Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2013, 10:10   #49
zelator89
 
zelator89's Avatar
 
Reputacja: 1 zelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwu
A jednak przeczucie Davhorna nie zmyliło. Zastanawiał się czy jakieś fatum nie prześladuje drużyny. Biorąc udział w wyprawach wojennych słyszał różne opowieści, a najpopularniejsza była ta, w której żołdacy wykłócali się czy to bogowie niosą strzały łuczników. Bądź co bądź przeżycie podczas szturmu zależało od szczęścia. I również w tym wypadku jednemu z towarzyszy tego szczęścia zabrakło. Można by rzec, że drużyna albo była przygotowana na kolejną śmierć albo oswoili się z tą myślą na tyle, że mogli beznamiętnie ją oglądać. Zeszli do ciała bez słowa. Davhorn spoglądał na twarze swoich kompanów starając się wyczytać jakieś emocję. Być może chciał ich po prostu sprawdzić. Sprawdzić ile są w stanie jeszcze znieść dla tajemniczego wezwania.
Pogoda nie sprzyjała drużynie podczas tej wędrówki do Trzygłowa. Rzęsisty deszcz dawał się we znaki tworząc powoli breję błota pod nogami. Davhron odziany w zbroję łuskową poczuł, że co raz bardziej zaczęła go ocierać tworząc już drobne rany na ciele. Ale bądź co bądź starał się nie okazywać grymasów na twarzy. Nie przystoi, a szczególnie w towarzystwie kobiety...
W końcu ujrzeli cel swojej wędrówki. Po tych wszystkich przejściach widok pracujących ludzi i wyłaniającego się zamku dawał obraz sielanki i u niejednego wywołał by mimowolny uśmiech. Dotarli w końcu do bramy mijając po drodze pracujących ludzi. Davhorn słysząc pytanie zbrojnego lekko pochylił głowę w geście powitania, przysłuchując się Wardurowi w jego "tyradzie". Uchylił lekko kącik ust. Uważał Wardura za skutecznego woja ale za mówcę trochę nieokrzesanego. Jednak zbrojny zadziałał mu na nerwy, oczekiwał raczej gościny a nie zdziwienia, sytej strawy, wygodnego posłania, a może i jakiejś dziewki do łoża.

- Dobry człowieku myśmy zasadzkę bestyji ledwo przeżyli i towarzysza stracili! - zwrócił się w dość krzykliwym tonie do zbrojnego.
 
zelator89 jest offline