Walka z czymś takim jak zakuty w zbroję płytową rycerz była czymś nowym w i tak już bogatym życiu Zebedeusza. Młodzieniec patrzył spokojnie jak krasnolud leci na łeb, na szyję na przeciwnika w oczekiwaniu na upragnioną śmierć. Nie zamierzał się włączać na razie w tą walkę, a gdy jeszcze dołączyła do niej kobieta Zebedeusz po prostu stanął w miejscu. Zaczął się rozglądać.
Ranni towarzysze chyba również zamiast rozumu mieli sito bowiem włączyli się do walki. Nie ważne że jeden "dobrze" to będzie musiał sobie robić drugą ręką, a drugi również krwawił. Głupota i męstwo często szły w parze, lecz młodzieniec nie zamierzał ginąć od tak. Chcą pokazać jakie to mają jaja i chcą się pochwalić kto ma dłuższego kutasa, proszę bardzo..On zamierzał przeżyć. Czworo na jednego i to rannego rycerza powinno wystarczyć.
Wycie. O tak...o nim młodzieniec nie zapomniał, więc trzymając się na uboczu ale tak by mieć walczących w polu widzenia, rozglądał się dookoła. Szukał kolejnych niespodzianek nadchodzących lub kryjących się w mroku.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |