Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2013, 10:39   #17
Kitsu
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Nemet podczas drogi siedziała milcząca na koźle. Półsłówkami odpowiadała na żarty pół-orka. W końcu przedstawił się jej jako Banolt. Dręczyła ją myśl, że będzie musiała wysłuchać tego co ma jej do powiedzenia Corvin. I mimo, że Lawia wydawała jej się jak by większa nie zajmowałą sobie tym teraz głowy, która była zajęta innymi sprawami. Gdy rozpoczęła się walka póściła dwa sztylety w kieruku napastników zanim została zasłonięta przez tarcze. Następnie sięgnęła po swój łuk i tak jak elfka ostrzeliwywała pozostałych jeszcze przy życiu bandytów. Po akcji Gilberta i rzuceniu przez Lawię czaru niewielu się ich jednak ostało. Pół-ork wymachując swoim ciężkim mieczem pozostawiał po sobie zatrwawione ciała. Niedobitki bandytów, które próbowały uciec zostały dogonione przez Corvina oraz Benedykta, których opancerzone konie nie zostały ranne. Tak zakonczyło się starcie. Po policzeniu ciał okazło się, że było 30 bandytów, a więc więcej niż przypuszczał Garet. A tak przedstrawia się wynik:
Gilbert - 5 bandytów
Lavia - 6 bandytów
Corvin i Benedykt - 6 bandytów
Nemet - 5 bandytów
Banolt - 4 bandytów
Garet - 3 bandytów.
Ich ciała zostały zapakowane na wóz, na którym wcześniej zostało zrobione miejsce, tak aby krew nie zabrudziła skór. Benedykt i Corvin zajęli się końmi. Martwe zimnikrwiste wałachy, które ciągneły wóz przeciągneli na jego tył, a swoje wierzchowce po zdjeciu z nich pancerzy zaprzęgli do wozu. Może nie były to konie do tego celu stworzone, ale były na tyle silne, aby poradzić sobie z zadaniem. Oprócz standardowej broni jak miecze i łuki Nemet znalazła przy zabitym przez nią osobniku mieszek zawierający 20 złotych monet. Prawdopodobnie był to herszt całej bandy, a monety pochodziły z rabunków na poprzednich kupcach. Lawia za to pozbierała około 50 świetnej jakości bełtów o dębowym drzewcu i żelaznych grotach. Banolt pozbierał miecze i inne żelastwo, które bandyci mieli ze sobą.
- Na co ci ta kupa złomu? - zdziwiła się Nemet.
- Może będę mógł to przetopić, albo chociaż sprzedać - mruknał w odpowiedzi pół-ork. Gilbert właśnie wrócił ze swoim wierzchowcem, gdy wszyscy skończyli się już z poworotem pakować na wóz. Podczas gdy każdy po walce czymś się zajął Garet usiadł na kamieniu przy drodze i zamknał oczy. Tylko Lawia wiedziała, czy śpi, czy medytuje.

***

Po przyjeżdzie do Vivek Garet ulotnił się unikając jednocześnie ciekawskiego spojrzenia i pytań, które miał wielką ochotę zadać mu Corvin. Rycerza czekała jescze rozmowa z Nemet i powoli zaczynał się denerwować z tego powodu. Z jego pomocą udało się szybko wypłacić nagrody za zabitych bandytów w siedzibie Straży Miejskiej. Następnie Nemet udała się z Benedyktem i Banoltem do zaufanego kupca, z najcenniejszymi swoimi skórami, które bez trudu dźwigał rycerz wraz z pół-orkiem. Przechodząc przez miasto znaleźli się w bogatszej dzielnicy pełnej luksusowych willi i małych pałacyków. Biedota zniknęła z ulic, które patrolowały oddziały straży. Nemet wraz z kompanami wydawała się mocno nie na miejscu, ale szczęśliwie nie została przez nikogo zatrzymana. Dotarłwszy pod jeden z mniejszych, ale bardzo gustowinie zaprojektowanych pałacyków zapukała do dużych drewnianych drzwi bramy. Otworzył jej niziołek w liberii lokaja.
- Przyszliśmy do lorda Raytmos'a. Mam skóry na których tak bardzo mu zależało.
- Proszę wejdźcie - niziołek nadal lekko przestraszony otworzył drzwi i wpuścił wszystkich do środka.
Poprowadził ich przez plac, następnie okrązyli budynek i skierowali się w kierunku warsztatu. W środku było słychać odbłos uderzanego młota o kowadło. Gdy Nemet wraz z Benedyktem i Banoltem weszli do środka ich oczom ukazały się długie drewniane stoły po lewej i prawej stronie. W dalszej części pomieszczenia było przejście do kuźni, z której właśnie wyszedł lord. Ubrany był on po roboczemu. Na sobie miał grube skórzane spodnie, na które założony był hartuch ochronny. Do tego koszula, której rękawy były podciągniętę i rękawice. Podszedł do dziewczyny i uścisnął jej dłoń.
- Widzę, że nareszcie masz dla mnie to o co Cię prosiłem ostatnim razem jak u mnie byłaś.
- Co do sztuki - nieznaczny uśmiech zagościł na twarzy rudowłosej.- Gdzie mogę je położyć, aby Ci je pokazać?
- Tu będzie dobrze - stwierdził pokazując jeden ze stołów, na którym niziołek zrobił trochę miejsca.
- Samie, przynieś należność dla Panny Nemet. - porosił go Lord, a on zniknął z warsztatu.
- Te skóry są wspaniałe. Sam nie wiem jak je zdobywasz. - pochwalił towar Raytmos.
W tym czasie Banolt z ciekawości zajżał do kuźni i nie mogł wyjść z podziwu. Wszystko w niej zostało tak zaprojektowane i zmechanizowane, że potrafiła obsłużyć się z nią jedna osoba. Widać lord był niezłym inżynierem i wynalazcą w jednej osobie.
- Widzę, że podoba Ci się moja kuźnia. Mój prywatny projekt - wytrącił z zamyśleń pół-orka Raytmos po czym zaśmiał się dość głośno.
Po powrocie Sama z zapłatą dla Lawii, ona i jej towarzysze pożegnali się z Lordem i opuścili warsztat.
- Masz na prawdę ciekawych znajomych - podsumował pół-okr.
Podczas gdy Nemet, Banolt i Benedykt udali się do dzielnicy willowej Lawia i Corvin pilnowali pozostałych na wozie skór.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline