Ekhart podszedł od razu do jej stolika. Niespiesznie, ale nie zbaczając z obranego kierunku. - Wybacz Adele, ale muszę Ci przeszkodzić. Ma ważkie wiadomości. – spojrzał wymownie na jej rozmówców. – Raczej nie przeznaczone dla wszystkich uszu.
- Tym niemniej Twoi kompani wyglądają raczej na współpracowników, zatem ...
Łowczyni uniosła wzrok, ale nie powiedziała ani słowa, czekając na dalszy ciąg.
Rigel przysiadł się do stolika i powiedział cichym głosem: - Sporo wydarzyło się od naszego spotkania. Jak chyba już wiesz znaleźliśmy ciała zaginionych w dole przy domach garbarzy Dietera Jochutza i Linusa Altzwiga. Miały wycięte serca. Garbarzy opłacił ktoś podający się za przedstawiciela miasta, a ubrany w barwy „Czerwonej Strzały”. Dał im pieniądze, by się wynieśli pod pozorem naprawy budynków grożących zawaleniem po powodziach. Nasz znajomy kapłan Thomas przesłał Ci rysunki. Te symbole znaleźliśmy wymalowane w piwnicy jednego z budynków. Potrafisz je rozpoznać? - Widziałam to już, jak również przyjrzałam się całej tej sprawie. Nie, nie potrafię ich rozpoznać - odpowiedziała pozbawionym emocji tonem. - Chociaż ich heretyckie przeznaczenie jest oczywiste. Dodano krew do "farby", której do tego użyto.
Nie zrażony Ekhart ciągnął dalejj: - To czego jeszcze nie wiesz, to zdarzenie z wczoraj. Idąc tropem „Czerwonej Strzały” wzięliśmy od nich zlecenie na odnalezienie zaginionego transportu. Okazało się, że powóz porwała banda mutantów. Co ciekawsze na zlecenie jakiś ludzi z Averheim. W transporcie był proch, który ktoś zabrał do miasta.
Tak jak wisienkę na torcie Ekhart najlepsze zachował na koniec. - Obiły nam się o uszy trzy słowa „Czerwona Korona” i … skaveny. – Ekhart przyjrzał się uważnie Adele czekając na reakcję. - Teraz powiedz co Ty masz. Bo zakładam, że nie marnowałaś czasu. – uśmiechnął się krzywo.
Nie wydawała się zaskoczona wszystkim co powiedział, lub dobrze ukrywała swoje reakcje. - No proszę. A kiedy to umawialiśmy się na taką współpracę? - spytała kpiąco.
Krok za Ekhartem szedł Klaus, ukłonił się lekko łowczyni gdy dotarli do stolika i uważnie słuchał całej rozmowy. Zastanawiał się czy przy niej rozmowa z kapitanem nie byłaby sielanką. Łowczyni zdawała się nie wzruszona powierzonymi jej informacjami co i u Tresera wywołało lekko kpiący uśmieszek, wyłącznie z naiwności towarzysza. - Jestem Klaus - powiedział łowczyni ponownie lekko się uchylając i nie gubiąc łowczyni z oczu. - Może i nie umawialiśmy się na jakąkolwiek współpracę, ale z pewnością pomogłaby ona w dalszej wymianie informacji. Jak zapewne już wiesz mamy swoje do zrobienia, a to czy na bieżąco będziesz informowana o tego typu wieściach zależy już tylko od ciebie. - Zamilkł na chwilę, sam nie lubiąc nadmiernego potoku słów. Starał się zachować przyjazny ton głosu na tyle na ile było to możliwe w jego przypadku. Przyglądał się łowczyni badając jak odebrała tą mowę po czym kontynuował. - Tak czy inaczej uznaliśmy , że powinnaś o tym wiedzieć, jednak jeśli tracimy czas na próbę współpracy daj znać, pójdziemy w swoją stronę. Dzień jeszcze młody…
Treser był gotowy na odejście, nie widział konieczności udzielania łowczyni dalszych informacji, irytowało go jej zachowanie… za bardzo przypominało mu niektóre typki spod ciemnej gwiazdy z którymi miał do czynienia w Nuln. Ostatnią rzeczą której chciał to zostać popychadłem służącym panu , nawet bez przysłowiowej kości w zamian. Czekał jednak na reakcję łowczyni i Ekharta.
Rigel wstał. - Cóż. - wzruszył ramionami - Jak chcesz. Nie umawialiśmy się na współpracę i wygląda na to, że jej nie chcesz. Szkoda.
Skłonił się lekko gotów odejść. |