Pieski na dziedzińcu zaskoczyły Reginalda, ale nic nie rzekł na to. Nie miał pojęcia co się tutaj dzieje, więc trzeba było uważać. Później wszystko wyglądało normalnie, straż była uprzejma a dziewki służebne nawet nie brzydkie, tylko trudno było oprzeć się wrażeniu że coś jest jednak nie tak. Pergamin z ostrzeżeniem, który znalazł w jadle baron jakoś nie zdziwił już Reginalda. Szlachcic nie miał zamiaru na razie nigdzie się wynosić, po pierwsze trzeba było odpocząć i po drugie nie po to obijał sobie tyłek w kulbace i wystawiał się na niebezpieczeństwo, żeby teraz rezygnować i to tuż przed finałem. Zarówno ten papier, jak i atak wściekłych psów sugerował, że ktoś na Trzygłowiu obawiał się ich. |