Wydawało się, że całe jej szczęście wyczerpało się w tej chwili, w której się obudziła, dowiadując, że żyje. To i tak mogło być nadto. Nie odnalazła bowiem nic ani przy ciele mężczyzny, ani w swoim ubraniu. Słona woda musiała "wypłukać" nawet najmniejsze kawałki sznurka czy spinki do włosów. Czarne włosy Jade były skołtunione i rozpuszczone, nawet kawałek rzemienia nie próbował trzymać ich w ryzach. Niestety. Tym bardziej nie było w okolicy niczego, czego w łatwy sposób mogła użyć do rozpalenia ognia. Deszcz zacinał, fale uderzały o brzeg, a wilgotność przenikała ciało na wylot. Ruch, mimo, że wywoływał ból poobijanego ciała, pozwalał się także minimalnie rozgrzać. Zbyt mało do przetrwania, więc potrzebowała czegoś więcej. Zaczęła przemierzać plażę w najbliższej okolicy, rozglądając się uważnie. Nawet szczątków rozbitego okrętu nie było dużo - tylko małe, nieliczne drewniane resztki, nie nadające się niczego i wytrawione przez morską wodę.
Pojawiający się tu i ówdzie metal trochę bardziej rzucał się w oczy, ale było go również o wiele mniej. W większości były to żelazne okucia lub obręcze rozbitych w drzazgi beczek. Tylko jeden przedmiot zaciekawił ją bardziej, okazując się całkiem dobrym, długim nożem. Mógł służyć równie dobrze do rozcinania lin jak i do oskórowania zwierząt. Rękojeść była czarna, leżała w dłoni dobrze. Przy tej okazji Jade odkryła, że musiała mieć wcześniej coś wspólnego z używaniem takich przedmiotów i to gdzieś dalej niż tylko w kuchni. Nóż pasował bowiem do odcisków na jej dłoniach.
Poza nim nie zauważyła na kamienistej plaży nic użytecznego, o ile nie chciałaby ciskać w kogoś lub coś zardzewiałym kawałkiem metalu. Za to nie poddając się jeszcze przez moment, wyłowiła nietypowe odciski na nielicznie występującym tu piasku. Odciski w nim były regularne, prowadząc wzdłuż plaży - pojawiły się jednak przed miejsce, w którym się obudziła i nie zbliżyły do niego. Deszcz prawie zupełnie je zamazał i po raz kolejny zdała sobie sprawę, że to jedna z jej zdolności. Kim była? Tropicielką, myśliwą? Była w stanie stwierdzić, że te niepozorne ślady mają przynajmniej godzinę, ale nie więcej niż dwie. Osoba, która je zostawiła, mogła być już daleko. A jej drżące ciało domagało się ciepła. |