Miała nadzieję, że nie przegina zbytnio z drążeniem tematu.
- Aż dziwne, że pozwolili ci jeszcze żyć. - Popatrzyła z niekłamanym podziwem na swego rozmówcę. - Sądzisz, ze jest jakaś szansa na wydostanie się stąd?
- Zapewne szykują coś gorszego, niż śmierć - zasępił się. - Droga ucieczki jest zawsze. Młodych wojowników w mojej drużynie uczy się, że nawet z wnętrza bazyliszka da się wydostać. Trzeba tylko mocno zapierać się nogami i zostawić po sobie możliwie jak najbardziej krwawy ślad.*
Debra mało nie prychnęła śmiechem, kiedy usłyszała o wydostawaniu się z bazyliszka. Na myśl przyszła jej bowiem jak najbardziej naturalna droga.
- U nas mówi się: Póki życia, póty nadziei. A widzisz. Zapomniałabym całkiem. - Zmieniła nagle temat. - Mówią na mnie Debra. - Przełożyła miotłę do drugiej ręki. Otrzepała prawą dłoń o ubranie i wyciągnęła ją do mrocznego elfa.
Drow spojrzał na rękę kobiety i z wahaniem wyciągnął swoją. Uścisnął dłoń, jak to czynią zwykle svirfnebliny i potrząsnął lekko.
- Shaz’zar… - powiedział sucho.
W przeciwieństwie do drowa, Debra wyszczerzyła się w uśmiechu obnażając swoje małe kły. Energicznie oddała uścisk. - Miło mi cię poznać. Jak na razie. - Mrugnęła porozumiewawczo. - Nie ma się co spinać - dodała. - Wszyscy jedziemy na tym samym wózku. - Mimo starań o zachowanie dobrego nastawienia, westchnęła jednak.
Tropiciel nie zwrócił uwagi na niecodzienny uśmiech Debry. Nie znał się na anatomii istot z powierzchni, toteż nie zauważył w tym nic dziwnego.
- Już niedługo zejdziemy z tego wózka. Niech tylko któryś z tych siłaczy pomoże zlamać mi to badziewie!
- Powodzenia życzę - Debra zerknęła na dzierżony przez elfa czyszczak. -Oby ci się udało to coś przemycić. Znasz się trochę na pająkach? - zapytała po chwili.
- Wiem wystarczająco, by je skutecznie dziabnąć - odpowiedział z uśmiechem. - Czemu pytasz?
- Widziałam wśród śmieci coś, co przypominało martwe sztuki, jak puste skorupki. - Wykrzywiła usta w obrzydzeniu. - Też to zauważyłeś? Co to było? - zapytała. - Ejże! - Nagle coś odwróciło jej uwagę od edukowania się w zakresie anatomii ośmionogów. - Co im odbiło?! - Zapytała, widząc szamotaninę i małe zbiegowisko wokół trójki współwięźniów. Pytanie było z gatunku raczej tych retorycznych, bowiem trudno byłoby oczekiwać odpowiedzi od Shaz’zara.
__________________ Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul! |