Galvin stał trochę zdezorientowany, bo praktycznie nie musiał nic robić. Strzały i bełty posypały się, wojownicy rzucili do walki i bestia była już zasiekana, a dzieciaki bezpieczne. O dziwo Sioban i Fernando absolutnie się nie przejęli faktem że potężnie oberwali od bestii. Wszyscy byli skupieni na dzieciach, a Lotar i Youviel przejmowali się bełtem wystającym z, bądź co bądź, chudego tyłka elfki.
Machnięciem ręki skomentował tą sytuację piwowar i włożył topór za pas po czym podszedł do reszty. Już trwało przesłuchanie i radzenie co z dzieciakami. Oczywiście dla części lepiej było pozbyć się dzieci z grupy czym prędzej... może nie lepiej, ale wygodniej. Dla innych oczywiste było że lepiej się nie rozdzielać...
W końcu postanowił że porozmawia z dziećmi sam i zobaczy jak dobrze rozumieją w jakiej są sytuacji. Był twardy i rozumiał, że każde wyjście jest złe, bo u ich spotka wiele niebezpieczeństw, a byle wioska zrobi z nich sieroty i włóczęgów. |