Krasnolud przysłuchiwał się uważnie rozmowie. Jako kapłanowi który starał się pomagać innym, trudno mu było nie uwierzyć temu mężczyźnie.
-Cóż jeśli o mnie chodzi to mu wierzę. Nie ma czym walczyć i w jaki sposób nam zagrozić. Jest osłabiony i pewnie jak rzekła Ciani nie da rady stąd wyjść żyw. Sądzę jednak, że godniej jest umierać mając szansę, niż być przykutym do ściany w zamczysku pełnym potworów.
Im dłużej krasnolud mówił tym bardziej byłe pewien swych słów. Miał zamiar czekać na reakcję towarzyszy, jednak w końcu serce się w nim złamało. Podniósł swój ciężki młot i silnym ciosem trzasnął w ścianę utrzymującą łańcuchy. Nie trzeba było wiele by Garag skruszył je na tyle, aby mężczyzna mógł się uwolnić.
-Pamiętaj kto Ci życie darował, a teraz zmiataj i lepiej, żebyśmy na Ciebie więcej nie trafili. - Rzekł patrząc na Ciani, licząc na to, że te lekkie groźby i jego wcześniejsza mowa, przekonają ją dostatecznie by nie zabiła więźnia na miejscu.
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |