Podróż nie należała do najłatwiejszych. Njored nigdy wcześniej nie nawykł do dłuższych wędrówek nie wspominając już o górskich wyprawach. Jednak kłamstwem by było, że mu się nie spodobały. Wcześniej niemal odizolowany od świata przesiadywał w towarzystwie matuli jedynie umysłem i duszą zwiedzając wszelakie zakątki zaświata, ciałem wciąż będąc przykutym do domu.
Fizyczne trudy jednak dawały się we znaki. Zmęczenie w nogach i spragnione usta piekły niemiłosiernie. Na szczęście cel ich wędrówki, przynajmniej ten wyznaczony na dzień dzisiejszy, został osiągnięty. Rodzeństwo z ulgą usiadło na trawie okalającej kamienny słup. Na polecenie zebrania drwa skrzywił się znacząco musząc ponownie wstać. Jednak nie oponował gdyż sam widział sens w takim działaniu. Co więcej, podszedł nawet do swej siostry i spytał się jej cicho.
- Była byś w stanie coś upolować? Czujesz się na siłach? Z drewnem sam sobie poradzę, a w między czasie wy... - spojrzał na swego niepodobnego bliźniaka - Może uda wam się coś złowić. Jeśli ta wyprawa będzie choć w połowie tak ciężka jak mam wrażenie, przyda nam się sporo pożywienia. I jeszcze więcej skór.
Ognisko wesoło buzowało. Siedzieli wkoło wsłuchując się w słowa starca trawiąc każde z nich i starając się zrozumieć ich sens.
Pokiwał Aysi głową na znak, że ją popiera. Spojrzał przelotnie na Regnara po czym spytał się ich przewodnika.
- Czy czas nas goni? Czy tępo mamy narzucone? I jeszcze jedno... tam, przy moście... pytałeś się które z nas jest pierwsze. Jakie to ma znaczenie?
__________________ Why so serious, Son? |