Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2013, 04:33   #65
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację

Druga noc po walce z zielonoskórymi.

Soundtrack

Belem Dontz

Czarodziejka nie spała. Coś nie pozwalało jej zasnąć. Co chwila przewracała się z boku na bok. Miała dziwne przeczucia, że i ta noc nie będzie spokojna. Usiadła więc przy wyjściu z jaskini. Odczuwała wiatr. Chłodny powiew zza jej pleców. Przez moment był nawet przyjemny. Dopiero gdy magister kolegium niebios zauważyła, że liście na drzewach w ogóle nie poruszają się, dotarło do niej co właśnie się działo. Powiew powietrza po chwili stał się ciepły, tak jak buchająca para w krasnoludzkie kuźni. Sekundę później odczuła jakby właśnie była w jednym z laboratorium w Altdorfie. Zapach przeróżnych metali i substancji alchemicznych… ostatnie, najbardziej przerażające dopiero ją czekało. Miała wrażenie, że sama śmierć położyła ręce na jej barkach i wyszła. Przez moment przed jej oczyma ukazał się jakby cień, fioletowa smuga, człowiek z kolorowej mgły. Wyszedł zza jej pleców i podążył w las. Nie odwrócił się ani razu, wiedziała jednak, że na jego trupiej twarzy właśnie zawitał uśmiech, a puste oczodoły świeciły radością. Był szczęśliwy z tego, że ktoś właśnie wydał mu polecenie.

Esmer Kreigerisch

- Wstawaj mój synu! Nadchodzi godzina twej próby! - zagrzmiał głos jego mentora. Cały czas jednak kapłan był świadomy, że śnił.
- Ktoś chce twej śmierci Esmerze. Jeśli polegniesz światło Sigmara nie będzie już chronić twych towarzyszy. Teraz wstawaj! Szybko! Weź młot i tak samo jak nasz pan - sam Sigmar - rusz do walki z plugastwem. W przeciwnym razie zginiesz, wraz z tobą upadnie także wiara będących z tobą ludzi. - ponownie. Ten sam głos. Tak realny… tak wyraźny… W końcu sigmaryta wstał.
Jego oczy momentalnie zwróciły się w stronę Żywotów Sigmara oraz ukochanej broni będącej jednocześnie symbolem jedności i siły Imperium. Obydwa przedmioty świeciły się delikatnym złotym blaskiem.
Esmer dotknął swojej twarzy. Poczuł ciepło i mokro. Z jego nosa wyciekała strużka krwi, jego krwi.
Dopiero po jakimś czasie zauważył coś co na moment zatrzymało jego serce. Fioletowa zjawa właśnie kierowała się ku wyjściu z jaskini. Wyglądała jak człowiek. Z tą różnicą, że zamiast twarzy Esmer ujrzał puste oczodoły. Miał wrażenie, jakby duch uśmiechnął się do niego. W powietrzu unosił się zapach grobu. Jakby echem usłyszał stłumiony śmiech.


Patrolujący

Warta miała się już kończyć. Powoli czuli się już zmęczeni. Nic ciekawego się nie działo, a w dodatku deszcz wybitnie uniemilał czas. Kaptury i buty powoli robiły się mokre od środka. Trzeba było jeszcze chwile się tu pokręcić. Gdy już ostatni raz zagłębili się w las usłyszeli dziwne dźwięki. Jakby węszenie i pomrukiwanie pomieszane z warkotem.

Odsłaniając liście ich oczy ujrzały coś potwornego.


Bestia wyglądała jak szczur na dwóch nogach. Zamiast jednej dłoni miała przymocnowane ostrze długości około metra. Sam mutant był wielkości dwójki dorosłych ludzi. Warczał i węszył coś w zupełnie przeciwnym kierunku niż znajdowali się wartownicy. Obok niego stała mała grupka szczuroludzi. Pierwszy raz widzieli coś podobnego. Jednak legendy krążące po Nuln i Middenheim były prawdziwe. To jednak nie bajki, którymi matki straszyły dzieci… Czy plotki mówiące o ich okrucieństwie też były prawdziwe?

Moment strachu spotęgowało wejście z między drzew drugiego takiego samego wielkiego stwora. Obok niego chodził zwykły szczurowaty z biczem i jakby wydawał mu polecenia. Mniejszy zbliżył się do przywódcy tej wesołej gromadki. Ubrany w długie szaty szczuroludź o białym futrze wymienił kilka pisków z treserem bestii. Po chwili skierowali się gdzieś w krzaki.

Gigantyczny szczuroludź zerknął na wartowników. Zauważył ich. Warknął potężnie, a jego oczy zapłonęły gniewem. Poganiacz jednak trzasnął biczem i bestia opanowała furię. Mieli szczęście. Udali się gdzieś dalej w las.

Wszyscy


Wrzaski z lasu wybudziły wszystkich. Z początku nikt nie miał pojęcia co właśnie się działo. Istna symfonia jakby zwierzęcych krzyków pomieszana z dziwnymi odgłosami momentanie poderwała na nogi wszsytkich członków ekspedycji. Ci którzy pierwsi wyszli przed jaskinie mogli zobaczyć kilkudziesięciu truposzy idących w stronę wejścia.

Gdy tylko nieumarli ujrzeli Esmera momentalnie skierowali się w jego stronę.
 
__________________
Sanity if for the weak.

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 17-09-2013 o 04:35.
Aeshadiv jest offline