Sir Robert milczał przez większość podróży. Pochłonięty myślami, zdawał się być gdzieś daleko. Nieobecny, zamknięty w swym "pudełku samotności". Zdawało się że w końcu znaleźli idealne miejsce do odpoczynku. Samotny, opuszczony szałas tknięty już upływem czasu może nie był idealnym miejscem na odpoczynek ale lepiej mieć dach nad głową niż nie. Deszcz, głód i zimno mogło szybciej ich zabić niż stal. Zdecydował, nie pytając nawet o zdanie elfki, zatrzymać się tu.
- Tu odpoczniemy- zawyrokował
Zsiadł z konia dumnie i rozejrzał się po obozowisku. Choć kopię i tarczę zostawił przy koniu, to jednak z bronią nie zamierzał się rozstawać.
- Trzeba będzie rozpalić ognisko, i warto zobaczyć czy w jeziorze jakieś ryby pływają. Zjeść nam trzeba, co byśmy z sił elfko nie utracili. A noc pod strzechą tą spędzimy. Zmęczeni i przemarznięci jesteśmy oboje. -rzekł
Nie czekając na towarzyszkę zaczął rozglądać się za kawałkami drewna, liści, gałęzi co by rozpalić ognisko przy którym mogli by rozgrzać się i odpocząć.Trzeba było znaleźć też kije jakieś, którymi można by coś złowić, oczywiście ówcześnie je ostrząc ich czubki. Także szałas dokładnie sobie obejrzał, patrząc czy będzie przeciekał czy też nie.
- Jak możesz zobacz to jeziorko i teren dookoła..co by nas nic nie zaskoczyło nagle - rzucił do elfki
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |