Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2013, 20:09   #18
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Przed samą walką miała miejsce, krótka dysputa. Na tematy kulinarno-wojskowe. Ork Crubnash przyglądał się spokojnie tej komicznej walce. Kilku ludzi i nieludzi nie było w stanie poradzić sobie z jakimś kawałekiem dziwnej mazi. Nie dość, że porządnie obrywali, to jeszcze ich ciosy jakby nie robiły wrażenia na tym czymś. Ork zdecydował się chwilę poczekać, a nuż sobie poradzą. Po co brudzić sobie łapy i dobrą łopatę?
-Te Kraknash! Fajoskie to! Co myślisz jakby to z głazocisków wyszczeliwywać w zamki za bramy? Ino jak to wzionść ze sobą jak to tak żre i żre. Jak my świnioki po walce. - zaczepił Crubnash brata oglądając egzekucję elfa w wykonaniu dziwnej galarety. Stał niewzruszony. Nie miał zamiaru tego tykać.
- Lepsze gobosy odwarknął ork zajęty naparzaniem - Po wszyskim można je ze sciany zdrapac i zjesc i jest te, okenomicznie
- Ino gobosy w pszechowaniu som cieżkie. Bo jenczą i som głośne. Mnie to wpienia. A takie cuś to w słojiczku zamkniesz i bedzie. Cicho. Ino elfiak papę drze jakby go co ze skóry wydzierało.
- Ale może isc na własnych nogach gobos, nie? A sie jezyk wytnie to cicho bedzie - zasugerował jak na siebie rozsadnie drugi ork.
- A co ty takiego małego słojiczka nie poniesiesz? Przeca my wielkie chopaki som. A gobos ma nie tylko jenzor do hałasowania.
- A bo to jedna tylko rzecz można wyrwać? I ozorki można zrobic i inne smakołyki zamazył się Kraknash
- Ozorki z goblina - wtrącił się Shaz’zar. - Znam kucharza, który robi wyśmienite goblińskie ozorki w sosie własnym z grzybami rosnacymi nad jeziorem, niedaleko naszego obozu. Moja ulubiona potrawa, zaraz po szaszłyku z pajęczych odnóży i steku z bazyliszka!
- Bgul robił dobre ozory. Ino świniokowe próbowałem. Żadenych inszych.
- [i] No to musisz kiedyś spróbować goblińskich! Smakują lepiej, niż może się to wydawać.
- A może świniaka nadiac goblinami, o! zamyślił sie na moment ork.
- Albo gobosa świniokiem… tysz fajosko może być. Widzem, rze macie problema… to i ja się dołączę. - powiedział Crubnash i chwiciwszy łopatę jak topór zaszarżował szaleńczo w dziwną istotę.
Kokon pod którym ukrył się Niuchacz został jednym susem przeskoczony. Następnie szybki cios jakoś tak sprawił, że szlam zrobił się mniej ruchliwy. Resztę niestety załatwili jego kompani. Nie udało się Crubnashowi zatłuc ani jednego z nich. Tak bardzo chciał znów odebrać czemuś życie… ale nie… Ork nieco posmutniały przyjrzał się wygiętej łopacie, która pod siłą ciosu nieco zmieniła kształt. Miał nadzieję, że za chwilę będzie jakaś bójka...
 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline