więc na kanalarzy w “Trumnie Kowala”, herr kapitan - rzekł Almos, po czym ukłonił się i skierował do wyjścia.
Hanna pozostała jeszcze chwilę, odrzucając włosy do tyłu i nieśmiało uśmiechając się do kapitana.
- Skoro nie może pan dać nam strażników do sprawdzania kanałów, to może chociaż jedną osobę do pomocy w obserwacji garbarni? Myślę, że ktoś powinien tam ciągle być, zbliża się deszcz… a wolę to niż chodzenie pod ziemią - te ostatnie słowa skierowała do towarzyszy.
Kapitan zastanowił się nad słowami dziewczyny po czym skinął głową i powiedział:
- Dobrze przydzielę ci dwóch ludzi, ale tylko na kilka godzin teraz i trochę po zmierzchu. Potem jednak robi się zbyt niebezpiecznie dla strażników w pełnym umundurowaniu.
- Do tego czasu powinniśmy już wrócić z kanałów
. - Powiedziała Irmina pocieszająco do Hanny.

***

Uwaga Almosa na temat bezpiecznego poruszania się po mieście była całkiem słuszna, ciekawe tylko dlaczego zaraz po jej wypowiedzeniu mężczyzna oddalił się od nich samotnie? Może miało to dotyczyć tylko kobiet? Irmina nie skomentowała tego, ale zaproponowała służce, żeby najpierw udali się razem do arcymaga, a potem oboje z Hansem odprowadzą ja do jej pani. Przystała na tę propozycję z entuzjazmem.
Wizyta u Konrada Mauera nie była długa. Averheimski mag stwierdził, że owszem był w garbarni i na miejscu obejrzał pozostawione tam ślady, ale poza tym że to ślady chaosu nic na razie nie był w stanie stwierdzić. Może uda mu się zdobyć jakieś informacje, ale na pewno nie za szybko. Irmina dowiedziała się też od niego, że nie ma potrzeby, by traciła czas przeszukując zbiory biblioteczne, gdyż wiedza zakazana nie była przetrzymywana w takich miejscach jak małe świątynie w miastach na obrzeżu imperium, a jeśli nawet to i tak nikt by się nie przyznał do posiadania czy przechowywania takich informacji.
Młoda czarodziejka wychodząc z domu arcymaga zastanawiała się dlaczego nie powiedział jej o tym Thomas. Przecież jako sługa świątyni Vereny powinien posiadać informacje na ten temat.
Wraz z Hanną udali się do domu jej pani, a gdy dziewczyna przekazywała uzyskane informacje poczekali na nią w kuchni, gdzie kucharz zachęcony uśmiechem i oświadczeniem Irminy na temat roznoszących się wkoło cudownych aromatów uraczył ich degustacją kilku smakołyków ze stołu arystokraty. Irmina musiała przyznać, że dawno nie jadła tak wykwintnych potraw.
Potem, gdy wróciła służka, udali się do domu kupca gdzie czarodziejka przebrała się ponownie z spodnie i wygodna bluzę i pożyczyła lampy do oświetlania drogi w kanałach. Mogli w końcu wrócić do doków skąd mieli zamiar rozpocząć nieprzyjemną wędrówkę.
 
Eleanor jest offline