Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2013, 17:21   #290
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Guardian of Balance

Wojna


Faust czekał w dziwnym przejściu, wraz ze swym nowym Panem. Formowanie tunelu o którym mówił Hakai, a który był zwykła wyrwa w rzeczywistości trochę trwało. W tym czasie blondyn zdążył poznać, trochę więcej informacji od swego nowego władcy.
Zalążki choroby, zostały ostatnio wykryte, w wioskach , niedaleko grani królestwa. Były to miejsca, gdzie państwo graniczyło z rodzinnym domem Madreda, który niegdyś towarzyszył czwartemu z rodu. Król, poddany silnym naciskom ze strony ludności, musiał w końcu cos zrobić. Jego wojska ruszyły w tamtą stronę, by wyrżnąć wszystkich i tym sposobem zlikwidować, nowe źródło choroby. Metoda brutalna i desperacka… ale zawsze jakaś
- A mi to się zbyt nie podoba. –westchnął Hakai wkraczając wraz z Faustem do tunelu. – Dla tego czas im pokazać by nie zadzierać z moim wspaniałym tworem. –dodał z lekkim uśmiechem by wraz z strażnikiem równowagi zniknąć w magicznym korytarzu.

~*~

Ten, który miał pilnować tego, by szale pozostawały na tym samym poziomie, pojawił się na wzgórzu ponad dużą doliną. W dole rozciągały się namioty, królewskich oddziałów, zaś krzyki i wrzawa były znakiem iż coś już się zaczęło. Nie trudno zresztą było powiedzieć co. Wśród sterty ciał stał, zapewne jeden z szaleńców wysłanych tu przez Hakaia.


Pokryty krwią poległych, rosły mężczyzna, który niósł śmierć ostrzem potężnego miecza jak i toporem. Niczym tajfun przedzierał się przez wrogów, nie zwarzając na rany, które mu zadawali. Ciecia zresztą szybko znikały z jego ciała, za każdym razem gdy jego miecz rozdzierał czyjeś gardło, on zdawał się wracać do pełni sił. Niczym bestia, której pragnienia śmierci nie dało się nasycić.

W innej części obozu, bulgotała olbrzymia plama czerni, z której co rusz wyskakiwały dziwne kształty. Stwory ciemności walczyły z żołnierzami, którzy starali się zepchnąć je z powrotem do ich gniazda. Jednak nikt w obozie nie wiedział o obecności, maga klęczącego obok Fausta i Hakaia.


W jego oczach błyszczało szaleństwo, które niemal wylewało się z ciała czaromiota. Wpatrzony był on w czarną hordę, mrucząc pod nosem inkantacje. Jego płaszcz falował, zdają się szeptać do wszystkich w okolicy, nieznane słowa. Setki oczu patrzyło się z między połów, na nowo przybyłych, jednak mag nie zwrócił na nich najmniejszej uwagi.
- Chyba wykryli Sigmunda. –stwierdził Hakai, wskazując maga obok. – Wysłali w tą stronę spory oddział, musisz ich zatrzymać. –stwierdził, po czym Faust odpłynął w mrok i czerń. Hełm znowu połknął go swoja paszczą, zaś wataha zagrała w uszach.
Armie króla zaś, zaczęła wspinać się już na zbocze, gdzie znajdował się opętany strażnik, oraz szalony mag.



Surokaze Raim

Szyfr


Podziemna wycieczka, nie była zbyt interesująca. Natomiast obecność ślepego osobnika, nie pozwalała na relaks. Mimo bliskości Haru, która nie opuszczała elfa na krok, ten ciągle był czujny, niemal pragnąc zdrady ze strony nowo poznanego osobnika. Ta jednak nie nastąpiła.
Cały oddział kobiet, dotarł w końcu do celu swej podróży… jednak pojawiły się pewne problemy. Wejście do zamku, było zamknięte.

Potężne metalowe wrota, odgradzały wojowniczki (i białowłosego) od upragnionych komnat zamczyska. Okrągłe, wyglądające na robotę inżynierów z Witlover, ciężkie i zapewne grube odrzwia. Po obu ich stronach znajdowały się po dwa, mocno zakurzone pokrętła. Obracanie nimi, jednak nie otworzył odrzwi o czym szybko przekonały się niewiasty. Zamiast tego, każdy przekręt, sprawiał iż nad drzwiami pojawiała się liczba. Od zera aż po dziewiątkę, ustawione w czteroelementowy szereg. Nie było trzeba być geniuszem by odgadnąć o co chodziło. By otworzyć wrota potrzebny był szyfr!

Ślepiec, szybko przecisnął się do metalowej przeszkody, przesuwając po niej kilka razy dłonią. Zagwizdał kilka razy z podziwem, opukując dokładnie stal.
- Przebić się przez to nie da. –stwierdził w końcu dość wesoło. – Ale za cholerę nie wiem jak to otworzyć. –dodał, gdy jego ciał zaczęło powoli się rozmywać. – Tak wiec musze was opuścić.- dodał posyłając w powietrzu całusa w stronę Haru i Surokaze, po czym zniknął.

Elf został sam, wraz z całą armią przestraszonych takim obrotem sytuacji kobiet. Nie mieli po co wracać, jeżeli Rufus dotarł do miast, a zrobił to na pewno, to wojsko pewnie już było w ich kryjówce. Jednak jak otworzyć przejście, gdy nie zna się tajnego kodu?
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline