Kompania, która zebrała się przed zmierzchem w „Trumnie Kowala” była iście oryginalna. Byle jakie ubrania, lampy i pochodnie, a przede wszystkim towarzystwo trzech, nie pachnących wszak fiołkami kanalarzy, ściągało na siebie spojrzenia i niepochlebne uwagi gości zajazdu. Nie bardzo się tym przejmując wymielili się jeszcze wieściami, przy czym Ekhart powątpiewał głośno w uczciwość Curda Weissa. Almos wysłuchał go pykając fajkę. - Może kłamie, może nie – odrzekł nomada. – Pismo mogło być dobrze sfałszowane. Kiedyś na stepie ufaliśmy ślepo pismom i pieczęciom, ale wiele razy oszukano Jeźdźców Równin za pomocą pism, zabierając im ziemię. Dlatego teraz nie wierzymy gońcom z pismami, a tylko przysiędze na imię Vereny.
***
Mimo chłodu panującego w kanałach, Almos już po kilku minutach był cały spocony. Od smrodu co chwila zbierało mu się na wymioty i miał zawroty głowy. Nawykły do otwartych przestrzeni koczownik źle znosił ciasnotę, tym gorszą, że podziemną. Pod ziemią było miejsce dla krasnoludów, nie dla ludzi. A na pewno nie dla ludzi stepu. Czuł się splugawiony tym miejscem i miał ochotę uciec, ale nie mógł bez ujmy na honorze opuścić kompanów. Jednak gdy ścieki zaczęły coraz bardziej wzbierać Almos znalazł się na skraju paniki. Na szczęście w końcu wyszli na powierzchnię. Ulewa zdawała się teraz zbawieniem. Jeździec Równin chwytał łapczywie świeże powietrze i stał długo w strugach deszczu, pozwalając by zmyły z niego brud. Spojrzał na czekających nań towarzyszy i rzekł: - Nie ważcie się pisnąć słowa nikomu z Jeźdźców Równin, że Almos z klanu Ramocsa brodził w nieczystościach jak plugawy szczur.
Tymi słowy wywołał chyba wilka z lasu. Kiedy doszli do garbarni do uszu nomady doszedł przez szum deszczu pisk. Nomada słyszał już podobny pisk wcześniej. Szybko dał znać pozostałym, by stanęli i zachowali ciszę. Irmina szepnęła, że chyba widziała ruch przez szpary w płocie. Wszyscy naradzali się co robić, lecz nie było tu czasu na narady. - Hanna ma rację – rzekł Almos – wchodzimy. Tylko po cichu. Hanna – spojrzał na służkę, dziwnie wyglądającą z przypasanym mieczem - zostań z tyłu z Hansem i Irminą. Pilnujcie furty, żeby nic tędy nie zwiało.
Jeździec Równin cichutko podszedł do furtki i zaczął ostrożnie odwijać blokujący ją łańcuch. |