Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2013, 21:13   #20
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
Delamros z obrzydzeniem spojrzał na ciało elfa, które leżało obok nich.
- No miejmy nadzieję, że jednak nie zostało nam tego życia, aż tak mało… Jestem Delamros - odpowiedział i podał rękę Morphusowi - Ale nie marnujmy czasu, jestem ciekaw i myślę, że nie jestem tu odosobniony - spojrzał na pozostałe osoby, które stały razem z nim - Jak udało Ci się rzucić ten czar w karwaszach? Możliwe, że Twoje interesujące umiejętności mogłyby się nam przydać...
- Czasu. Niewiele zostało. Tak, tak. Mniej niż myślisz chłopcze. - powiedział starszy człowiek. - Czar? Tak, znam kilka, umiem. Potrafie. Girdian, gdzie jesteś? - po czym jego wzrok spoczął na zwłokach, a twarz przeszył grymas bólu - No tak, tak. Pamiętam.
W tym momencie odezwał się elf, który sprzątał klatkę.
- Weźcie się do sporzątania, nie chce przez was ginąć! Ten dziad nic wam nie powie, jest bezużyteczny bez tego drugiego. Może i jest potężnym czarodziejem, ale w głowie ma namieszane i bez elfa nie dogadacie się z nim. Nikt nie wie, jak to robi, że czaruje mimo karwaszy.
Ostatnie słowo elfa wyrwało Morphusa z zadumy, pewnie nad losem swojego asystenta i nagle zaczął mówić szybko, głośno i z entuzjazmem:
- Karwasze, tak, tak, tak! Wiem, umiem! Badałem drowy, mroczne elfy i mają takie karwasze - jego wzrok spoczął na jego przedramionach, a zapał ostygł. - O nie… ja też takie mam…
- No tak to my się proszę pana nigdy nie dogadamy… - powiedział Delamros kręcąc głową i wrócił do sprzątania, ale starał się trzymać blisko Morphusa, aby w razie czego usłyszeć coś ciekawego.

Dinin przysłuchiwał się temu, jak Delamros próbuje wyciągnąć z czarodzieja jakieś informacje cenne dla nich. Niestety z każdym słowem starca tracił nadzieję, a jej resztki zabił w nim ten drugi elf. Markotny wrócił do sprzątania klatki. Od tamtej chwili co jakiś czas w otchłań spadało trochę padliny.

Veles do maga nie miał znów tak daleko, żeby nie móc spróbować zdobyć trochę pożytecznych wieści.
- Morphusie, jestem Veles - przedstawił się. - Spróbuj sobie przypomnieć, jak zniweczyć moc tych przeklętych karwaszy? Może dzięki temu uratujemy swoje, i nie tylko swoje, życie.
Mag przywitał się z kapłanem.
- Veles… Veles. - powtórzył jego imie. - Życie? Tak, koniec. Oni już wiedzą, widzieli. Nie mogę ukryć tego już. Wy jeszcze możecie! - jego oczy zaświeciły się i złapał młodego mężczyznę za ramiona i potrząsnął nim.
- Jak Morphusie? - Dziewczyna, która przysłuchiwała się rozmowie nie traciła czasu na konwenanse i przedstawianie się. - Jak zneutralizować moc karwaszy?
Morphus popatrzył na nią wyraźie oburzony - Co za niekulturalna dziewucha! - wykrzyknął i zwrócił się do Velesa.
- To chyba nie jest twoja znajoma, co Vernicie? Taka niemiła.

Debrę zatkało. Niemiła? Mówiła spokojnie, wyraźnie i dostatecznie głośno. No, może była ciut natarczywa. Ale żeby od razu niekulturalna?!
- Nie. Nie jestem jego znajomą - zdementowała wszelkie możliwe niedomówienia. - Pomagałam ci Morphusie ratować Girdiana. Pamiętasz? Próbowaliśmy go wyrwać ze szlamu.
- No przecież pamiętam - powiedział wyraźnie zirytowany -Girdian to mój asystent. A gdzie on teraz jest? - staruszek zaczął się rozglądać, ale tym razem nie rozpoznał swojego asystenta w strawionych do połowy zwłokach. Może to lepiej dla niego. -Girdian jest dobrym asystenetm. Trochę głupi i narwany. Jak to każdy młody. Nauczy się- po tych słowach jego oczy zmieniły wygląd. Jakby nabrały życia, rozumu. Nagły przebłysk. -O nie, co ja zrobiłem… Teraz wiedzą. Przyjdą i mnie zabiją! - załkał -Za czary! Niewolnikom nie wolno czarować!
- Jakie znów czary? - Veles udał zdumienie. - Przecież w karwaszach nie można rzucać czarów?
-Oni tak myślą! Ale teraz widzieli co zrobiłem, przyjdą i mnie zabiją. To koniec - po tych słowach Morphus ukrył twarz w dłoniach, a gdy ją znów odsłonił jego wyraz twarzy świadczył o tym, że był już w “innym świecie”. - Karwasze… Taaak. Zobacz - wyciągnął swoje przedramiona ku kapłanowi - Mają w sobie starą magię. Tak tak! Faerzress! Nie da się w nich czarować! O tu, tu. Widzisz Villu? - ciągle mówił do Velesa - Tu są runy! Taaam siedzi magia! - powiedział podniosłym głosem.
- Ale ta magia kradnie moją magię - z cieniem goryczy w głosie powiedział Veles.
-Tak. Taaak! - powiedział z entuzjazmem mag. - To działa tak! To jedno z zaklęć wplecionych w karwasze! Tylko jedno. Ale jakie! Upierdliwe!- mówił dalej, mieszając słowa z chichotem.
 
vanadu jest offline