Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2013, 09:30   #207
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Ci co spali w domku

Ciepło. To było pierwsze uczucie jakie zaznali wędrowcy, którzy spoczęli w domku dziwacznego Salomeusa. Nie wiele czasu mieli na rozmowę między sobą, bowiem zmęczenie i zimno dało o sobie znać. Każdy spożywał tylko swój prowiant, nie chcąc nic od gospodarza. Ogrzewani ciepłem tlącego się w kominku ognia, mimowolnie zamknęli oczy i udali się w krainę snów. Nic was nie nie niepokoiło, a gdy obudziliście się czuliście się w miarę wypoczęci a przede wszystkim zdrowi.
Ogień w kominku przygasał powoli, a po głębszym zbadaniu domku okazało się że jego gospodarz zniknął. W domku nie było żadnego prowiantu ani nic co mogło by przedstawiać jakąś wartość.
Gdy wędrowcy wychylili nosy z domku okazało się, że pogoda przypomina tą z wczoraj. Gęsty, soczysty deszcz lejący się z drzew i zimny, porywisty czasem wiatr. Czas jednak uciekał i trzeba było przygotować się do dalszej wędrówki.

Ci co na dworze

Miejsca było dużo do spania, tak więc każdy znalazł coś dla siebie. Niestety pogoda nie była znów łaskawa, bowiem znów zaczęło padać a wiatr nie zamierzał utrudniać życia, tym co pozostali na dworze. Cóż z tego że mieli koce, czy tak jak Lotar, który owinął się dodatkowo pelerynę, jak większość waszych rzeczy była przemoczona. Brak ognia, gdyż nikomu nie udało się rozpalić ogniska sprawił, że nie było jak wysuszyć rzeczy. Tak więc od północy mniej więcej, znów na głowy grupy śpiącej na dworze, zaczął padać soczysty deszcz. Po jakimś czasie odczucie zimna nasilało się, a deszcz kapiący na głowy zwiększał tylko narastającą w nich irytację. A tak poza tym to noc minęła bez żadnych niespodzianek czy nieproszonych gości, chcących zmącić spokój podróżników

Rankiem, gdy już cała czwórka wstała, zaczęła odczuwać skutki wczorajszego dnia i nocy. Dirk czuł jak całe jego ciało płonie. Gorączka, to jedyne rozsądne rozwiązanie jakie przychodziło mu do głowy. Czuł się osłabiony i senny. Zarówno Lotar i Fernando nad ranem czuli się źle. Ich ciałami wstrząsały dreszcze, a oni byli sami rozpaleni. Lotara dodatkowo męczył kaszel wydobywający ze środka, suchy i przy każdym odkaszlnięciu czuł jak bolała go klatka piersiowa. Uczucie to było podobne do tego jakby ktoś na niej stał. Helvgrim, on po tej nocy czuł się najlepiej, co nie znaczyło że pogoda nie odcisnęła na nim swojego piętna. Bóle mięśni i lekki ból gardła nie był niczym z czym Khazad nie mógł żyć, ale kto wie czy nie była to zapowiedź czegoś poważniejszego.

Wszyscy



Gdy już spożyto śniadanie w spokoju, zastanawiając się gdzie podział się Salomeus, który znikł choć nikt nie widział jak wychodzi z chatki. A że miała ona tylko jedno wyjście, więc tym bardziej było to dziwne. Może czary? A może po prostu wartownik “przegapił” moment wyjścia i nie chciał się przyznać. Cóż, nie było to ważne. Czas nieubłaganie mijał, a czekała was całodniowa podróż przez las. Pogoda w dodatku nie zamierzała być sprzymierzeńcem w tej podróży, gdyż nic nie zapowiadało, że deszcz przestanie padać, a wręcz przeciwnie zanosiło się na burze jeszcze. Wszyscy zebrani wiedzieli, że nie ma czasu na suszenie rzeczy teraz, bowiem na dzień dzisiejszy mieliscie przemierzyć Las docierając aż do podnóża Black Mountains. Teren był trudny, spora ilość kilometrów.

Chatka. W niej nic ciekawego nie było. Poza słojami z dziwnymi rzeczami; oczy w słojach, czy latające w nich muchy. Ksiąg, zwojów, prowiantu nie było. Pokój Salomeusa okazał się pustą klitką, gdzie była tylko poduszka i koc. Nic więcej. Kilka świec, które pozostawił, nadawało się jeszcze do użytku i dwa suche jeszcze koce. Trochę podziurawione przez upływ czasu ale..może, ktoś się na nie zechce połasić.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline