Szaleństwo wyzierało ze słów Adele i tacy ludzie, jak ona posyłali ludzi na stos. Ciekawe ilu niewinnych zabiła, nim spaliła winowajcę. Przemknęło przez myśl Ekhartowi. Mimo całej niechęci jaką w nim wzbudzała powiedział spokojnie. - Jedna z tej grupy mutantów twierdziła, że łup sprzedają Straganom, a ich przywódca nazywa się Pavel. Jeśli to Ci pomoże … wiesz gdzie nas znaleźć.
Stwierdził skłaniając się lekko i zabierając do wyjścia. - Co myślisz o niej Klaus? – spytał kompana gdy już byli na zewnątrz. – Może uda jej się coś ustalić, ale wolałbym wsadzić rękę do kosza pełnego żmij, niż korzystać z jej pomocy dłużej , niż to konieczne. Szurnięta baba.
Spojrzał smętnie na zachmurzone niebo. - Będzie padać. Musimy się spieszyć. – powiedział szczelniej otulając się płaszczem.
Raźno ruszył do „Trumny Kowala”. Czasu starczyło tylko na tyle, by coś zjeść i wymienić się informacjami, z tymi co byli u kapitana Baerfausta. - Kłamie. – Rigel wzruszył ramionami na znak, że to oczywiste - Curd łże. Pismo o remoncie kamienic wystawione przez miasto miałoby zostać przez wyrostka zaniesione do „Czerwonej Strzały”, by dostarczyli adresatowi? To nie było na drugim końcu Averlandu. Miasto nie ma własnych gońców? A z resztą czemu ten chłopak sam nie chodził, tylko brał pośrednika? Już to świadczy o tym że Curd kręci, a biorąc pod uwagę świadectwo Baerfusta o podrostkach sprawa jest jasna.
Odniósł się do zasłyszanych rewelacji.
Wkrótce do gospody dotarli wielce oryginalnie wyglądający kanalarze i Ekhart zebrawszy swoje wyposażenie ruszył za nimi. Smród jaki poczuł , gdy Urb odsunął kratę umożliwiając im przejście, nasunął mu myśl ileż dobrego dla miasta robią kanały. Gdyby nie one, ich zawartość płynęła by sobie ulicami. Może i kanalarze śmierdzieli, ale powinni mieć szczerozłoty pomnik. - Ciężką macie pracę Gery. – zagadnął jednego z braci – Płacą wam choć przyzwoicie? Strażnik dróg może sobie chociaż dorobić i to nie zawsze na łapówkach od przemytników, jak mówią złe języki. Czasami jakiś podróżny rzuci groszem za pokazanie skrótu, albo za eskortę na bocznych traktach, czy dostarczenie listu. A Wy? Może przynajmniej czasami znajdziecie coś ciekawego? – spytał poklepując poufale kanalarza po plecach.
Idąc kanałami rozglądał się uważnie za śladami skavenów, ale bez większego powodzenia. - Irmino. – zagadnął cicho idącą z nimi czarodziejkę – Chciałem Ci tylko powiedzieć, że doceniam, to iż z nami jesteś. To nie najprzyjemniejsze miejsce, a jednak nie odmówiłaś nam wsparcia. – uśmiechnął się – Dziękuję.
Dopiero przy jednym z węzłów wraz z Almosem zauważyli ślad zbyt wąski, jak na człowieka. Przysłuchując się Gotzowi spytał: - Widziałeś i czułeś wcześniej coś takiego? – dopytywał się.
Wtedy Gotz znalazł dziwnie wyglądającą trzyramienną gwiazdkę. - Lepiej to weźmy. – powiedział. – Zawsze to jakiś ślad. To i smród palonego wapna. Zdaje się, że koło rzeźni były doły z wapnem.
Stwierdził w zamyśleniu pocierając brodę.
Spojrzał w dół szukając śladów w zalegającej warstwie gówien. Dokądś prowadziły jednak niewiele im to dało, a wlewająca się z ulewy na zewnątrz woda zmusiła ich do opuszczenia kanałów.
Wyszli w pobliżu „Białego Konia”. Ekhart gdy znalazł się na ulicy podał rękę Irminie chcąc jej pomóc wyjść. Drabina była śliska i dziewczyna łatwo mogła spaść. Mały gest, którym chciał okazać swoją sympatię do czarodziejki.
Zgodnie z planem ruszyli do garbarni. Nie weszli jednak do środka, a zatrzymali się przy furcie. - Ktoś ją otworzył. – mruknął Ekhart pokazując ręką łańcuch bez kłódki. – Nie ma co wchodzić na ich teren. Zróbmy zasadzkę na ulicy i spróbujmy pochwycić języka.
Zaproponował towarzyszom. - Co o tym sądzisz Almos? |