Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2013, 21:21   #48
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Staszek z wyraźną dezaprobatą obejrzał auto. Na cale szczęście dobrze wyprasowany garnitur zastąpił znalezionym w bunkrze ubraniem. Było ono trochę za duże i wyglądał w nim jak on sam, tyle że z czasów ogólniaka. Wtedy to dbał o to, aby na głowie mieć odpowiednio duży kaptur i odpowiednio nisko opuszczony krok. Teraz co prawda bojówki nie wisiały na nim aż tak bardzo, a kaptura nie było… ale czuł się podobnie. Całości dopełnił fakt, że został mu przydzielony kompan. Razem z Baszarem mieli stanowić awangardę całego konwoju.
- Mercedes to, to nie jest…. - Stwierdził zagadując do Indianina. Wrzucił na tylną półkę swoją torbę turystyczną. Najważniejszym dla niego elementem tejże był garniak… dla innych zapewne AK74 wraz z amunicją. Oplótł pakunek kawałkiem sznurka przytwierdzając go do konstrukcji po czym zasiadł za kierownicą.- A klima gdzie? – zahaczył powtórnie czerwonoskórego.
- Wóz jak wóz. Głośny i smrodliwy. Dobrze choć, że nie jest zabudowany. Będzie chłodniej. - Radośnie stwierdził Baszar. - Jak by co to tą klimę se z innego wozu przynieś. Drake gadał już z tobą o zapłacie?
- Otwarta kabina ma to do siebie, ze przepuszcza kule.- żachnął się Staszek- Na temat wypłaty nie . Nie było ku temu hmmm... - Udał zastanowienie. - Sprzyjających okoliczności. A Wy?
-Ano przepuszcza. W ogóle auta ściągają kłopoty. - Baszar spojrzał Polakowi w oczy- Jeśli nie rozmawiał to może sam zaproponuj cenę. W końcu to twoje życie.
- Wynająłem swoje umiejętności i czas. Nie życie. Zamierzam dołożyć wszelkich starań aby nie ginąć za "ojczyznę", ale żeby to ten biedny skurczybyk po drugiej stronie zginął za swoja.... jeśli wiesz co mam na myśli.
- Ej nie no słuchaj ty wszystko pomieszałeś. Wytłumaczę ci - Indianin z niedowierzaniem pokręcił głową. - Widzisz my jesteśmy najemnikami walczymy za gamble. Nie za ojczyznę. Uratowaliśmy ci dupę a ty nawet flaszki nie postawiłeś. To nieładnie. Więc żeby nie było lipy to idź i się z Drake dogadaj.
- Jeśli o flaszkę idzie to masz trochę racji. Faux pa z mojej strony. Jeśli wiesz, o czym mowie.... poprawie się. Jeśli idzie o to co mówiłem, to cytowałem Pattona, jeśli wiesz o kim mowie. A co do rozmowy z Drake... po co mam z nim mówić? On mnie nie zatrudnił...
- Nie znam tego Platona więc nie wiem co cytowałeś. Drake dowodzi i to z nim powinieneś ustalić ile płacisz za uratowanie twojej dupy przed Albercikiem. Bo widzisz Szkop to choć trochę powalczył i plecaki przyniósł. Ty zaś wiozłeś gamble, spierdoliłeś a po wszystkim nawet nie podziękowałeś i teraz jeszcze durnia udajesz. - Baszar zaczynał się powoli wkurwiać. - Nie wiem jak przed wojną było ale teraz długi się płaci. A to faux paks to pewnie od tej kurwy złapałeś. Może Młody ma jakieś leki. Zapytaj.
Widząc poirytowanie rozmówcy Staszek uśmiechnął sie półgębkiem. Słysząc wzmiankę na temat długów prawie parsknął śmiechem. Zaraz potem jednak uniósł obie dłonie w pojednawczym geście. Cala ta sytuacja graniczyła z absurdem. Jednak nie zamierzał z powodu absurdu tracić uzębienia. Domyślał sie ze znalezienie protetyka w dzisiejszych czasach mogło być problematyczne.
- Baszar. Za moich czasów zobowiązania regulowało sie zaraz po wystawieniu "Przedsądowego wezwania do zapłaty". Ale rozumiem co chciałeś powiedzieć. Za spirytusowe zaniedbanie przeprosiłem, drugi raz robił tego nie będę. Jeśli nie wystarczyło trudno. Co do mojej wdzięczności... pogadaj z Cuttlerem. Jemu sie zrewanżowałem. Jeśli będę miał okazje zrewanżuję sie i tobie. A co do Pattona i faux pas... pogadamy po kilku gleb szych. Co ty na to?
Indianiec zmarszczył brwi. - Wiesz mówisz dużo ale niezbyt cie rozumiem. Zapłaciłeś Cuttlerowi to dobrze. Mówił, że rewolwer kupił ale jeśli to ty płaciłeś to ok. Widzisz mi chodzi o fakt nie o gamble jako takie. Kurwa - czerwonoskóry pacnął się w czoło. - Ja cie tu opierdzielam a sam nie jestem lepszy. Zapomniałem o dziwaku.
- Nie powiedziałem, ze zapłaciłem. Ale dzięki mojej obecności James w ogóle kupił te bron. Na tym polega moja praca. Dużo mowie. O jakiego dziwaka Ci chodzi?
- O tego, no Heindrysia. Przecież nawet mu browca nie postawiłem. Słuchaj Staszku, ja nie pracuję gębą. Za bezdurno też cię życia uczył nie będę. Zrobisz jak chcesz.
- I to chyba jest najzdrowsze rozwiązanie. Staszek w końcu dopiął pasy bezpieczeństwa i założył gogle na twarz. - To jak? Pajechali? Nie czekając na odpowiedz przełączył "prztyczek" zapłonu, wrzucił bieg i mało delikatnie ruszył. Skrzynia zazgrzytała, autem szarpnęło kilka razy nie przyjemnie, po czym zaczęło ono nabierać prędkości. - Z tym jest jak z pieprzeniem panienki. Stwierdził uspokajająco. - Tego nie można zapomnieć.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline