Czuł się paskudnie. Dreszcze, kaszel...
Mimo wszystko uważał, że nocleg pod chmurką (z której na dodatek ciągle padał deszcz) był lepszym wyjściem, niż spędzenie nocy w chacie trędowatego mutanta.
Zakaszlał, osłaniając usta rękawem, po czym powiedział:
- Z chęcią.
Sięgnął po butelkę, po czym nalał sobie do kubka solidny łyk.
- Dzięki - powiedział, po czym oddał flaszkę Fernandowi.
Ostrożnie powąchał i skrzywił się nieco.
Wypił troszkę i ponownie się skrzywił.
- Ale paskudztwo! - powiedział, po czym wypił wszystko do końca.
Od razu zrobiło się cieplej, a dreszcze poszły w zapomnienie. |